REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Ceny węgla rujnują Polaków. Aż pół miliona rodzin żyje w skrajnym ubóstwie energetycznym

Firma badawcza Minds & Roses na zlecenie Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla (IGSPW) wzięła na celownik sezon grzewczy 2022-2023. Sprawdziła, ile gospodarstwa domowe w tym czasie wydawały na zakup opału i jaką to stanowiło część ich budżetu. Powiedzieć, że jest drogo, to jakby nic nie powiedzieć.

18.02.2023
7:06
koszty-ogrzewania-kalkulator
REKLAMA

Trwa wyjątkowy sezon grzewczy. Ostrzeżenia górników, że dostęp do opału może być utrudniony już zaraz po ubiegłorocznych wakacjach letnich okazały się wyjątkowo trafne. Rząd starał się ratować sytuację najpierw ceną maksymalną węgla, a potem dodatkiem węglowym. Ale i tak z tygodnia na tydzień było tylko drożej. Pozbawione węgla z Rosji składu opału starały nadrabiać straty idące w tysiące złotych, jak tylko mogły. Na ogłoszeniach aukcyjnych ekogroszek osiągał ceny na poziomie nawet 5000 zł za tonę.

REKLAMA

Teraz IGSPW postanowiła przyjrzeć się temu bliżej i sprawdzić, jak wyglądały wydatki gospodarstw domowych na opał. Efektem jest badanie „Wydatki na zakup węgla w gospodarstwach domowych w sezonie 2022/2023”. Wynika z niego, że ogrzewanie węglem zadeklarowało 32 proc. ankietowanych. Tym samym, pierwszy raz od sezonu 2016/2017, odnotowaliśmy w tej kategorii wyraźny wzrost. Rok wcześniej 27 proc. przepytanych mówiło o grzaniu węglem.

To zastanawiające, że węgiel stał się bardzo popularny, w czasie kiedy bardzo drożał. Ale rząd wprowadził najwyższą dopłatę do ogrzewania węglem w gospodarstwach domowych. I być może tu leży przyczyna tego wzrostu – zastanawia się Łukasz Horbacz, prezes IGSPW.

Bardzo drogi sezon grzewczy. Na węgiel wydajemy więcej niż 5000 zł

Wyniki badań nie pozostawiają wątpliwości. Sezon grzewczy 2022-2023 należy do najdroższych w historii. W skali całego kraju wydatki na zakup węgla wzrosły średnio o prawie połowę (49 proc.) i przekroczyły 4 400 zł. Największy odsetek aż 32 proc. gospodarstw domowych na zakup węgla wydał więcej niż 5000 zł. Rok temu było ich raptem 12 proc. 26 proc. ankietowanych z kolei zmieściło się w przedziale od 3000 do 3999 zł, 15 proc. od 2000 do 2999 zł, 11 proc. między 4000 i 4999 zł i tyle samo ankietowanych wydało na węgiel mniej niż 2000 zł. Tylko 5 proc. respondentów udzieliło odpowiedzi nie wiem.

Wyraźnie widać, że kryzys energetyczny i embargo doprowadziły do lawinowego wzrostu cen węgla i utrudnień w dostępności do tego węgla. Odbiło się to bezpośrednio na wydatkach gospodarstw domowych - komentuje szef IGSPW.

Z przeprowadzonego badania wynika, że aż 57 proc. krajowych gospodarstw domowych uważa, że zakup węgla w obecnym sezonie grzewczym stanowi dla nich duże (40 proc.) lub bardzo duże (17 proc.) obciążenie finansowe. To najgorszy odczyt w historii tego typu badań. Jedynie co dziesiąte przepytane na tę okoliczność gospodarstwo domowe przyznało, że to nie jest aż tak duży ciężar.

Ubóstwo energetyczne zagląda Polakom głębiej w oczy

Znacznie wzrosła w tym sezonie grzewczym liczba gospodarstw, które wydają na zakup węgiel co najmniej 10 proc. dochodów, a to kwalifikuje ich jako cechuje ubogich energetycznie. Zlecone przez IGSPW badanie wykazało, że takich gospodarstw jest nawet 45 proc. To wzrost w porównaniu z poprzednim sezonem o 69 proc. Z kolei 12 proc. gospodarstw domowych w Polsce, czyli ponad 500 tys. rodzin, wydaje na zakup opalu 20 proc. i więcej dochodów, czyli są skrajnie ubogie energetycznie. 

To tylko wydatki na węgiel. Nie na prąd, paliwo, czy inne nośniki energii

– zaznacza Łukasz Horbacz.

Z zapasami opału też jest kiepsko. 36 proc. przepytanych zadeklarowało, że nie posiada żadnych zapasów, z czego 28 proc. wskazało, że kupuje węgiel na bieżąco. Z kolei 45 proc. ankietowanych stwierdziło, że ich zapasy węgla starczą tylko do wiosny. Jedynie 19 proc. uznało, że wystarczą na dłużej.

Polacy marzną tej zimy

REKLAMA

Niezbyt optymistyczne są również wyniki dotyczące deklarowanego odczuwania dyskomfortu cieplnego. W tym badaniu zgłosiło to 24 proc. gospodarstw. To wzrost o 60 proc. względem ubiegłego roku, kiedy dyskomfort termalny deklarowało jedynie 15 proc. ankietowanych.

Jak czytamy w analizie IGSPW, wiąże się to bezpośrednio z oszczędzaniem opału i zmianą nawyków, co zadeklarowało aż 70 proc. gospodarstw domowych. Tymczasem przez trzy poprzednie sezony grzewcze byliśmy świadkami spadków tego typu deklaracji. Do teraz.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA