Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) twierdzi, że Musk ignoruje zakaz pisania tweetów bez konsultacji z prawnikiem. Tesla bezradnie rozkłada w tym czasie ręce, brnąc w wersję: ojtam, ojtam, to tylko prywatne opinie Elona. Sęk w tym, że ekscentryczny miliarder nagania przez to nad spółkę czarne chmury.
Tesla zrzekła się obowiązków wymaganych na mocy orzeczenia sądu
- napisał w liście Steven Buchholz, wysoki rangą urzędnik SEC, cytowany przez The Wall Street Journal
Dziennik podkreśla, że korespondencja między SEC a Teslą nie była jawna, WSJ dotarł do niej dzięki prawu do informacji publicznej. Okazało się, że regulator upominał już spółkę dwukrotnie. Napięcie między komisją a producentem elektryków musi sięgać zenitu.
Musk lubi potweetować
Po raz pierwszy Tesla została wezwana na dywanik w 2019 r. SEC wytknął Kalifornijczykom, że Musk tweetował o wielkości produkcji paneli fotowoltaicznych.
Linia montażowa dynamicznie się rozpędza. Liczymy na produkcję około 1000 dachów solarnych tygodniowo do końca bieżącego roku
– napisał
Regulator oficjalnie nie skrytykował Tesli. Pisaliśmy wtedy, że być może zbiera haki na Elona, by w odpowiednim momencie wytknąć mu wszystkie przypadki łamania prawa naraz.
Przypomnijmy, że na mocy ugody z komisją Musk musi konsultować z prawnikiem wszystkie tweety, które odnoszą się do jego firmy. Stało się to po tweecie, w którym miliarder zadeklarował, że wycofuje Teslę z giełdy i skupi jej akcje po 420 dolarów. Wycena spółki skoczyła o kilkanaście procent, a przedsiębiorca... po prostu się rozmyślił. Być może zresztą w ogóle takiego ruchu nie przewidywał.
Komisja nałożyła też na Muska i Teslę po 20 mln dolarów grzywny. Miliarder stracił fotel prezesa (zachowując jednak funkcję dyrektora wykonawczego) i dostał zakaz publikowania wrażliwych informacji dot. spółki bez wcześniejszego uzgodnienia
SEC reaguje po raz drugi
Próba nałożenia Muskowi kagańca okazała się całkowicie nieskuteczna. Pierwsza nerwowa reakcja SEC nie zraziła Muska. W 2020 r. komisja musiała upominać go po raz drugi. To właśnie z tego listu pochodzi cytat Stevena Buchholza.
Tym razem poszło o uwagę Elona, że akcje Tesli stoją zbyt wysoko:
Tesla broniła się, jak mogła. Argumentowała, że jej prawnicy nie wzięli pod lupę tweeta, bo Musk wyraził w nim swoją osobistą opinię. Tłumaczenie jest jednak dość mocno naciągane. Biznesmen ma przecież wgląd w wewnętrzne dokumenty spółki. Jego oceny nie są przyjmowane przez rynek jak kolejne bajania analityków, starających się wróżyć z fusów.
Za wpis, w którym Elon sugerował, że Tesla jest przewartościowana, spółce dostało się też od jednego z inwestorów. Do sądu w Delaware wpłynął pozew. W piśmie czytamy, że firma nie kontroluje Muska, a przez jego wybryki akcjonariusze tracą miliardy dolarów.