Z Austrii do Australii w cztery godziny! Nowy samolot to rakieta. Zainteresowanie jest ogromne
Szwajcarski startup pracuje nad hipersonicznym samolotem wodorowym, który mógłby pruć przed siebie z prędkością 6100 km/h. Prototyp wzbudził realne zainteresowanie. Pieniądze na jego rozwój wykłada między innymi hiszpańskie Ministerstwo Obrony.
Destinus to startup, który swoją siedzibę ma w kantonie Vaud w Szwajcarii, ale jego działalność wybiega daleko poza granice tego alpejskiego państwa. Grupa 80 inżynierów pracuje nad rozwojem hipersonicznego samolotu w Niemczech, Francji i Hiszpanii.
Projektem założyciela Destinusa Michaiła Kokoricha zainteresował się hiszpański rząd, pieniądze popłynęły także z unijnego programu badawczego Horizon.
Wyobraźnię inwestorów rozpala obietnica Szwajcarów
Ultraszybki samolot, który nie będzie emitował dwutlenku węgla. Lepiej być nie może. Do finalizacji prac jest jednak daleko. W powietrze wzbiły się na razie tylko drony. Jungfrau w listopadzie 2021 r. i Eiger rok później - mając na celu zebranie danych dotyczących sylwetki przyszłego samolotu.
Kokorich ma nadzieję, że grant od Ministerstwa Obrony pozwoli mu teraz w spokoju popracować nad clue całego przedsięwzięcia - silnikami wodorowymi. hiszpańskim producentem silników ITP Aero i szykuje się do budowy jednostki, w której będzie mógł testować napęd. Fani szybkich podróży muszą wziąć jednak na wstrzymanie.
Destinus celuje w budowę samolotu transportowego
Pierwsza maszyna powinna wzbić się w powietrze w 2030 albo 2032 r. Kokorich mówi, że będzie w stanie zabrać na pokład 25 osób. Kolejne samoloty mają być już większe i będą w stanie zabierać powyżej 100 pasażerów.
Destinus zakłada, że jego wodorowe silniki pozwolą na pokonanie trasy między Frankfurtem a Sydney w 4 godziny i 15 minut. Do Szanghaju pozwoli się dostać w niespełna 3 godziny, podczas gdy obecny czas potrzebny na pokonanie takiej trasy przekracza 11 godzin.
Trudno jednak powiedzieć, czy zakładany przez Kokoricha harmonogram okaże się realny. Podobne daty finalizacji plan rzucili w eter inni producenci samolotów hipersonicznych. Przypadek? Raczej chęć, by nie zostać uznanym przez inwestorów za marudera. I choćby z tego względu warto patrzeć na zapowiedzi mówiące o początku kolejnej dekady z przymrużeniem oka.
Co nie znaczy, że szybkich i bezemisyjnych samolotów się w końcu nie doczekamy. Biorąc pod uwagę dążenie Unii Europejskiej do wyeliminowania emisji CO2 do 2050 r. dla lotnictwa nie ma w zasadzie innej drogi.