Rewolucja w receptach. Lekarze wściekli, pacjenci wkurzeni. Zmiany uderzą w jednych i drugich
Ministerstwo Zdrowia idzie za ciosem i zamierza zmienić zasady wystawiania recept. Nowa ustawa uderzy przede wszystkim w pacjentów zmagających się z chorobami przewlekłymi. Resort chce skasować recepty długoterminowe, nakazując chorym częstsze stawianie się u lekarza. Efekt? Jeszcze dłuższe kolejki do specjalistów. Dziwicie się wzburzeniu?
Skasujmy recepty roczne, przecież wcale nie ma kolejek do lekarzy. Przecież 40-latek z niedoczynnością tarczycy nie da rady sobie sam zmierzyć ciśnienia, a 35-latka musi być co cztery miesiące u lekarza po te same leki od niedoczynności tarczycy - ironizuje Jakub Kosikowski, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej.
To jeden z pierwszych komentarzy do nowelizacji ustawy o refundacji leków. Jedna z kluczowych poprawek dotycząca recept długoterminowych pojawiła się w projekcie w ostatniej chwili, tuż przed pierwszym czytaniem. W czwartek rano nowelizacja została przyjęta przez sejmową komisję zdrowia i skierowana do drugiego czytania.
Ministerstwo Zdrowia mówi, że działa w interesie pacjentów
Resort chce znieść możliwość wystawiania recept na cały rok, zastępując na takimi, które mają zapewnić pacjentowi zapas leków na maksymalnie 180 dni. Wiceminister Maciej Miłkowski jest zdania, że lekarze powinni dopasowywać leczenie do dostępności leków, a nie odwrotnie.
Ministerstwo argumentuje, że lekarze zbyt często przepisują recepty długoterminowe. Chorzy udają się potem do aptek, żądając wydania jednorazowo dużej liczby danego leku. Producenci, z racji problemów z zaopatrzeniem, mają tymczasem problemy, by zapewnić odpowiednio dużą dostępność medykamentów.
Przeciwnicy tego rozwiązania wskazują tymczasem, że likwidacja recept długoterminowych sprawi, że pacjenci będą musieli częściej stawiać się u specjalistów. Czy sprawi to, że opieka medyczna będzie na wyższym poziomie? Ich zdaniem nie. Jednym efektem będzie to, że chorzy przewlekle wydłużą kolejki do lekarzy.
To jednak nie wszystkie zmiany. Wspomniany 180-dniowy okres stosowania jest możliwy do zastosowania tylko wtedy, gdy lekarz wystawi kilka recept jedna po drugiej w trakcie jednej wizyty. Pojedyncza recepta obejmie maksymalnie 120-dniowy okres stosowania. Obecnie ten drugi limit przypisany jest do recept papierowych, w przypadku e-recept wynosi 180 dni.
Środowisko lekarskie protestuje też w sprawie limitów recept
W tym wypadku rząd nie pokusił się nawet o wprowadzenie stosownych przepisów. Pod koniec czerwca minister Adam Niedzielski zwołał konferencję prasową, na której zapowiedział, że nałoży lekarzom maksymalną dzienną liczbę recept, jaką będą oni mogli wypisać chorym. Kilka dni później pracownicy służby zdrowia zorientowali się, że... nowe zasady już weszły w życie.
Ustalony limit to 300 recept dla maksymalnie 80 pacjentów w ciągu 10-godzinnego dyżuru. Naczelna Izba Lekarska zwraca uwagę, że jeden lek to jedna recepta, co oznacza, że w trakcie jednej wizyty lekarz może wystawić ich kilka lub nawet kilkanaście. Reforma ma uderzyć w tzw. receptomaty, czyli boty, które korzystając z prawdziwych nazwisk lekarzy, hurtowo przepisują leki chorym.
NIL protestuje i śle do resortu zdrowia propozycje rozwiązania tego problemu w inny sposób. Izba chciałaby, aby pacjenci podczas pierwszej wizyty musieli stawiać się u lekarza osobiście. Niedzielski odrzuca te propozycje
Na 302 lekarzy, którzy chcieli wystawić recepty ponad limit, blisko 100 proc. to podmioty, które prowadzą biznes receptowy przez internet, a nie podstawowa opieka zdrowotna - ucina minister zdrowia.