REKLAMA

Co z tą Austrią? Moskwa: płacą za gaz w rublach, Wiedeń: a właśnie, że płacimy w euro!

Od blisko miesiąca obowiązuje dekret Putina, zgodnie z którym tzw. nieprzyjazne kraje miały płacić za rosyjski gaz w rublach. Taki jest pomysł na z jednej strony ratowanie rosyjskiej waluty, a z drugiej wbiciu kolejnej szpili w państwa Zachodu. Zgodnie z nim trzeba korzystać z systemu płatności Gazprombanku, płacąc w euro czy dolarach, które bank następni zamieni na ruble.

Co z tą Austrią? Moskwa: płacą za gaz w rublach, Wiedeń: a właśnie, że płacimy w euro!
REKLAMA

Mimo podpisania tego dokumentu biznes podejrzewał, że to tylko takie straszenie Putina, z którego nic nie będzie. Chociaż wcześniej wielu tak samo oceniało możliwość rosyjskiej agresji na Ukrainę.

REKLAMA

Ale z płatnościami za gaz miało być inaczej. Bo wtedy przecież Gazprom już do końca straci twarz i nikt nie będzie tej spółki traktował na poważnie. No i też zabraknie pieniędzy na dalsze rozkręcanie wojennej machiny. Putin jednak nie pierwszy i pewnie nie ostatni też raz zaskoczył świat i zaczął realizować swój dekret. Najpierw kurek z gazem zakręcono Polsce i Bułgarii. Szybko powstała też lista kolejnych krajów, które Putin może potraktować tak samo. A także tych, które już uległy rosyjskiemu szantażowi, albo zaraz to zrobią.

Władimir Putin chce złamać solidarność Zachodu

Solidarność krajów Zachodu, obok militarnego przygotowania Ukrainy, to dwa aspekty, które bodaj najbardziej zszokowały Putina. Myślałem, że jak napadnie na Ukrainę, to po paru dniach będzie po sprawie, a on będzie mógł podjąć dialog z nowym, marionetkowym, całkowicie podległym Moskwie rządem. Kijowie. Państwa Zachodu zaś, jak wiele razy wcześniej, nie będą umiały uzgodnić jednego stanowiska i całych ich sprzeciw szybko się rozmyje. Stało się jednak inaczej. Po ponad dwóch miesiącach Ukraińcy stawiają Rosji dzielny opór, przy okazji demaskując miałkość rosyjskiej armii. Zachód zaś dawno nie był tak jednomyślny.

Ale to wcale nie znaczy, że nie można tej solidarności starać się rozbijać. Zwłaszcza jak jest ku temu doskonały powód, czyli sankcje energetyczne. Tutaj sytuacja w Europie jest bardzo różna, bo też różne jest uzależnienie od paliw kopalnych, w tym tych z Rosji. Widać to było wyraźnie po pierwszych sugestiach Polski, żeby zacząć sankcjonować też rosyjską energię. Z węglem jakoś jeszcze poszło, ale z gazem i ropą będzie gorzej. Głównym hamulcowym wydają się Niemcy, które przez lata z premedytacją uzależniały się od rosyjskiej energii. Rosja stanowiła też 2,3 proc. całego niemieckiego handlu zagranicznego i była czwartym najważniejszym krajem dla niemieckiego importu spoza UE w 2021 r.

Rosyjska propaganda znowu złapała trop

Trzeba pamiętać, że w pocie czoła, 24 godziny na dobę i siedem dni w tygodniu pracuje rosyjska propaganda, która robi co może, żeby wewnątrz kraju przekonywać Rosja, że żadnej wojny nie ma. A to, co się dzieje na Ukrainie, ma wyłącznie związek z tamtejszymi, rzekomymi neonazistami. W polityce zewnętrznej moskiewska machina zaś szuka ciągle choćby szpary, w którą będzie mogła się wbić i w ten sposób rozsadzać jednomyślność Zachodu. I właśnie na horyzoncie pojawiło się tego typu rozwarcie.

Przy okazji wstrzymania dostaw gazu do Polski i Bułgarii szybko ruszyła karuzela państw, które zaraz mogą mieć taki sam kłopot i też tych krajów, które nie muszą się o nic martwić, bo zgodnie z wolą Putina - realizują płatności w rublach. Atmosferę dodatkowo podgrzewała wypowiedź Wiaczesława Wołodina, przewodniczącego rosyjskiej Dumy, który stwierdził, że Gazprom podjął dobrą decyzję i należałoby tak samo postąpić z pozostałymi, nieprzyjaznymi krajami.

Kto uległ rosyjskiemu szantażowi? Tego oficjalnie nie było wiadomo. Ale zaczęła się wyliczanka, którą otwierały Węgry, Austria, Słowacja i Niemcy.

Niektórzy po prostu wpisują się w retorykę Rosji

Sugestie o kilku krajach, które miały płacić za rosyjskich gaz w rublach – w pierwszej kolejności stworzyły atmosferę niepewności. Bo jak w takich warunkach na poważnie rozmawiać o przyszłych sankach na gaz i ropę? Niestety, niektóre państwa nie dość, że robią tak, jak chce Putin, to jeszcze dodatkowo wypełniają zalecenia rosyjskiej propagandy. I jak tylko potrafią, odwracają kota ogonem.

REKLAMA

Węgry przyznają więc, że robią wedle wskazań Moskwy. Zamieszanie było też z Austrią. Najpierw agencja TASS podała w pewnym momencie, że Wiedeń będzie płacił w rublach, ale później austriacki rząd starał się to zdementować. Kanclerz Austrii Karl Nehammer jednocześnie zastrzegł, że nie ma żadnych kłopotów z dostawami rosyjskiego gazu. Jak donosi Reuters kolejny raz Nehammer powtórzył ustalenia z Putinem, wedle których Austria za gaz dalej ma płacić w euro zdeponowanym w Gazprombanku, który następnie zamienia je na ruble. Czyli dokładnie tak jak to wymyślił sobie Putin. 

Trudno tym samym nie odnieść wrażenia, że stawiając na taką retorykę Budapeszt i Wiedeń wypełniają jednocześnie zalecenia rosyjskiej propagandy. Wszak w ten sposób utrzymują, że niby płacą w euro, chociaż wiedzą, że i tak dochodzi do przeliczenia na ruble. Podobnie robi Rosja: krwawą i okrutną wojnę nazwa operacją specjalną.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA