Komisja Nadzoru Finansowego ogłosiła w środę, że nałożyła na Konrada Kąkolewskiego kary na łączną kwotę 3,5 mln złotych za różnego rodzaju nadużycia finansowe w aferze spółki windykacyjnej GetBack. Były prezes firmy od kilku miesięcy przebywa na wolności, ale nie dość, że przed sądem trwa jego proces karny, to dodatkowo dostaje kary od KNF-u.
Komisja Nadzoru Finansowego poinformowała, że nałożyła na Krzysztofa Kąkolewskiego trzy osobne kary finansowe w wysokości około 3,5 mln zł. Musi zapłacić za to, że kierowana przez niego spółka windykacyjna notorycznie ukrywała ważne informacje – o emisjach obligacji w trybie ofert prywatnych, o nieterminowym wykupie obligacji, braku wykupu obligacji czy braku zapłaty odsetek od obligacji.
Pod koniec zeszłego roku KNF wydał ostateczną decyzję stwierdzającą ciężkie naruszenie przez GetBack przepisów o nadużyciach na rynku finansowym. Teraz osobiście odpowie za nie także były prezes tej spółki. KNF wyjaśnia, że Konrad Kąkolewski jako prezes GetBacku kierował pracami organu zarządzającego tej spółki i z racji pełnienia tej funkcji miał najszerszą wiedzę na temat jej działalności.
Konrad Kąkolewski miał informacje niezbędne do prawidłowego wypełnienia obowiązków informacyjnych, ciążących na Spółce, a mimo tego brał czynny udział w kreowaniu wadliwie prowadzonej polityki informacyjnej
– czytamy w komunikacie KNF-u.
Nadzorca rynku finansowego wylicza wiele zaniedbań i naruszeń przepisów, jakich Kąkolewski dopuścił się jako prezes GetBacku. Co szczególnie ważne z punktu widzenia ponad 9 tys. nabywców obligacji spółki, którzy utopili w ten sposób ponad 2,5 mld zł, Kąkolewski wiedział o niewywiązywaniu się spółki ze zobowiązań z wyemitowanych obligacji, bo informacje te otrzymywał między innymi od działu księgowego.
KNF podkreśla, że przez czas sprawowania swojej funkcji, Konrad Kąkolewski nie podjął żadnych działań zmierzających do naprawy zaistniałej sytuacji w zakresie polityki informacyjnej Spółki. Stwierdzone naruszenia były bardzo poważne, a ich skala i skutki dotyczą szerokiej grupy inwestorów indywidualnych, którzy inwestowali środki pieniężne w akcje i obligacje Spółki, opierając swoje decyzje na nierzetelnych informacjach przez nią przekazywanych – pisze KNF.
To już druga decyzja wydana przez KNF w sprawie Konrada Kąkolewskiego, związana z jego działalnością w zarządzie GetBacku. 3 września 2021 r. KNF wydał decyzję nakładającą na byłego prezesa GetBacku karę pieniężną w wysokości 900 tys. zł za naruszenia obowiązku informacyjnego w zakresie sporządzenia śródrocznych raportów okresowych za 2017 r.
KNF a Afera GetBack
KNF rozdaje kary za aferę GetBacku na prawo i lewo, ale sam Urząd Komisji Nadzoru Finansowego nie ma czym się chwalić, jeśli chodzi o przebieg tej afery. Jak stwierdziła Najwyższa Izba Kontroli, UKNF nie przeprowadził ani jednej kontroli w tej spółce aż przez pięć lat, a także pozostawał głuchy na niepokojące sygnały w sprawie działalności GetBacku płynące z różnych źródeł.
NIK stwierdził, że intensywne działania nadzorcze i kontrole podjęto dopiero po upadku GetBacku. NIK zauważa, że dopiero po zaprzestaniu obsługi zobowiązań przez spółkę skontrolowane podmioty – UKNF, UOKiK, Komisja Nadzoru Audytowego – podjęły intensywne działania w celu identyfikacji rodzajów i skali naruszeń przepisów przez GetBack S.A., podmioty oferujące jej papiery wartościowe i audytorów badających sprawozdania finansowe spółki – czytamy w raporcie.
Najwyższa Izba Kontroli negatywnie ocenia działalność KNF na przestrzeni aż pięciu lat, NIK ma pretensję, że UKNF na wczesnym etapie nie wykrył nieprawidłowości w działalności GetBacku i nie zrealizował swojego ustawowego celu, jakim jest zapewnienie prawidłowego funkcjonowania rynku finansowego, jego bezpieczeństwa oraz ochrony jego uczestników.
ista poważnych zarzutów wobec samej Komisji Nadzoru Finansowego oraz podległego tej instytucji Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego jest długa. Przytoczmy przynajmniej część z nich.
Od czasu wydania we wrześniu 2012 r. zezwolenia dla GetBack S.A. na zarządzanie wierzytelnościami funduszy inwestycyjnych, przez pięć lat KNF nie przeprowadził w spółce ani jednej kontroli w celu weryfikacji, czy posiada ona stabilną sytuację finansową i prawidłowo wykonuje zadania, na które Komisja udzieliła zezwolenia.
NIK podkreśla, że KNF wiedział o wybitnie agresywnym modelu działania GetBacku na rynku wierzytelności, co wraz z innymi niepokojącymi sygnałami powinno było skutkować dogłębną kontrolą w spółce windykacyjnej. Nic takiego jednak nie nastąpiło.
Już w opinii do sprawozdania finansowego za 2014 r. biegły rewident zwracał uwagę na niepewność danych finansowych dotyczących wyceny pakietów wierzytelności grupy kapitałowej GetBack – wskazuje NIK.
Czytaj także: Biegły rewident - kim jest?
KNF nie analizował
Urząd KNF aż do września 2018 r. nie analizował rynku wierzytelności, a informacje o transakcjach sprzedaży wierzytelności nie były przekazywane z pionu nadzoru bankowego UKNF do innych pionów, nawet do pionu nadzoru kapitałowego. „Zdaniem NIK, Urząd powinien mieć szczególnie na uwadze, że wierzytelności będące aktywami o niskiej jakości, mogą stanowić bazę do konstrukcji instrumentów finansowych o podwyższonym ryzyku” – czytamy.
Z kolei do lutego 2018 r. KNF nie sprawował też rzetelnego nadzoru nad towarzystwami funduszy inwestycyjnych. W 2017 r. UKNF przeprowadził kontrolę tylko w jednym towarzystwie i choć wykazała ona nieprawidłowości, urząd nie zdecydował się na przeprowadzenie kontroli w innych TFI, których funduszami zarządzał GetBack.
UKNF, mimo kontroli w bankach, nie wykrył także nielegalnych praktyk związanych ze sprzedażą obligacji
– pisze NIK.