Nie róbcie scen, że niby jakieś pożary. Premier Australii zachęca turystów do przyjazdu
Może spaliła się jedna trzecia Wyspy Kangura, ale pozostałe dwie trzecie są otwarte dla biznesu - przekonuje premier Scott Morrison, apelując do zagranicznych turystów, by nie zniechęcali się szalejącymi w Australii pożarami. Pełne o tej porze australijskie kurorty świecą teraz pustkami.
Morrison odwiedził w środę Wyspę Kangura u południowych wybrzeży Australii, która jest jedną z największych atrakcji turystycznych w tym kraju. W ostatnich dniach przez wyspę przetoczyły się pożary.
Australia jest otwarta, Australia wciąż jest cudownym miejscem, do którego można wybrać się z rodziną i cieszyć się wakacjami
- powiedział premier.
„Nawet tutaj, na Wyspie Kangura, która w jednej trzeciej została zdziesiątkowana, dwie trzecie wyspy wciąż jest otwarte i gotowe na biznes” - stwierdził Morrison. „Trzeba teraz sprawić, by lokalne gospodarki tętniły życiem” - podkreślił.
Kłopotliwy wypad na Hawaje
Co ciekawe, temat wyjazdów urlopowych dla samego Scotta Morrisona jest dość delikatny wizerunkowo. Na premiera spadły gromy, gdy w apogeum kryzysu wybrał się z rodziną na wakacje na Hawaje. W mediach społecznościowych przeciwnicy konserwatywnego polityka nie pozostawiają na nim z tego powodu suchej nitki.
Jak pisze Reuters, turystyka stanowi 3,1 proc. PKB Australii, a w minionym sezonie wakacyjnym, czyli na przełomie 2018 i 2019 roku kraj ten odwiedziło ponad 2,7 mln turystów.
Obecnie najpopularniejsze kurorty są opustoszałe, ale trudno się temu dziwić, gdy światowe media obiegają zdjęcia turystów uciekających na plaże, a nawet do wody przed szalejącymi pożarami. Kataklizmem zostały szczególnie mocno dotknięte południowo-wschodnie wybrzeża Australii, a to właśnie tam znajduje się najwięcej miejscowości turystycznych.
Sytuacja jest niestabilna
Kierowane do wahających się turystów zachęty premiera Morrisona można uznać za co najmniej nieodpowiedzialne, gdy posłuchamy, co do powiedzenia na temat sytuacji pożarowej mają przedstawiciele australijskich służb, czy lokalnych władz.
Pożary w dalszym ciągu są niebezpieczne, są dynamiczne, a sytuacja jest niestabilna. Warunki pogodowe, które będziemy obserwować, mogą stanowić pożywkę dla tych pożarów
- stwierdziła Lisa Neville, minister ds. spraw nadzwyczajnych stanu Wiktoria,
Liczba ofiar śmiertelnych trwających od października pożarów dobiła już do 26, ale to nie oddaje niewyobrażalnej skali obecnego kataklizmu. Coroczne pożary buszu w Australii są zjawiskiem normalnym, ale ich obecna skala przekracza wszelkie dotychczasowe normy.
Pożary są tak gigantyczne, że same powodują powstawanie anomalnych zjawisk meteorologicznych, takich jak bezdeszczowe burze z wyładowaniami atmosferycznymi.
Ogień strawił już obszar ponad 100 tysięcy kilometrów kwadratowych, czyli więcej, niż wynosi powierzchnia Portugalii czy Węgier. Wyobraźcie sobie, że w kilka miesięcy spłonęła prawie jedna trzecia Polski.
Najnowsze szacunki wskazują, że w ogniu życie mogło stracić miliard zwierząt, w tym duża część osobników gatunków endemicznych. Naukowcy oceniają, że pożary wyzwoliły już do atmosfery 400 milionów ton dwutlenku węgla i trujących gazów.