Polski system podatkowy premiuje zakup mało eko aut klasy premium. Kupują głównie firmy
System podatkowy w Polsce faworyzuje samochody zanieczyszczające środowisko i wywołuje boom na auta luksusowe. Do takich wniosków doszła organizacja Transport & Environment, która przeprowadziła badanie porównawcze systemów podatkowych w krajach UE. Polska znalazła się wśród państw najsłabiej wspierających elektryfikację.
Polski rynek wchłania rocznie około pół miliona nowych samochodów, a coraz większy udział w nowych rejestracjach mają drogie auta klasy premium. Segment ten jest wyjątkowo odporny na zawirowania rynkowe, a – jak wylicza T&E – wartość tego sektora w zeszłym roku wzrosła aż o jedną czwartą.
Po drugiej stronie skali są samochody elektryczne, których sprzedaż rozwija się bardzo wolno w porównaniu z innymi krajami członkowskimi. Według T&E wynika to głównie z małego zakresu zachęt podatkowych do kupna tego typu aut.
O jakie konkretnie przepisy podatkowe? Eksperci wskazują, że Polska jest jednym z zaledwie czterech krajów europejskich bez podatku od posiadania pojazdów, a akcyza paliwowa należy u nas do najniższych w Europie. Podatku od posiadania samochodów nie mają poza nami tylko Czechy, Estonia i Litwa, ale to niewielkie rynki – łącznie nie są tak duże jak polski.
Od dawna wiadomo, że kompletnym reliktem jest podatek akcyzowy od samochodów, który wyliczany jest od pojemności silnika i wartości samochodu, ale nie uwzględnia poziomu emisji gazów cieplarnianych. T&E podkreśla, że w Polsce nie działa zasada „zanieczyszczający płaci”.
Kolejna kwestia to zakupy flotowe. Na firmę kupuje się w Polsce aż 74 proc. samochodów, a poza indywidualnymi przedsiębiorcami samochody do swoich flot kupują głównie duże firmy. T&E zwraca uwagę, że gdy pracodawca dostarcza pracownikowi samochód służbowy, a ten jest wykorzystywany przez pracownika do celów prywatnych, powstaje podlegające opodatkowaniu świadczenie rzeczowe.
Organizacja ocenia, że stawki tego podatku w Polsce są bardzo niskie. Wynoszą 250 zł miesięcznie dla samochodów o pojemności silnika poniżej 60 kW i 400 zł miesięcznie dla samochodów powyżej tej pojemności. Ten system nakładania podatku rzeczowego w postaci pojedynczej kwoty zachęca do zakupu najdroższych samochodów firmowych – stwierdza T&E.
Jeśli chodzi o samochody elektryczne, to zachęt motywujących do zakupu takich pojazdów jest w Polsce bardzo niewiele. T&E wskazuje, że mała liczba zachęt podatkowych dla pojazdów elektrycznych odbija się na ich niewielkiej popularności. Pojazdy zeroemisyjne stanowią obecnie tylko 1,6 proc. nowo kupowanych samochodów i jest to piąty najniższy wynik w Europie.
Niezbędna jest reforma naszego przestarzałego systemu podatkowego. Samochody elektryczne są obecnie zbyt drogie dla rodzin, a pojazdy zanieczyszczające nie są wystarczająco drogie. Trzeba szybko odwrócić tę sytuację, aby pomóc Polsce osiągnąć cele klimatyczne i poprawić stan powietrza w miastach – stwierdza Rafał Bajczuk.