REKLAMA
  1. bizblog
  2. Gospodarka

Polacy szydzą ze złotego. „Jest tak słaby, że wystąpi na Eurowizji” [ZOBACZ ŚMIESZNE ŻARTY]

Śmiech to podobno jeden z lepszych sposób na odreagowanie stresu. A tych słaby złoty dostarcza Polakom w dużych ilościach.  

31.03.2021
8:52
Osłabienie złotego. Polacy żartują z waluty, która jest najsłabsza od 12 lat
REKLAMA
  • „Złoty jest tak słaby, że nie ma siły polać”
  • „Złoty jest tak słaby, że ma wystąpić na Eurowizji”
  • „Złoty jest tak słaby, że zaraz trafi pod respirator”
  • „Złotówka jest tak słaba, że już ją sprzedają po 90 groszy"
REKLAMA

Dobra, wystarczy, bo się przyzwyczaicie do tej karuzeli śmiechu i będziemy musieli pisać takie teksty codziennie. Kopalnia żartów, do których prowokuje słabnący złoty, byłaby śmieszna, gdyby nie to, że, jak zauważył Arek Braumberger, utrzymywanie niskiej wartości polskiej waluty może nie być do końca korzystne dla konsumentów.

Chodzi o tzw. podatek inflacyjny, który NBP napędza poprzez skupowanie rządowych obligacji. Prezes Adam Glapiński chwalił się w przeszłości, że Polska ma „nieskończone zapasy gotówki”, ale wygląda na to, że drukowanie pieniędzy zaczyna się na nas mścić.

Złoty tonie na poważnie

Taka praktyka w trakcie kryzysu jest całkowicie akceptowana przez inwestorów. Ratowanie gospodarki przed pandemiczną zapaścią usprawiedliwia wiele posunięć, które w innych czasach zostałyby potępione w czambuł przez rynki finansowe. Problem w tym, że polska gospodarka trzyma się na tle reszty państw Unii Europejskiej zaskakująco mocno. Adam Glapiński nie ukrywa za to, że zamierza skupować obligacje jeszcze przez długie lata.

Sygnał jest jasny. Rząd będzie potrzebował kasy na realizację obietnic wyborczych. A to inwestorom nie musi się już podobać. Jeżeli dorzucimy do tego krytyczną sytuację w polskich szpitalach i liczne wypowiedzi świadczące o tym, że politycy nie wykluczają pozamykania Polaków w mieszkaniach, rysuje nam się dość ponura wizja najbliższych tygodni.

W przypadku przekroczenia progu wydolności służby zdrowia (o ile granica już nie została przekroczona), czeka nas twardy lockdown, a polskie firmy stracą kolejne miliardy złotych.

Droższe wycieczki i kredyty

Przyczyny frustracji związanych ze słabą złotówką mogą być też rzecz jasna bardziej prozaiczne. Mimo obostrzeń w podróżach, wielu Polaków szykuje się do wakacyjnych wyjazdów. A pesymistyczne prognozy mówią, że za jedno euro możemy płacić wkrótce nawet 5 zł. Jako że przez długi czas wartość złotówki utrzymywała się w granicach 4,5 zł/euro, oznacza to, że wojaże po Europie podrożeją średnio o 10 proc.

Oprócz tego, na drożejącą europejską walutę narzekać mogą z pewnością posiadacze kredytów w euro. Eurowicze nie staną się raczej nowymi frankowiczami, ale z danych KNF wynika, że Polacy spłacają 88 tys. takich kredytów.  

REKLAMA

Przepisy zobowiązujące do zaciągania zobowiązań w bankach pod kupno nieruchomości weszły dopiero w 2014 r. We wcześniejszych latach kredytobiorcy cieszyli się kursami na poziomie 4 zł -4,2 zł. W pewnym momencie euro były wycenianie nawet na nieco ponad 3,2 zł.

Dzisiaj europejska waluta rozgościła się w przedziale 4,60 zł-4,66 zł, a analitycy twierdzą, że kolejne wzrosty mogą być kwestią czasu. Podobnie jest w przypadku innych walut. W poniedziałek do złotego zyskiwał także funt – ok. 0,75 proc., dolar i frank (po – ok. 0,7 proc). Osób, które zaciągnęły kredyty z okazji nakłucia bańki nieruchomości po 2008 r., internetowe żarty raczej teraz nie śmieszą.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA