REKLAMA

Rząd szykuje kataster? Polacy drżą przed tym podatkiem od lat, teraz może ziścić się ich koszmar

W social mediach pojawiło się ogłoszenie o pracę w Ministerstwie Finansów. Fiskus szuka ludzi, którzy wymyślą i zaprojektują nowe podatki. Prawdopodobnie chodzi o opodatkowanie majątku firm i osób prywatnych. Nie zdziwię się, gdyby rząd zdecydował się na wprowadzenie podatku katastralnego, czego unikał od lat, bo bał się rozwścieczyć ludzi. Mogłoby to oznaczać nawet 60-krotny wzrost podatku od nieruchomości. Szykujcie się na mocne uderzenie fiskusa.

Rząd szykuje kataster? Polacy drżą przed tym podatkiem od lat, teraz może ziścić się ich koszmar
REKLAMA

Ogłoszenie wypatrzył serwis prawo.pl. Zamieściło go Ministerstwo Finansów, które szuka ekspertów do Wydziału Podatków Majątkowych i Analiz Prawnych. Obowiązki? przygotowanie koncepcji rozwiązań prawnych w zakresie nowo projektowanych danin, opracowanie projektów przepisów prawnych obejmujących nowe daniny i udział w procesie legislacyjnym.

REKLAMA

A eksperci na łamach prawo.pl komentują, że to jasny komunikat, resort finansów właśnie wyjawił, że szuka „dyrektora kreatywnego, którego zadaniem będzie wprowadzanie na rynek nowych produktów podatkowych”.

Wymagania dotyczące tej kreatywności pewnie będą duże, żeby wpasować się w zespół specjalistów resortu finansów, którego kreatywność jest imponująca, szczególnie w zakresie podatków sektorowych. Za rządów PiS wprowadzono już:

  • podatek bankowy, który przynosi rocznie 4,8 mld zł
  • opłatę od torebek foliowych - 1,4 mld zł rocznie
  • opłaty od paliw - 1,7 mld zł rocznie
  • daninę solidarnościową dla milionerów - 1,2 mld zł rocznie

A mimo, że dopiero luty już w tym roku dodatkowo:

  • podatek handlowy - 1,4 mld zł rocznie
  • opłatę cukrową - 3 mld zł rocznie
  • opłatę modową - 4 mld zł rocznie
  • podatek od reklam - 0,8 mld zł - to dopiero w planach.

Kataster wisi nad nami od lat. Czas go wprowadzić?

To ciągle jednak za mało, żeby załatać gigantyczną dziurę w budżecie spowodowaną przez pandemię, ale też populistyczne rozdawnictwo w ramach 500+ na pierwsze dziecko, 13. i 14. emeryturę.

Wygląda na to, że czas na jakiś bardziej powszechny podatek. A skoro Ministerstwo Finansów ostrzy sobie zęby, żeby opodatkować majątki, jak sugerowałoby ogłoszenie o pracę, pierwsza myśl, jaka przychodzi do głowy: podatek katastralny!

Podatek katastralny do podatek od nieruchomości naliczany od ich wartości. Dziś w Polsce nalicza się do w zależności od powierzchni budynku czy działki.

Dyskusja o podatku katastralnym trwa w Polsce od lat, jednak władza boi się jego wprowadzenia, bowiem oznaczałoby to gigantyczną podwyżkę obciążeń. W czerwcu 2019 roku nawet sam prezes Kaczyński podczas konferencji prasowej uspokajał, mówiąc, że nie ma mowy, by rząd PiS wprowadził taki podatek. Ale to było przed pandemia, która spowodowała gigantyczną wyrwę w finansach państwa.

Dlaczego wszyscy tak boją się podatku katastralnego?

Tak skrojony podatek od nieruchomości obowiązuje w wielu krajach, również europejskich. Średnio wynosi on 1 proc. wartości nieruchomości, choć np. w Niemczech sięga 1,9 proc.

Załóżmy, że w Polsce wprowadzony by stawkę na poziomie średniej, czyli 1 proc. Przy wartości 35-metrowej kawalerki w Warszawie na poziomie 350 tys. zł, jej właściciel musiałby za nią płacić 3,5 tys. zł podatku katastralnego rocznie. Dziś płaci ok. 60 zł. Wprowadzenie podatku katastralnego na średnim poziomie oznaczałoby zatem 60-krotną podwyżkę.

Załóżmy jeszcze wariant optymistyczny. W wielu krajach naszego regionu stawka podatku katastralnego jest znacznie niższa niż 1 proc. Na Litwie wynosi 0,3-1 proc. od wartości nieruchomości budowlanych i 1,5 proc. od wartości nieruchomości gruntowych. Na Łotwie stawka jest progresywna i wynosi 0,2-0,6 proc. od wartości budynków mieszkalnych. Gdyby PiS zdecydował się na wariant znacznie mniej bolesny, więc 0,1 proc. wartości nieruchomości, właściciel kawalerki musiałby zapłacić 360 zł podatku rocznie. To nadal sześciokrotnie więcej niż teraz.

Oberwałoby się wszystkim - i osobom prywatnym i firmom - ale najmocniej odczuliby ją prywatni właściciele nieruchomości, bo oni płacą w Polsce obecnie stawkę 30-krotnie niższą niż właściciele nieruchomości komercyjnych.

REKLAMA

Jeśli kiedykolwiek w Polsce miałby zostać wprowadzony podatek katastralny – nie ma lepszego momentu niż teraz - rząd i tak już jest znienawidzony za zasypywanie nas nowymi podatkami, a szum medialny związany z informacjami o pandemii ciut przykryje awanturę o kolejną nową daninę.

No i można by go doskonale ograć PR-owo jako element polityki mieszkaniowej i walkę z krótkoterminowym najmem oraz spekulacyjnym zakupem mieszkań, które windują ceny nieruchomości do niebotycznych poziomów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA