Opieszałość w podejmowaniu decyzji, brak wiedzy dotyczącej funkcjonowania nowoczesnych systemów poboru, błędy proceduralne, brak kadr z kompetencjami w zakresie IT. To tylko część zarzutów, jakie pod adresem administracji rządowej sformułowała Najwyższa Izba Kontroli. Koszty utrzymania systemu po przejęciu przez państwo miały spaść, ale wzrosły.
Fot. JB/Bizblog.pl
NIK w środę opublikował niezwykle krytyczny raport z kontroli "Przygotowanie administracji rządowej do prowadzenia elektronicznego poboru opłat drogowych po 2018". Okazuje się, że największym sukcesem władz jest fakt, że doszło do półtorarocznej przerwy w pobieraniu opłat.
Czytaj też:
Przez siedem lat nie udało się administracji rządowej opracować optymalnej koncepcji poboru opłaty elektronicznej, tzw. e-myta
- stwierdza NIK
Kierowana przez Krzysztofa Kwiatkowskiego instytucja przypomina, że system viaTOLL, miał w listopadzie 2018 roku zostać przejęty przez Skarb Państwa, ale okazało się, że administracja rządowa nie była należycie przygotowana do zapewnienia kontynuacji poboru opłaty elektronicznej.
Najwyższa Izba Kontroli stwierdza, że główny cel, jakim było zapewnienie kontynuacji poboru opłaty, został ostatecznie osiągnięty, ale trudno uznać to za sukces, "skoro poza podmiotem wskazanym do realizacji tego zadania niewiele się zmieniło".
Pozostał poprzedni system i w dużej mierze poprzedni podwykonawcy. Wydaje się niewiele jak na kilka lat pracy i ambitne cele stawiane na początku realizacji zadania
- czytamy.
Autorzy raportu wskazują, że wciąż nie można stwierdzić, czy działający na polskich drogach system jest optymalny pod kątem użyteczności i efektywności kosztowej z dostępnych na rynku systemów poboru opłaty elektronicznej. "I to należy uznać za największą porażkę administracji rządowej przy realizacji tego zadania" - oceniają.
Charakterystyczne bramownice systemu viaTOLL umieszczone nad drogami ekspresowymi, krajowymi i autostradami już od lipca 2011 roku ściągają opłaty za przejazdy autobusów, ciężarówek oraz cięższych aut dostawczych. Tylko w zeszłym roku pobrano w ten sposób ponad 2 mld zł.
System viaTOLL zbudowało i utrzymywało konsorcjum, którego liderem była austriacka firma Kapsch TrafficCom. Po zakończeniu umowy z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, 2 listopada 2018 r., będący własnością Skarbu Państwa system miała przejąć administracja rządowa lub wskazany przez nią podmiot.
"Przez siedem lat rozważano kilka różnych koncepcji, ale nie powstał żaden konkretny plan na sprawną i efektywną kontynuację poboru opłaty elektronicznej. Organy państwowe nie rozpoznały rynku właściwych systemów informatycznych, kadra nie spełniała wymagań kompetencyjnych, brakowało pomysłu na uniezależnienie się od kapitału zagranicznego i obniżenie kosztów działania. Ponadto administracja rządowa nie posiadła wiedzy na temat odtworzenia istniejącego systemu viaTOLL w momencie ewentualnej awarii. W rezultacie urzędniczego chaosu i pod wpływem kurczącego się czasu do końca obowiązującej umowy z Konsorcjum Kapsch wydatkowane były środki na działania, które nie przynosiły pożądanych efektów" — czytamy w podsumowaniu kontroli NIK.
Według Najwyższej Izby Kontroli wciąż nie wiadomo czy funkcjonujący system viaTOLL to najlepsze z dostępnych obecnie rozwiązań, zarówno pod kątem finansowym, jak i funkcjonalnym. Według informacji z Banku Gospodarstwa Krajowego koszty utrzymania systemu ViaTOLL po 2 listopada 2018 r., pomimo planowanego spadku, wzrosły o około 7,5 proc.