REKLAMA

Rząd ma nowego pełnomocnika do spraw górnictwa. Jest w tej dziedzinie kompletnie zielony

Rządowe krzesło pełnomocnika ds. energetyki i górnictwa, nawet w dobie zbliżającej się rekonstrukcji należy zdecydowanie do jednych z najgorętszych. Tylko w tym roku zasiada już na nim trzecia osoba. A planu na przyszłość dla polskich kopalń jak nie było, tak dalej nie ma.

energetycy-umowa-społeczna
REKLAMA

Nowym pełnomocnikiem rządu ds. energetyki i górnictwa został Artur Soboń, dotychczasowy wiceminister aktywów państwowych. To już trzecia osoba piastująca tę funkcję w tym roku.

REKLAMA

Krytycy przekonują, że z pewnością nie ostatnia, bo ich zdaniem do tej pory Soboń miał tyle wspólnego z węglem i górnictwem, co kot napłakał. Potwierdzać mają to informacje, że nowy pełnomocnik ds. górnictwa dotychczas w ramach obowiązków wiceministra resortu aktywów państwowych z górnictwem nie miał nic do czynienia.

Soboń zasłynął w ostatnim czasie pomysłem.stworzenia wielkiej państwowej sieci sklepów spożywczych. Co najmniej połowy lipca zajmował się tworzeniem Polskiego Holdingu Spożywczego (konsolidacja sektora miałaby odbywać się na bazie Krajowej Spółki Cukrowej). 

Na bezrybiu i rak ryba

Skąd więc taki wybór Ministerstwa Aktywów Państwowych na górniczego pełnomocnika? Wydaje się, że to przede wszystkim przez bardzo krótką ławkę.

Sięganie nie po niezależnych ekspertów na zewnątrz, a wskazywanie posłusznych urzędników w środku ma już swoją tradycję. Przecież drogę z wiceministra aktywów państwowych do pełnomocnika ds. górnictwa wcześniej, wcześniej już przeszedł Adam Gawęda. W tym przypadku o braku doświadczenia nikt nie mógł nic powiedzieć. Gawęda nie dość, że jest absolwentem geologii i górnictwa na Politechnice Śląskiej w Gliwicach, to dodatkowo potem wiele lat przepracował w górnictwie.

Może dlatego jego znajomość branży i jej najpoważniejszych kłopotów nie pozwoliła mu milczeć i na początku tego roku coraz głośniej zaczął mówić o konieczności zamykania polskich kopalń. Kiedy te słowa dotarły w końcu do wicepremiera i szefa MAP Jacka Sasina - Adam Gawęda stracił stanowisko.

Zgoła odmienną taktykę zaprezentował następca Gawędy - Jonasz Drabek. Pamiętając, za co posadę stracił jego poprzednik, Drabek postanowił na stałe nabrać wody w usta. Przez kolejne miesiące swojego urzędowania był na tyle tajemniczy, że nic o nim nie wiedzieli i nie słyszeli nawet związkowcy. 

Przyczyny odwołania Jonasza Drabka ze stanowiska pełnomocnika ds. górnictwa nie są znane. Tak jak jego jakiekolwiek dokonania w tej mierze, spisane plany i strategie oraz przeprowadzone konsultacje. Drabek nagle w rządzie się pojawił i równie nagle z tego rządu zniknął. 

Pełnomocnik rządu rzucony na bardzo głęboką wodę

Trzeba przyznać, że Artur Soboń od początku ma ręce pełne roboty. Perspektywy zaś dla polskiego górnictwa, zwłaszcza przy takiej a niej innej polityce Komisji Europejskiej, są raczej kiepskie. Nasze spółki węglowe i energetyczne szorują po finansowym dnie i nie ma żadnego światełka w tunelu dającego nadzieję na zmianę tego antykarbonowego trendu. 

Rośnie także presja społeczna nad Wisłą, z którą pełnomocnik ds. górnictwa będzie musiał też się zmierzyć. Wniosek o pilne zwołanie Zespołu Trójstronnego ds. Bezpieczeństwa Socjalnego Górników właśnie trafił na ręce premiera Morawieckiego i wicepremiera Sasina. Autorami apelu jest Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej oraz Wacław Czerkawski, szef śląskiego OPZZ. Chcą dowiedzieć się, jakie plany ma rząd względem restrukturyzacji sektora paliwowo-energetycznego i jak widzi przyszłość spółek węglowych. 

Mam wrażenie, że rząd się zorientował, że może wygrać z górnikami, stosując zasadę: „dziel i rządź”. Moim zdaniem, to się jednak nie uda

- uważa Wacław Czerkawski

Taktyka resortu, czyli nie denerwować górników

Rząd robi co może, żeby pokazać górnikom, z którymi niby poważnie debatuje, że sprawa przyszłości polskiej energetyki jest kluczowa i żadne w tej mierze poczynania nie będą podejmowane bez konsultacji społecznych. W Ministerstwie Aktywów Państwowych mieli już dość, jak wicepremier Jacek Sasin miał w Katowicach pokazać plan zamykania czterech ruchów górniczych w dwóch kopalniach. Do grożących strajkiem w całym regionie w odpowiedzi dołączyli nawet śląscy parlamentarzyści Zjednoczonej Prawicy, których potem miała napominać Nowogrodzka. 

REKLAMA

Teraz więc taktyka resortu jest zgoła inna. W spotkaniach zespołu rządowo-społecznego, który miał do końca września stworzyć fundamenty planu dla polskiej energetyki i który wiadomo, że już z tym zadaniem nie zmieści się w czasie, przedstawiciele gabinetu Mateusza Morawieckiego jak ognia unikają jakiś ostatecznych deklaracji. Stawiają wyłącznie na przekaz pt. „rząd słucha górników”. 

Równolegle ekipa premiera Morawieckiego nawet nie udaje, że tak naprawdę przygotowuje się do pożegnania z węglem. Świadczy o tym nie tylko zaprezentowana przez Ministerstwo Klimatu strategia „Polityka energetyczna Polski do 2040 r.”, ale także ostatnie poczynania Piotra Naimskiego, pełnomocnika rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej, który obecnie pilnie aktualizuje wieloletni „Programu polskiej energetyki jądrowej”. W efekcie w sierpniu Naimski, który też jest członkiem zespołu rozmawiającego z górnikami, podpisał umowę w dziedzinie rozwoju cywilnej technologii jądrowej ze Stanami Zjednoczonymi.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA