Dłubiąc przy energetyce, rząd potyka się o własne nogi. „Górnictwo” znika jak kamfora
Z jednej strony podpisują z Amerykanami umowę dotyczącą energii jądrowej, z drugiej boją się powiedzieć górnikom, że nadszedł czas zamykania kopalń. Tę dziwną grę w dwa ognie ilustrują plany dotyczące pełnomocnika ds. restrukturyzacji górnictwa. Ma zniknąć z rządu, a zastąpi go inny pełnomocnik, już bez „górnictwa” w nazwie. To chyba nie przypadek.
Pewnie nie tylko górnicy i przedstawiciele spółek energetycznych bardzo chcieliby od rządu dostać dokładny plan transformacji polskiej energetyki, najlepiej z ramami czasowymi. Tymczasem na razie przynajmniej konkretów jest tyle, ile kot napłakał. Zaplanowane na ostatni piątek wakacyjny drugie spotkanie - tym razem w Katowicach - zespołu rządowo-społecznego znowu zbyt wiele nie wyjaśni.
Ofensywa ma nadejść za kilka tygodni. Sygnałem do zmian ma być powołanie do gabinetu Mateusza Morawieckiego pełnomocnika ds. transformacji energetyki i górnictwa węglowego. Ma zastąpić innego pełnomocnika - do spraw restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego, którego od miesięcy wszyscy, na czele z górniczymi związkowcami, bezskutecznie wypatrywali.
Pełnomocnik na czas reformy górnictwa
Bruksela w sprawie transformacji energetycznej, pochodnej Zielonego Ładu, tylko przyspiesza. Nowy pełnomocnik rządu ma nad tym zapanować i być głównym negocjatorem energetycznym z UE. Projekt rozporządzenia powołującego go do życia zakłada, że też „zapewni przygotowanie i realizację koncepcji transformacji energetyki i górnictwa” i „będzie koordynował i monitorował działania wynikające z koncepcji transformacji”.
To też ten pełnomocnik ma pociągać za sznurki w dwóch najważniejszych segmentach przyszłej reformy. Jeden dotyczy Polskiej Grupy Górniczej, która w dotychczasowej postaci nie ma szans przetrwać. Nie wiadomo jeszcze, czy skończy się na zamknięciu paru kopalń (wcześniej Jacek Sasin, wicepremier i szef aktywów państwowych taki plan miał w kieszeni, ale wystraszył się górników i go nie pokazał), czy konieczna będzie operacja jak sprzed pięciu lat, kiedy to premier Ewie Kopacz też zabrakło odwagi i krwawiącą finansowo Kompanię Węglową zastąpił nowy podmiot, który miał być bolączką na całe węglowe zło - PGG.
Drugim segmentem jest skoncentrowanie aktywów węglowych w jednych rękach. Złośliwi twierdzą, że kierunek dobrze pokazuje sytuacja ze sponsorem strategicznym Górnika Zabrze. Dotychczas była nim PGG, ale teraz jest Węglokoks, który z 14-krotnym mistrzem Polski w piłce nożnej rozpoczął współpracę w lutym 2020 r. I właśnie wokół Węglokoksu, o czym mówiło się już przed wakacjami, ma odbywać się owa konsolidacja aktywów węglowych z innych spółek, żeby tak im nieco zrzucić z barek coraz więcej ważące związki z „czarnym złotem”.
Oby tylko ten pełnomocnik był. Bo ten wcześniej udawał
Dobrze, że rząd kombinuje z nowym pełnomocnikiem ds. transformacji energetyki i górnictwa z jeszcze jednego powodu. Zastąpi na rządowym miejscu pełnomocnika ds. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego, który chyba najlepiej spośród członków gabinetu Morawieckiego wyuczył się unikania rozgłosu i kogokolwiek w ogóle. To stanowisko stworzone też rozporządzeniem Rady Ministrów - z listopada 2014 r. Przez kolejne lata to raczej etat bez znaczenia aż do czasu, kiedy objął go Adam Gawęda. Ten nie boi się dziennikarzy i odważnych deklaracji. Za te zbyt głośne o konieczności redukcji produkcji węgla nad Wisłą zapłacił w końcu pod koniec marca stanowiskiem.
Wtedy nastały czasy nowego pełnomocnika ds. restrukturyzacji, którym został Jonasz Drabek. Od początku, w odróżnieniu od swojego poprzednika, obrał zgoła inną taktykę. Schował się bardzo skutecznie, na tyle, że i jego praca, jak i uzyskiwane efekty owiane były grubą mgłą tajemnicy.
Pełnomocnik rządu, o którym mowa, nie zorganizował dotąd spotkania z górniczymi związkami zawodowymi
- mówił nam w połowie czerwca Patryk Kosela, rzecznik prasowy WZZ Sierpień 80.
Teraz wszyscy trzymają kciuki, żeby nowy pełnomocnik miał jednak ciut więcej odwagi. Nie będzie go przy najważniejszych ustaleniach z górnikami, ma być powołany już po tych rozmowach. Ale potem, jak już będzie realizować ustalone tam postanowienia, niech będzie rządowym głosem w sprawie energetyki. Głośnym i widocznym.