REKLAMA

Rząd majstruje przy górnictwie. Szykuje się konsolidacja, czyli zamykanie kopalń i zwolnienia

Jeszcze miesiąc temu przedstawiciele Ministerstwa Aktywów Państwowych daliby się pokroić za to, że nikt u nich nie pracuje nad powołaniem nowego podmiotu górniczego. Trwały wszak rozmowy ze związkowcami i nie było sensu jeszcze dodatkowo podgrzewać atmosfery. Jednak skoro teraz już nikt nic nie negocjuje, to wicepremier Jacek Sasin przyznaje: będziemy chcieli utworzyć nową grupę górniczą.

polskie-gornictwo-pomoc-publiczba
REKLAMA

Najpierw reprezentanci Ministerstwa Aktywów Państwowych mieli przedstawić plan naprawy Polskiej Grupy Górniczej - do 10 czerwca, bo tak się umówili ze związkowcami przy okazji rozmów o cięciach w produkcji i w górniczych pensjach. Potem zmienił się scenariusz. Ten nadal obowiązujący mówi, że do końca czerwca sam szef resortu i jednocześnie wicepremier Jacek Sasin przedstawi całkiem nowym plan. Jednak nie tylko dla PGG, ale dla całego sektora górniczego w Polsce.

Równocześnie doniesienia o nowym podmiocie, jakim miał być Polski Węgiel, od samego początku dyskredytowano. Wszak miesiąc temu sam Sasin, po rozmowach z zarządem innej spółki górniczej JSW mówił wprost, że „stworzenie wielkiej monopolistycznej struktury w górnictwie jest rozwiązaniem niefunkcjonalnym”. Widać w ciągu tych 30 dni sytuacja musiała na tyle diametralnie ulec zmianie, że minister aktywów państwowych teraz mówi już zgoła inaczej. I zapowiada powstanie nowej grupy górniczej, która mogłaby pochłonąć np. coraz bardziej ciążące spółką energetycznym aktywa węglowe. 

Nowa grupa górnicza receptą na całe zło?

Tym samym po raptem czterech latach w odstawkę idzie projekt pt. Polska Grupa Górnicza. To spółka, która powstała w celu przejęcia majątku i zobowiązań bankrutującej Kompanii Węglowej w 2016 r. Potem zespolono część kopalń. Ta koncentracja też miała na celu uzdrowienie całego sektora. Jak wyszło? W 2019 r. całe polskie górnictwo mogło się „pochwalić” stratą w wysokości miliarda złotych. Wciąż uparcie produkujemy znacznie więcej węgla, niż go sprzedajemy. Dlatego rosną przykopalniane zwały (za chwilę osiągną 8 mln ton węgla) i to samo dzieje się z importem. Taniej po prostu kupować za granicą.

Sytuację dodatkowo skomplikowała europejska neutralność klimatyczna i mający do niej wieść Zielony Ład. Jednym z efektów jest drastyczna podwyżka cen uprawnień emisji CO2. W Polsce mieliśmy przez to chocholi taniec przez wiele miesięcy wokół cen prądu. Gwoździem do trumny PGG może być pandemia COVID-19. Tomasz Rogala, prezes PGG, już wcześniej ostrzegał górników, że jak nie zgodzą się na ustępstwa, to spółce przejdzie koło nosa nawet 700 mln zł z rządowej tarczy kryzysowej i już wtedy będzie można powoli wszędzie gasić światło. 

Teraz na horyzoncie ma się pojawić ratunek: nowy podmiot węglowy, który miałby zbierać porzucane przez spółki energetyczne aktywa węglowe. Przypomnijmy, że Polska Grupa Energetyczna taką decyzję może podjąć już w lipcu. A wcześniej Orlen oznajmił, że może inwestować w Ostrołęce, pod warunkiem, że nie w węgiel, a w gaz. Jak jednak zapewnia wicepremier Sasin, nowy podmiot miałby idealnie pasować do tej układanki. Zbierając węglowy balast od innych, pozwalałby im an rozwój, ale już w kierunku zielonej energii. My zaś cały czas w jednych, państwowych rękach mielibyśmy cały polski węgiel. 

Konsolidacja zawsze oznacza cięcia i zwolnienia

Wicepremier Jacek Sasin bezpieczną zapowiedzią (wszak powtarza, że to dopiero koncepcja i na jej finał przyjdzie trochę poczekać) o pracach nad nową grupą górniczą rozpoczął wyjątkowo groźną grę. Konsolidacja bowiem, tak czy inaczej, oznacza cięcia. Zlikwidowanych będzie część kopalń i z pewnością dojdzie do redukcji zatrudnienia. I tak jak kilka lat wcześniej - znowu pod pretekstem uporządkowania całego sektora. Przecież w funkcjonującej w latach 2003-2016 Kampanii Węglowej pracowało ok. 55 tys. górników. A po konsolidacji PGG - już ok. 42 tys. 

Obecnie powołanie nowej grupy węglowej musi wiązać się z jeszcze bardziej drastycznymi działaniami. Czy nam się to podoba, czy nie będziemy musieli w następnych latach zmieniać proporcje we własnym miksie energetycznym - systematycznie zmniejszając udział w nim węgla? A to będzie musiało oznaczać zarówno zamykanie najmniej rentownych kopalń (związkowcy już teraz podnoszą takie obawy), jak i zwolnienia górników z pracy. Starczy na to odwagi politycznej? Wszak ze strony władzy w ostatnich latach słyszeliśmy, że węgiel to nasz skarb narodowy, który z nami zostanie. Nawet 200 lat

A może zamiast konsolidować lepiej ciąć podatki?

Jest jeszcze jakieś inne wyjście z tej patowej sytuacji? Związek Zawodowy Górników (ZZG) przekonuje, że jak najbardziej. Ich zdaniem większość kłopotów branży górniczej nad Wisłą bierze się ze zbytniego opodatkowania.

REKLAMA

Wskazując na zbytnie obciążenia podatkowe, związkowcy w pierwszej kolejności wymieniają 23-proc. VAT - ich zdaniem najwyższy w UE. Ale jest też np. opłata PFRON - za brak zatrudniania w górnictwie odpowiedniej liczby osób z niepełnosprawnościami. W sumie, jak wyliczają związkowcy, sektor odprowadza do budżetu Państwa 6-8 mld zł. Dlatego ZZG przekonuje, że obecny system podatkowy blokuje rozwój polskiego górnictwa i staje się on przez to w ogóle niekonkurencyjny. 

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-07-13T21:40:47+02:00
Aktualizacja: 2025-07-13T18:12:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-13T09:22:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-13T08:42:04+02:00
Aktualizacja: 2025-07-13T07:34:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-13T06:02:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-13T05:55:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-12T16:42:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-12T15:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-12T14:09:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-12T12:45:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-12T11:37:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-12T09:10:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-11T22:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-11T18:22:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-11T16:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-11T15:08:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-11T13:39:40+02:00
Aktualizacja: 2025-07-11T06:46:25+02:00
Aktualizacja: 2025-07-11T06:45:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA