REKLAMA

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie. Pełnomocnik rządu do spraw górnictwa pilnie poszukiwany

Przez blisko półtora miesiąca w rządzie nie było pełnomocnika ds. górnictwa. Od połowy maja niby jest. Niby, bo nikt nie słyszał ani o nim, ani o jego dokonaniach. Górniczy związkowcy też wypatrują go bez skutku.

wegiel-energia-Ember
REKLAMA

Wydawać by się mogło, że w czasach, kiedy decyduje się przynajmniej najbliższa przyszłość polskiego górnictwa, pierwsze skrzypce będzie grał Jonasz Drabek, powołany w pierwszej połowie maja na stanowisko pełnomocnika ds. górnictwa węgla kamiennego w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Wszak to on powinien inicjować uzdrawiające rozwiązania dla całego sektora, godzinami rozmawiać ze związkowcami o zabójczym dla polskiej branży węglowej importu „czarnego złota”, czy być negocjatorem podczas rozmów na temat restrukturyzacji.

REKLAMA

Jednak Jonasz Drabek obrał zupełnie inną taktykę. Schował się tak głęboko, jak tylko to się da. I dlatego od tygodni o górnictwie - raz lepiej, raz gorzej - mówi wyłącznie wicepremier i szef MAP Jacek Sasin. Chociaż teraz, jak dowiadujemy się z nieoficjalnych źródeł, nawet on górnictwem się zbytnio nie przejmuje. Bo tematem nr 1 w resorcie mają nie być wbrew pozorom zamykane kopalnie, a raczej wizja państwowej sieci sklepów spożywczych. Na stole miał się pojawić pomysł wykupienia w tym celu sieci Żabka. 

Górnictwo się sypie jak nigdy wcześniej

Być może faktycznie narodowa, spożywcza sieć sklepów to przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Trzeba byłoby czekać na ostateczny egzamin, czyli weryfikację rynku. Za to jeżeli chodzi o górnictwo - tego typu wątpliwości nikt nie ma. Branża tylko w ostatnim roku straciła ponad 1 mld zł. Pandemia koronawirusa wcześniejsze kłopoty jedynie namnożyła. Ciągle polskie kopalnie więcej produkują, niż sprzedają, skutkiem czego zwały przykopalniane zbliżają się do 8 mln ton. A do tego wszystkiego jak na złość wychodzi, że Unia Europejska ani z neutralnością klimatyczną, ani z Zielonym Ładem, która ma do niej prowadzić - wcale nie żartowała. 

I nie chodzi tutaj wcale o polityczne deklaracje tego czy innego unijnego komentarza. Żeby się o tym przekonać, wystarczy zerknąć na ceny uprawnień do emisji CO2. Po spadkach w pierwszej połowie maja, kiedy cena znalazła się poniżej 20 euro za tonę dwutlenku węgla - nie widać już nawet śladu. Coraz bardziej za to zbliżamy się do wcześniejszych poziomów - powyżej 23 euro. 

A pełnomocnika jak nie było tak dalej nie ma

Trudno dziwić się związkowcom górniczym, że boją się, że po obostrzeniach wywołanych przez pandemię COVID-19 rząd zdecyduje się zamknąć na zawsze te najmniej rentowne kopalnie. Dlatego negocjacje o wstrzymaniu produkcji i zarobków w Polskiej Grupie Górniczej nie były wcale łatwe. I w przyszłości też nie będą. Na razie stan gry jest taki, że do 3 lipca zamkniętych jest w sumie 12 kopalń - ze względu na ogniska epidemii koronawirusa. A co będzie potem?

Być może na to pytanie potrafi odpowiedzieć pełnomocnik Jonasz Drabek? Biało-czerwona Żabka musi mocno nęcić w Ministerstwie Aktywów Państwowych, ale jednak decyzje dotyczące górnictwa będzie trzeba podejmować znacznie szybciej. Przecież może być i tak, że pełnomocnik Drabek stroni od dziennikarzy i w ogóle od życia publicznego, a poza wścibskimi kamerami pracuje w pocie czoła, ustalając wszystko ze związkowcami. Postanowiliśmy więc o pełnomocnika ds. górnictwa węgla kamiennego zapytać samych związkowców. 

Pełnomocnik rządu, o którym mowa, nie zorganizował dotąd spotkania z górniczymi związkami zawodowymi

– odpowiedział nam Patryk Kosela, rzecznik prasowy WZZ Sierpień 80.

To już lepszy był poprzednik, chociaż zbyt odważny

To w takim razie może to taka wyjątkowa cecha charakteru rządowych pełnomocników górniczych, że sami chowają się w cień, niekiedy tak daleko, że nawet ich nie widać? Temu jednak zaprzecza kariera poprzednika Jonasza Drabka - Adama Gawędy, który pod koniec marca stracił swoją posadę. Oficjalnie za brak konkretnego planu dotyczącego przyszłości górnictwa nad Wisłą, kiepskie relacje ze związkowcami oraz fatalnie oceniane decyzje personalne.

Nieoficjalnie wiadomo z kolei, że Gawęda zbyt głośno domagał się tego, co i tak nieuniknione: redukcji wydobycia. Miał jakąś swoją wizję, o którą chciał walczyć.

REKLAMA

Mam nadzieję, że już wkrótce wspólnie usiądziemy do stołu rozmów nad systemowymi rozwiązaniami dotyczącymi górnictwa węgla kamiennego w Polsce

zapowiadał Adam Gawęda po negocjacjach z górnikami dotyczącymi podwyżek.

Teraz nie ma już Gawędy, którego zastąpił Drabek. I nikt już na głos nie mówi o zmniejszaniu wydobycia, czy - co gorsza - koniecznej redukcji zatrudnienia. Jakby się tak jeszcze lepiej wsłuchać w słowa Jonasza Drabka, to pewnie wyjdzie nam, że on po prostu nic nie mówi. Tylko jest.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA