REKLAMA

Znani youtuberzy oszukiwali klientów? Jest zgłoszenie do UOKiK ws. ich konopnego biznesu

Do UOKiK wpłynęło zawiadomienie w sprawie dwóch znanych polskich youtuberów: Sergiusza Górskiego (Nitrozyniak) i Rafała Górniaka (Takefun), którzy zajmują się również działalnością na krajowym rynku konopnym. Sprzedają olejki i susz CBD, olejki CBG oraz herbatę konopną. Najdroższy produkt kosztuje razem z dostawą ok. 500 zł. Teraz obaj mogą mieć problemy ze względu na certyfikat sprzedawanych produktów. UOKiK sprawdzi także, czy oszukiwali swoich klientów.

nitrozyniak-CBD-UOKiK
REKLAMA

Bardzo głośnio jest ostatnio o Nitrozyniaku, którego na początku grudnia YouTube zablokował dożywotnio. Wcześniej polskiego patoinfluencera wyrzuciła ze swoich szeregów platforma Twich. I kiedy było można się spodziewać, że tym samym internetowy słuch o Sergiuszu Górskim przynajmniej na jakiś czas zaginie, to okazuje się, że nic z tych rzeczy, bo o Nitrozyniaku znowu jest głośno. Tym razem za sprawą olejku CBD i konopnej herbaty.

REKLAMA

Zainteresowaniu youtubera tym rynkiem trudno też się dziwić, skoro ten puchnie w niesamowitym tempie. Wszak tylko w latach 2019-2021 wartość biznesu konopnego w Polsce zwiększyła się ponad czterokrotnie z 210 mln do 900 mln zł. A to dopiero początek konopnych wzrostów. W 2026 r. nasz rynek ma być wart już ok. 2,2 mld zł. 

Na tak perspektywicznym rynku co chwila pojawiają się więc nowe produkty i usługi. Kilka marek ma już ugruntowaną pozycję, z powodzeniem organizują zbiórki crowdfundingowe i celują w debiut na NewConnect. Ale niestety, nie brakuje też nieuczciwych sprzedawców, którzy chcą po prostu zarobić na obecnej koniunkturze, a nie wgłębiają się w medyczne aspekty swoich produktów. W ten sposób mieliśmy już piwo z kannabinoidem CBD i nawet poduszkę, która podobno działa do pięciu prań. I teraz do tego grona robiących klientów w ten sposób w konia mieli dołączyć Nitrozyniak i Takefun, którzy uruchomili markę CBDexe. Tak przynajmniej twierdzi serwis weednews.pl. Zgłoszenie w tej sprawie trafiło już do UOKiK.

Nitrozyniak i jakość olejków CBD

Na stronie cbdexe.pl jest spory wybór. Można zdecydować się na susz, herbatę albo olejek. Przy okazji dopasować też stężenie (od 5 do 30 proc.) i określić pojemność produktu (od 1 do 5 gram). Najdroższa pozycja to olejek CBD o stężeniu 30 proc. i pojemności 10 ml, za którą trzeba zapłacić 449 zł, nie licząc jeszcze kosztów przesyłki. Niby wszystko jest w porządku, ale Paweł „Teone” Leśnianski, aktywista konopny, mastergrower i współtwórca serwisu weednews.pl, postanowił przejrzeć się bliżej tym stężeniom. Zwłaszcza, że na stronie jest osobna sekcja: badania. 

A to oznacza, zdaniem Leśnianskiego, że poszczególne produkty (olejki o stężeniu 10, 15, 20, 30 proc.) są wytwarzane z tej samej bazy np. 10 proc., do której dodaje się izolat CBD, aby uzyskać produkty o większych stężeniach.

Do tego wszystkiego dostępne na stronie cbdexe.pl certyfikaty nie są najświeższe i datowane są na wrzesień 2021 r.

Kłamstwa w sprawie właściwości prozdrowotnych?

Sztuczne pompowanie stężeń olejków CBD to jedna para kaloszy. Drugą jest dezinformacja i nabijanie w ten sposób klientów w butelkę. Wedle informacji powielanych przez cbdexe.pl herbatka konopna to prawie lek na całe zło.

Teone zwraca uwagę, że owszem CBD ma wiele prozdrowotnych właściwości. Tyle, że kannabinoidy nie łączą się z wodą, więc to, że jakaś herbata o smaku malinowym czy owoców leśnych zawiera CBD, jeszcze wcale nie oznacza, że tą drogą dostanie się do organizmu.

Polski rynek konopi nie do końca uregulowany prawnie

Co na to twórcy strony cbdexe.pl? W pierwszej kolejności twierdzą, że wszystkie wymagane prawem informacje o produktach są dostępne na ich stronie. 

Dla Leśnianskiego największym kłopotem jest to, że polski rynek produktów z konopi nie jest jeszcze w pewnych kwestiach prawnie uregulowany.

REKLAMA

Tymczasem, jak uważa mastergrower, wymaga tego zwykła przyzwoitość i uczciwość. Dlatego, jego zdaniem, jeżeli ktoś chce sprzedać produkt konopny full spectrum, ale zdecydowanie odmawia pokazania potwierdzającego certyfikatu, najpewniej chce oszukać swoich potencjalnych klientów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA