REKLAMA

Stary trik na ogrzanie mieszkań robi furorę w Europie. Wykupują świece, ale zapominają o jednej ważnej rzeczy

Sposób na „darmowe” ogrzewanie podbija nie tylko Polskę, ale i naszego znacznie bogatszego zachodniego sąsiada. Różnica polega na tym, że Niemcy już wiedzą, że może być groźny, a tamtejsza straż pożarna na każdym kroku ostrzega przed skutkami eksperymentów z ogniem i ceramiką. Chcesz dogrzewać się donicą ze świeczkami? Zainwestuj w koc pożarniczy, bo wiadro wody może nie pomóc.

Stary trik na ogrzanie mieszkań robi furorę w Europie. Wykupują świece, ale zapominają o jednej ważnej rzeczy
REKLAMA

Jak ogrzać mieszkanie, kiedy wyłączą centralne ogrzewanie, padnie prąd, a za oknem chwyci srogi mróz – coraz bardziej martwią się Polacy. Jest prosty patent, wystarczy kilka donic i maleńkich świeczek typu tealight – niewiele, prawda? „Tani” czy też „darmowy” – jak twierdzą niektórzy – sposób na ogrzanie pomieszczenia za pomocą zaledwie ceramicznych donic, małych świeczek typu tealight i podstawek, które zapewnia przepływ powierza, taki tani nie jest, bo do ogrzania pomieszczenia o powierzchni 26-20 mkw. potrzeba około 30 świeczek.

REKLAMA

Niedawno wyliczyłam, że dokładnie trzeba ich 36, co oznacza, że koszt ogrzania jednego takiego pomieszczenia przez jeden dzień to 8,28 zł. Przy dwóch pokojach i łazience (kuchni nie liczyłam, bo ogrzewa się sama podczas gotowania), to już 22 zł na dobę. W ciągu 30 dni w miesiącu na takie ogrzewanie należałoby wydać 660 zł, a to znacznie więcej niż „niedarmowe” centralne ogrzewanie czy koszt węgla.

Mimo że to wcale nie taka tania impreza, w Niemczech z marketów znikają donice i ogrzewacze. Sęk w tym, że albo zabierają się za to nieumiejętnie, albo mocno przesadzają, bo nagle się okazało, że znany od lat pomysł, przypomniany niedawno przez preppersów, doprowadził za naszą zachodnią granicą do serii pożarów.

Seria pożarów wystraszyła Niemców, strażacy ostrzegają przed donicami

Niemieckie portale ostatnio donoszą o pożarach wywołanych przez niekonwencjonalny osób ogrzewania.

Wrzesień, niemiecki Tuttlingen. Donicowe ogrzewanie, nazywane w Niemczech „Teelichtöfen” ktoś zostawił w domu bez nadzoru. Na szczęście w porę zareagowały czujniki dymu, które ściągnęły straż pożarną. Do dramatu nie doszło, ale straż przedzierała się przez mocno zadymioną klatkę schodową.

Początek października, niemiecka miejscowość Much. Tu było znacznie gorzej, bo piec z donic doprowadził do dużego pożaru i szeroko zakrojonej akcji straży pożarnej. Na szczęście ostatecznie nikt nie został ranny.

Te incydenty skłoniły niemieckich strażaków, by głośno krzyczeć o tym w mediach w społecznościowych, jak ten patent na ogrzewanie jest niebezpieczny – to pokazuje, że o ile w Polsce to nadal ciekawostka, w Niemczech to już poważny problem.

Strażacy alarmują, że jak już ktoś tego próbuje, by nie ustawiał konstrukcji z donic blisko siebie. Może tym, co wzbudzi ostrożność jest informacja, że taka donica z maleńką świeczką to naprawdę nie zabawka, bo temperatura w środku może osiągać nawet 250 st. C.

A jeszcze bardziej ostrzegawczo brzmi fakt, że jak taki piecyk się przewróci i dojdzie do wybuchu ognia, nie uratuje was wiadro z wodą. Woda bowiem nie gasi płonącego wosku, potrzebny jest przynajmniej koc gaśniczy – taki wydatek należy więc doliczyć do kosztów tego „taniego” ogrzewania.

Polska straż pożarna zresztą nie miała pojęcia, że takie numery dzieją się również w Polsce, a Komenda Główna PSP o patencie na donice nie słyszała. I dzięki Bogu! Ale jak już usłyszała od dziennikarzy, apeluje: nie róbcie tego!

Donice hitem w Niemczech. W Polsce na razie spokój

To proste – Niemcy są energetycznie w trudniejszej sytuacji niż my. Społeczeństwo otrzymało jednorazowy dodatek energetyczny w wysokości 300 euro, ale nie dotyczy on wszystkich, a kryterium nie jest wcale sytuacja materialna, ale stawka podatkowa, która z kolei zależy w dużej mierze od liczby osób w rodzinie. Efekt jest taki, że dodatku 300 euro nie dostają emeryci czy osoby pracujące dorywczo i zarabiające maksymalnie 450 euro miesięcznie.

REKLAMA

A z drugiej strony co drugi dom w Niemczech jest ogrzewany gazem, którego ceny poszybowały. Jak wyliczał niedawno Deutsche Welle, czteroosobowe gospodarstwo domowe jeszcze jesienią 2021 r. za ogrzanie mieszkania o powierzchni 100 mkw płaciło 1080 euro. Teraz to 3240 euro, czyli tyle, ile wynosi przeciętny miesięczny dochód w Niemczech. To szacunki z końca lipca.

Ale mamy już październik. Ceny gazu w ostatnich tygodniach co prawda ostro zjechały, ale z kolei Niemcy od 1 października płacą dodatkowe pięć eurocentów za 1 kWh w ramach dodatku solidarnościowego. Te dodatkowe pieniądze mają trafić do importerów gazu, żeby nie zbankrutowali zmuszeni do zakupów znacznie droższych niż te niegdyś w Rosji.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA