Podrabiane ubrania albo krem z rakotwórczym arsenem i odrobiną szczurzych odchodów? Bardzo proszę - Polacy ciągle chętnie to kupują, byleby miało znane logo.
Polska w ciągu ostatnich dekad w gruncie rzeczy wcale nie zmieniła się tak bardzo we wstydliwych obszarach, jak nam się wydaje. Niedawno pisałam o tym, że nadal mamy bardzo duży problem z korupcją, tylko jest ona mniej bezczelna, bo schowała się, a raczej założyła białe rękawiczki. Drugą rzeczą, o której możemy podobnie myśleć, jest skala podróbek zalewająca nasz rynek.
18 tys. straconych miejsc pracy
Owszem, legendarnego bazaru na warszawskim Stadionie Dziesięciolecia już nie ma, ale Polska nadal tonie w zalewie podrabianych markowych ubrań, torebek, kosmetyków i zabawek.
I zwykle myślicie sobie, że to straty dla właścicieli oryginalnych marek, ale to też strata dla rynku pracy. Z danych Urzędu Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej wynika, że tylko w trzech sektorach najbardziej dotkniętych podróbkami (odzież, kosmetyki i zabawki) Polska corocznie traci 18 tys. miejsc pracy. W całej UE to ok. 200 tys. miejsc pracy, widać więc wyraźnie, że odpowiadamy, za co dziesiąte.
W sumie biorąc pod uwagę liczbę populacji, UE liczy niecałe 448 mln mieszkańców, a Polska niecałe 38 mln - z tej prostej proporcji wynika, że nasza skłonność do podrabianych produktów powinna odpowiadać za co dwunaste utracone miejsce pracy. Czyli jesteśmy powyżej europejskiej średniej.
Co dziesiąta zabawka to podróbka
W liczbach bezwzględnych i milionach euro wygląda to tak: polscy producenci oryginałów tracą 728 min euro, ale srogo przebijają nas Niemcy (3 mld 791 min euro) i Włochy (2 mld 82 min euro).
Ciekawi, jaki odsetek kupowanych towarów to podróbki? Największe straty ponosi przemysł odzieżowy - w skali całej UE to 12 mld euro, co stanowi 5 proc. całej sprzedaży odzieży w Unii. Ale procentowo gorzej jest z zabawkami - choć wartość sprzedanych podróbek to 1 mld euro, to stanowi aż 9 proc. całej sprzedaży tej branży, a więc niemal co dziesiąta zabawka to podróbka.
W Polsce te proporcje wyglądają gorzej - jeśli chodzi o odzież, ta podrabiana stanowi 7,6 proc. obrotów całej branży, jeśli chodzi o kosmetyki, to 6 proc. wobec 4,8 proc. średniej europejskiej.
Więcej o zakupach przeczytacie tu:
Dlaczego to źle, dość łatwo odpowiedzieć, pomijając aspekt danych makro - 15 proc. towarów podrabianych przechwyconych na granicach Unii Europejskiej jest potencjalnym zagrożeniem dla zdrowia i życia. W kosmetykach wykrywane są na przykład rakotwórcze składniki jak arsen czy kadm, albo na drugą nogę, bakterie i odchody szczurów.
Ale mam też dobre informacje dotyczące polskiej zakupowej praworządności: jeśli chodzi o cyfrową wartość intelektualną, wypadamy lepiej niż UE. Mówię o internetowym piractwie, które dotyczy 11 proc. Polaków i 14 proc. Europejczyków. Czyli za muzykę, filmy i gry komputerowe płacimy chętniej niż za markowe ubrania i perfumy.