Shopee znika z Polski. Sprzedawali ordynarne podróbki, a wszyscy naokoło udawali, że tego nie widzą
Uff, koniec z najbardziej irytującymi reklamami ever. Taka jest najczęstsza reakcja na wieść o tym, że platforma zakupowa Shopee w piątek zamyka swój polski oddział i całkowicie wynosi się z Europy. O przyczynach takiej decyzji singapurskiego giganta poczytacie w magazynie Spider's Web+, ale pewnie nie wiecie, że Shopee do dziś ma olbrzymią liczbę ofert podróbek markowych produktów. Gdy zwróciliśmy na to uwagę KAS i UOKiK-owi, instytucje te nie podjęły działań w tej kwestii.
Shopee.pl zadebiutowało w Polsce jesienią 2021 roku i zrobiło to z takim rozmachem, jakby miało na dzień dobry zjeść całą konkurencję działającą na polskim rynku e-commerce. Ogromne pieniądze na promocję, Sławomir w roli „ambasadora” marki, a przede wszystkim na maksa irytujące reklamy z przeróbką „Baby Shark” na czele. Atak na polski rynek się nie powiódł i w piątek 13 stycznia można ostatni raz zamówić coś na tej platformie.
Zniknięcie reklam, które były zaprojektowane tak, aby jak najbardziej denerwować odbiorców, co było dość wątpliwym sposobem na zwiększenie rozpoznawalności marki Shopee, to niejedyny pozytyw. Niestety ta firma ma na sumieniu coś znacznie gorszego niż wkurzające reklamy. Chodzi o sprzedawanie podróbek markowych produktów, co z jakichś powodów nie przebiło się szerzej.
Zalew podróbek na Shopee
Tak, wiem, o czym mówię. Wprawdzie sam nigdy niczego nie kupiłem na Shopee.pl, ale z racji zainteresowań rowerowych natrafiłem tam na szokująco wielką liczbę ofert markowych ubrań kolarskich, które były sprzedawane za ułamek ceny oryginalnego produktu. Coś, co normalnie kosztuje kilkaset złotych, w Shopee było dostępne za złotych kilkadziesiąt. Nie wierzycie? Wpiszcie w wyszukiwarkę shopee.pl – dopóki działa – takie hasła jak „Fox Racing”, „Castelli” czy „Rapha” i porównajcie z cenami na stronach tych marek.
Zdaję sobie sprawę, że podróbki kolarskich ubrań to wierzchołek góry lodowej i inne serwisy zwracały uwagę na oferty podróbek także największych marek, na przykład Nike. W przypadku marek rowerowych nie miałem jednak wątpliwości, że to podróbki, ponieważ dobrze znam ofertę i ceny tych firm. Całkowitą pewność zyskałem, gdy pewien znajomy „tajemniczy klient” zakupił na Shopee koszulkę kolarską brytyjskiej marki Rapha. Produkt był niskiej jakości, a firmowe logo – o ironio – miało dodany znaczek „®” (główne zdjęcie). W oryginalnych produktach jest tam kropka.
Skontaktowałem się z firmą Rapha i zapytałem, czy mają świadomość, że na Shopee są dziesiątki, jeśli nie setki ofert z podróbkami ich produktów. Jak widać, nie wiedzieli:
Można stwierdzić, że pilnowanie, czy ktoś nie sprzedaje podróbek, to sprawa samych producentów, bo to uderza w ich interesy, ale tak się składa, że w cywilizowanych krajach jest to przestępstwo ścigane z urzędu. Art 305 ustawy Prawo własności przemysłowej mówi, że kto, w celu wprowadzenia do obrotu, oznacza towary podrobionym znakiem towarowym, zarejestrowanym znakiem towarowym, którego nie ma prawa używać lub dokonuje obrotu towarami oznaczonymi takimi znakami, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Mało tego, kolejny zapis mówi, że jeżeli sprawca uczynił sobie z popełnienia przestępstwa określonego w ust. 1 stałe źródło dochodu albo dopuszcza się tego przestępstwa w stosunku do towaru o znacznej wartości, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5.
Ściganiem handlu podróbkami w Polsce zajmuje się między innymi Krajowa Administracja Skarbowa, dlatego wysłałem zrzuty ekranu z Shopee i linki do ofert z produktami, które były ewidentnymi podróbkami. Niestety KAS nie raczył odpowiedzieć, podobnie jak biuro prasowe Shopee. Zwracałem uwagę, że na Shopee.pl produkty bardzo często mają logotypy znanych marek, i nazwy te są też wymienione w tytułach ofert, ale w opisach ofert często nie ma ani słowa o tym, że są to produkty tych marek, lub jej zapis jej przekręcony w zapisie: np. FOX > FDX. Czasem zdjęcie produktu i sam produkt są opatrzone znaną marką, ale w opisie jako producent jest wpisana jakaś nieznana nazwa.
UOKiK: czekamy na Digital Services Act
Odpowiedź dostałem na szczęście od Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, któremu podlega Inspekcja Handlowa – służba kontrolująca przestrzeganie prawa przez firmy handlowe w Polsce. UOKiK stwierdził jednak, że oszustwo polegające na sprzedaży podróbek można zgłosić organom ścigania lub Krajowej Administracji Skarbowej, a można też dać znać Urzędowi Patentowemu.
UOKiK zdradził jednak, że przeprowadził wstępną analizę i ustalił, że Shopee.pl jest platformą zakupową, na której inni przedsiębiorcy sprzedają swoje produkty, zatem mamy tu do czynienia z relacjami b2b (business-to-business). Ocena, czy coś jest oryginalnym produktem, czy nie - to kwestia własności intelektualnej i odrębnych przepisów. Dlatego w takich przypadkach świadomy kupujący może zawiadomić również marki, których podróbki są oferowane oraz sam portal pośredniczący w nielegalnej sprzedaży – napisał UOKiK w mailu do Bizblog.pl.
Urząd przyznał jednak, że sam ma ograniczone możliwości działania w przypadku takich zagranicznych platform jak Shopee na mocy obowiązującego prawa.
Do wszystkich kupujących apelujemy o niekupowanie podróbek. Uczestnicząc w takich zakupach, stajemy się częścią nieuczciwej praktyki, warto uświadamiać ten fakt każdemu kupującemu
– dodał UOKiK.