Nestle to jedna z ostatnich dużych marek, która opierała się presji ze strony konsumentów i deklarowała, że zamierza działać w Rosji na dotychczasowych zasadach. Do teraz. Producent majonezu Winiary w ramach protestu przeciwko wojnie w Ukrainie mocno zawęzi asortyment i zawiesi nowe inwestycje. Spółka deklaruje, że nie zarobi w Rosji ani centa.
Po nagonce, jaka się rozpętała, producent majonezu Winiary wydał oświadczenie.
W trakcie wojny w Ukrainie nasze działania w Rosji będą koncentrować się na dostarczaniu niezbędnej żywności, takiej jak żywność dla niemowląt i żywność medyczna/szpitalna, a nie na osiąganiu zysku. Takie podejście jest zgodne z naszym celem i wartościami. Podtrzymuje zasadę zapewnienia podstawowego prawa do pożywienia
– czytamy komunikacie
Nestle znalazło się w ostatnim czasie pod pręgierzem. Internauci chłostali markę w social mediach do tego stopnia, że ta zdecydowała się zablokować komentarze. W sieci pojawiały się wezwania do bojkotu produktów z majonezem Winiary na czele.
Konsumenci, którzy uznali, że przestaną kupować produkty od Nestle przez wzgląd na ich politykę wobec Rosji odetchną teraz pewnie z ulgą. Majonez majonezem, ale całkowite odcięcie się od jedzenia, na którym zarabia koncern byłoby niezwykle trudne. Szwajcarzy mają w swoim portoflio przeszło 2 tys. marek.
Nestle bez zysku
Producent nie wycofuje się z rynku całkowicie. Rosjanie nie znajdą już na półkach KitKatów i Nesquika, spółka mówi o zatrzymaniu „nieistotnego" importu. Czyli takiego, który miałby po prostu urozmaicać dietę zamiast pozwalać na przeżycie.
To dodatek do setek ton dostaw żywności i znaczącej pomocy finansowej, którą już wnieśliśmy, aby wesprzeć ludzi w Ukrainie oraz uchodźców w krajach sąsiednich. Te wysiłki będą kontynuowane. Jesteśmy z mieszkańcami Ukrainy i 5,8 tys. pracownikami, których tam zatrudniamy
– pisze Nestle.