Czy wróci nauka zdalna przez Deltę? Minister edukacji udaje, że ma wszystko pod kontrolą
Przemysław Czarnek lubi przekonywać, że polska oświata pod jego rządami jest jak dobrze naoliwiona maszyna, nawet jest całkowicie odporna na czwartą falę pandemii. Tyle że jak przyjdzie co do czego, to akurat nie on będzie podejmował najważniejsze decyzje, tylko je skrzętnie wykonywał.
Polski rząd szykuje się na czwartą falę pandemii, która – jak pokazują to modele matematyczne – ma rozpocząć się pod koniec wakacji albo w połowie września. Wszystko za sprawą mutacji Delta, która już jest odpowiedzialna za 20 proc. nowych przypadków koronawirusa w USA. Z tego też powodu już w drugiej połowie czerwca 250 tys. uczniów z Wielkiej Brytanii zostało w domach. Z kolei Izrael, światowy lider szczepień, stwierdził, że w ten sposób uodpornił jedynie 2-4 proc. dzieci w wieku od 12 do 15 lat.
„Dzieci są teraz prawdopodobnie grupą najbardziej podatną na infekcje” - stawia sprawę jasno Joshua Petrie, profesor epidemiologii na Uniwersytecie Michigan.
A co na to Polska? Będzie znowu nauka zdalna?
W Polsce, gdzie akcja szczepień mocno wyhamowała i nawet namawiana przez celebrytów wszelkiej maści nie chce się ruszyć ani kroku do przodu - dwoma szczepionkami zaszczepiono ok. 34 proc. populacji. Nie najlepiej jest też ze szczepieniem dzieci powyżej 12. roku życia. Zgodnie z danymi Ministerstwa Zdrowia z końca czerwca w grupie wiekowej 12-17 lat pierwszą dawkę przyjęło 432 tys. 790 osób - na w sumie ok. 2,5 mln. W pełni wyszczepionych dwoma dawkami jest raptem 45 tys. 611 młodych.
Mimo tych danych minister Czarnek od tygodni powtarza, że „nic nie wskazuje na to, żebyśmy byli zaskoczeniu wariantem Delta”. Uczniowie i ich rodzice nie mają więc się o co martwić, bo przynajmniej początek roku szkolnego ma odbyć się w tradycyjny sposób. Powrót nauki zdanej do łask absolutnie nie jest przewidywany.
Dalej możemy mówić o tym, że ta transmisja koronawirusa w najmłodszym pokoleniu Polaków nie jest tak mocna jak w starszych pokoleniach
– twierdzi Czarnek, chociaż nie wiadomo do końca, na jakiej podstawie.
To ściema, a resort przygotowuje się na najgorsze
Jednocześnie szef resortu edukacji i nauki nieco ciszej dopowiadał, że ministerstwo musi przygotować się na różne scenariusze. Bo jednak może będzie tak, że Czarnek będzie „proponować rozpoczęcie roku w trybie hybrydowym, aby całkowicie nie przechodzić do nauki stacjonarnej”. W trakcie ostatniego wywiadu radiowego minister edukacji i nauki powtórzył ten mechanizm.
Przygotowujemy się na pełny powrót do szkoły, nic nie wskazuje na razie na to, żeby to było zagrożone
– zapewnia z jednej strony.
Zaraz dodaje, że w resorcie jak najbardziej biorą pod uwagę gwałtowny portów pandemii. „Mamy plany na wypadek IV fali pandemii COVID-19. Przygotowaliśmy dla uczniów znakomite rzeczy”. Czy chodzi o specjalny tryb nauki, czy inne obostrzenia - nie dowiedzieliśmy się. Minister edukacji i nauki skupił się za to na zajęciach wspomagających, na które - jak sam zapewnia - zgłosiło się 90 proc. szkół.
Będą nowe obostrzenia w edukacji? To nie jest decyzja ministra Czarnka
Niestety, przy okazji Przemysław Czarnek dokonuje propagandowej manipulacji, sugerując jakby to w Ministerstwie Edukacji i Nauki sztab naukowców i ekspertów debatował dniami i nocami nad tym, jak zorganizować nowy rok szkolny. Czy wprowadzać jakieś obostrzenia, czy lepiej poczekać? Tymczasem to nie są kompetencje ministra Czarnka i jego podwładnych. Jego resort - jak też wiele innych - wykonuje tylko w tym zakresie rządowe decyzje i ma za zadanie jak najlepiej do nich wszystkich przygotować. Nic więcej.
Przecież to nie w resorcie edukacji i nauki podejmowane są decyzje dotyczące ewentualnego powrotu nauki zdalnej lub hybrydowej. Nie po to premier Morawiecki powołał do życia Radę Medyczną, żeby każde z ministerstw walczyło z pandemią po swojemu. Przemysław Czarnek jednak o tym doskonale wie. Takie sugerowanie, że wszystko ma się pod kontrolą - to przecież nie od dziś znana taktyka ministra edukacji i nauki, która daje się tym bardziej we znaki, im bliżej jest do wniosku o jego odwołanie. Przypomnijmy, że wniosek o wotum nieufności złożono wobec ministra Czarnka ok. 2 tygodnie temu i będzie on rozpatrywany najprawdopodobniej na posiedzeniu zaplanowanym na 21-23 lipca.