Ile jest Grety Thunberg w nowym ministrze od klimatu? Zobaczcie, jakie poglądy ma Michał Kurtyka
Michał Kurtyka, nowy minister ds. klimatu, jako wojownik o czyste środowisko dał się poznać dopiero przy okazji organizowania w Polsce Szczytu Klimatycznego ONZ. Sprawdzamy, jakie ma poglądy i czy za jego klimatycznych rządów jest szansa na zmniejszenie udziału węgla w naszym miksie energetycznym.
Fot. ME
Pierwszy raz w składzie polskiego rządu znalazło się miejsce dla ministra ds. klimatu. Malkontenci zalecają jednak tonowanie optymistycznych nastrojów. Uważają, że to mogą być jedynie kolejne pozorowane działania rządu Prawa i Sprawiedliwości.
Przykład? Program „Czyste Powietrze”, który nawet nie zbliża się do wyznaczonej przez Bank Światowy i Komisję Europejską granicy 400 tys. umów rocznie. A tylko wtedy, zdaniem zagranicznych ekspertów, będzie miał szansę przynieść jakieś efekty.
My mamy jednak nieco więcej wiary. Jeszcze przed ogłoszeniem nowego składu gabinetu premiera Mateusza Morawieckiego wypisaliśmy listę najpilniejszych zadań dla klimatycznego resortu. To chociażby poprawa działania programu „Czyste Powietrza”, gospodarka o obiegu zamkniętym, czy zmiana proporcji w naszym miksie energetycznym, gdzie do tej pory dzieli i rządzi węgiel.
Teraz czas na analizę wcześniejszych wypowiedzi ministra ds. klimatu Michała Kurtyki, dzięki której może dowiemy się, w jakim kierunku będzie chciał podążać nowy resort.
Klimat klimatem, ale węgla tak szybko nie pożegnamy
Od kilku lat władza jak tylko może omija niewygodny temat rozmów związanych z węglem. Nikt nawet nie przebąknie o konieczności zamykania kopalń w następnych dekadach. To przecież wyjątkowo niebezpieczny grunt. Bywa, że latają płonące opony. Obecna władza nawet podąża w odwrotnym kierunku i co chwilę do górniczej branży puszcza zalotne oczko.
Tak było podczas Szczytu Klimatycznego ONZ COP24, który rok temu zorganizowano w Katowicach. Gości z całego świata witała orkiestra górnicza, a jakby ktoś miał jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, to usłyszał prezydenta Polski Andrzeja Dudę, który stwierdził wszem i wobec, że stosowanie węgla nie wpływa źle na klimat.
Teraz premier Mateusz Morawiecki raczej tonuje rządowe stanowisko. I niczym Indie przy okazji Porozumień Paryskich nie sprzeciwia się samej idei rewolucji energetycznej, ale za to domaga się przekazania specjalnych środków na jej przeprowadzenie, szczególnie w takich krajach jak Polska (w ok. 77 proc. uzależnionych od węgla). Trudno więc się spodziewać, że w takiej atmosferze i w takim towarzystwie minister ds. klimatu Michał Kurtyka nagle wyrzuci węgiel za drzwi.
Minister ds. klimatu raczej poszuka czyste energii z węgla
Do podanego wniosku można dojść, czytając wypowiedzi Michała Kurtyki sprzed ostatnich paru lat. Karierę polityczną dzisiejszy minister zaczyna jeszcze w ubiegłym stuleciu, kiedy przy okazji negocjacji akcesyjnych z UE, doradza w sprawie energetyki i transportu. W 2016 r. staje się podsekretarzem w rządzie Beaty Szydło. W 2018 r. awansuje na sekretarza i staje się też głównym koordynatorem oenzetowskiego Szczytu Klimatycznego w Katowicach.
I chociaż do tego czasu Kurtyka bardziej związany jest z elektromobilnością, niż stricte z ochroną klimatu, to w ostatnich latach przedstawiał już swój pogląd dotyczący „czarnego złota". Z tego zaś wynika, że na żadną rewolucję nie mamy co liczyć. Jak już to na ewolucję polegającą na poszukiwaniu czystych technologii węglowych.
Czysty dla środowiska węgiel to żaden jednorożec
Michał Kurtyka już w 2016 r. w Polsce widział europejskiego lidera, jeżeli chodzi o czyste technologie węglowe.
Ich umiejętne wykorzystanie pozwoli m.in. na zachowanie wysokiego stopnia bezpieczeństwa energetycznego opartego na krajowych zasobach paliw
- przekonywał podczas konferencji World Clean Coal Conference, zorganizowanej w Warszawie.
Obecny minister ds. klimatu zastrzegał jednak wtedy, że będzie to możliwe wyłącznie po zawiązaniu solidnej współpracy między sektorami nauki a przemysłu.
Okazuje się, że już dzisiaj czyste technologie węglowe (czyli takie wykorzystanie węgla, by jego spalanie miało jak najmniejszy wpływ na środowisko) są spotykane nad Wisłą. Na przykład w Zakładzie Procesów Cieplnych w Instytucie Energetyki albo tamtejszym Laboratorium Badawczym. Jak wynika z wcześniejszych deklaracji. Michał Kurtyka te prace będzie chciał przyspieszyć i pogłębić.
Ochrona klimatu to przede wszystkim koszty
Bez wątpienia w najbliższym czasie z ust ministra ds. klimatu będziemy słyszeć też o astronomicznych kosztach, których wymaga transformacja energetyczna - jakiej od nas, w dobie neutralności klimatycznej, żąda UE. Nie tylko dlatego, że taki będzie narzucony ton rządowych wypowiedzi. Michał Kurtyka tak po prostu sam uważa.
Powstał szereg dokumentów, które pozwalają nam myśleć o przyszłej ewolucji energetyki nie tylko w kontekście zagrożeń, ale głównie szans na zmiany. Nie ma wątpliwości, że będzie to kosztowny proces i będzie on wiązał się z obciążeniami. Wielkim wyzwaniem będzie przeprowadzenie transformacji w sprawiedliwy sposób tak, aby jej koszty były jak najmniej odczuwalne dla społeczeństwa - przekonywał obecny szef resortu ds. klimatu podczas edycji konferencji EuroPower w kwietniu tego roku.
Jednocześnie Kurtyka akcentował projekty mające na celu właśnie zmianę proporcji w polskim miksie energetycznym. Na przykład Baltic Pipe, czy rozbudowa połączeń gazowych ze Słowacją, czy Czechami.
Kurtyka na świeczniku, ale poczynania innych też ważne
Jedno jest pewne: minister Michał Kurtyka żadnych zmian sam nie przeprowadzi. Musi porozumieć się z innymi ministrami. To jednak, przy takiej strukturze przyszłego rządu, może okazać się wyjątkowo trudne.
Ministerstwo ds. klimatu wyodrębniono bowiem z resortu środowiska, co może skutkować chociażby różnymi biurokratycznymi zatorami. Będzie rosła tona papierów, a konkretnego działania jak kot napłakał. Na podobnej zasadzie krytykowane jest wydzielenie z Ministerstwa Spraw Zagranicznych pionu europejskiego i usytuowanie go w Kancelarii Premiera.