Polska elektrownia atomowa to droga zabawa? Francja też ma takie plany, chce wydać... 200 mld zł
46 mld euro, czyli ponad 196 mld zł będzie kosztować budowa sześciu reaktorów nuklearnych najnowszej generacji. Francuskie media dotarły do poufnej wyceny nowej inwestycji, którą rozważa francuski rząd. Na tym tle szacunki dotyczące pierwszej polskiej atomówki to stosunkowo drobne kwoty.
Dziennik „Le Monde” w sobotnim wydaniu poinformował, że koszty budowy sześciu reaktorów nuklearnych zamkną się kwotą co najmniej 46 miliardów euro. Takie szacunki już w lipcu przedstawiono radzie dyrektorów francuskiego państwowego koncernu EDF, który ma być wykonawcą tej inwestycji.
Nowe reaktory mają być wykonane w najnowszej technologii EPR opracowanej przez francuskiego giganta energetycznego. Projektanci, nauczeni doświadczeniami katastrofy japońskiej elektrowni w Fukuszimie szczególny nacisk położyli na bezpieczeństwo instalacji.
Wybudowanie aż sześciu reaktorów jądrowych w ciągu najbliższych 15 lat przewiduje plan francuskiego rządu, który wciąż nie został jednak zatwierdzony.
To radykalnie inny kierunek rozwoju energetyki niż w przypadku zachodniego sąsiada Francji. Niemcy już do 2022 r. chcą całkowicie wygasić swoją energetykę jądrową.
170 reaktorów w 26 lat
Francuska energetyka jądrowa narodziła się stosunkowo późno, bo dopiero w 1974 r. To wtedy premier Pierre Messmer ogłosił plan uruchomienia aż 170 reaktorów jądrowych do 2000 roku. Francja miała niemal całkowicie przestawić się na energetykę atomową.
Była to odpowiedź na kryzys paliwowy z 1973 roku. Francuska energetyka była w tamtym czasie uzależniona od dostaw ropy naftowej z zagranicy, a olbrzymie zawirowania na światowym rynku naftowym w wyniku działań kartelu OPEC uzmysłowiły władzom w Paryżu, że konieczne jest osiągnięcie samowystarczalności energetycznej.
Planu Messmera nie udało się osiągnąć nawet w połowie, ale i tak Francja jest światowym liderem, jeśli chodzi o udział atomu w krajowym miksie energetycznym.
Do tej pory nad Sekwaną uruchomiono 58 reaktorów, ale i tak elektrownie jądrowe zaspokajają zapotrzebowanie energetyczne Francuzów aż w 75 proc. Pułap 50 proc. na świecie przekraczają jeszcze tylko Słowacja, Ukraina i Węgry.
Polski atom wciąż na papierze
A co z polskim atomem? Rozpisany na 20 lat plan zakłada budowę w Polsce w sumie sześciu reaktorów jądrowych. Rząd rozgląda się za kapitałowym partnerem takiej inwestycji, który mógłby w niej wziąć udział — z maksymalnymi udziałami na poziomie 49 proc.
Według Ministerstwa Energii energia z atomu pozwoliłaby nam przynajmniej zbliżyć się do unijnych celów dotyczących redukcji CO2. Budowa pierwszego bloku jądrowego powinna zacząć się u nas około 2033 r.
Według ME budowa pierwszego polskiego bloku jądrowego może kosztować 15 mld zł, a cała elektrownia może pochłonąć od 40 do 70 mld zł.
Budowa elektrowni atomowej w Polsce pochłonęła już około pół miliarda złotych, choć w praktyce od 2010 roku nie ruszyło się w tej sprawie prawie praktycznie nic i cały projekt to głównie zbiór zapowiedzi polityków kolejnych rządów.
Sołowow wchodzi do gry
Teraz zawstydzić ich może Michał Sołowow, najbogatszy Polak, który niedawno ogłosił śmiały plan budowy komercyjnej atomówki. Kontrolowany przez niego koncern chemiczny Synthos podpisał porozumienie z GE Hitachi Nuclear Energy (GEH) w sprawie współpracy przy ewentualnej budowie mini reaktora jądrowego typu BWRX-300.
To już dziesiąta ewolucja reaktora na wrzącą wodę koncernów GE i Hitachi. Cała przyszła elektrownia ma się składać z tego typu małych reaktorów modułowych SMR (small modular reactor).
Ministerstwo Energii na razie jest jednak bardzo ostrożne, bo - jak wskazuje - do tej pory w żadnym kraju nie powstał choćby prototyp czy moduł testowy, by można było dokonać nawet teoretycznej oceny samego projektu. Należy jednak śledzić rozwój technologii SMR i na bieżąco oceniać jej przydatność i realność wykorzystania, ale nie jako ekwiwalent dużych reaktorów - zaznacza.