Walka z metanem łączy polskich polityków. Nagle wszyscy kochają górników
Tego można było się spodziewać. Na jakieś pół roku przed wyborami parlamentarnymi wszystkie partie jak jeden mąż wpadają w pojednawczy ton z górnikami. I jak tylko mogą, pokazują, że nie kto inny, jak właśnie oni mają cały Górny Śląsk dawno w sercu i nie dadzą wyrządzić temu regionowi żadnej krzywdy. Teraz najlepszą okazją do tych peanów jest projekt unijnego rozporządzenie metanowego. A co ze zmianami klimatu? Proszę nie żartować, prima aprilis dopiero za parę dni.
Od wielu tygodni, z różnych stron, nie tylko górniczych związkowców, ale też szefów spółek wydobywczych, słyszymy, że unijne rozporządzenie metanowe w proponowanym kształcie będzie pogrzebem polskiej branży. Bo nasze kopalnie emitują znacznie więcej metanu niż to sobie wymyślili w Brukseli, a też nie stać ich na płacenie drakońskich kar. Trzeba będzie więc je zamykać. Obecnie projekt rozporządzenia zakłada limit emisji metanu do 5 ton na 1000 ton wydobywanego węgla. I tak ma być od 1 stycznia 2027 r. Od 1 stycznia 2031 r. z kolei ta norma metanowa ma być dodatkowo obniżona do 3 t.
I właśnie to jest teraz tematem nr jeden w polskim górnictwie. Nie powołanie na dniach (Ministerstwo Aktywów Państwowych mówiło o przełomie marca i kwietnia) Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE), która ma posprzątać po innych aktywa węglowe. Nie ma też organizowanych specjalnych debat w sprawie notyfikacji podpisanej w maju 2021 r. umowy społecznej, zakładającej utrzymanie kopalni do 2049 r. Nowy pełnomocnik premiera ds. górnictwa Marek Wesoły stwierdził jedynie, że chciałby bardzo, żeby stało się to przed tegorocznymi wyborami parlamentarnymi. I dalej tematu nikt nie ciągnie. Ale w sprawie metanu raz-dwa zorganizowano w Katowicach spotkanie ponad podziałami. Pierwsze z serii. Jak się można łatwo domyślać wszyscy, jak jeden mąż, stanęli w obronie polskich górników i naszych kopalni.
Metan, czyli polityczne porozumienie ponad podziałami
To było dziwne spotkanie. Z jednej strony stołu usiedli przedstawiciele śląsko-dąbrowskiej Solidarności, Związku Zawodowego Górników w Polsce i Porozumienia Związków Zawodowych Kadra. Po drugiej stronie zaś zasiedli prezesi spółek górniczych, a także politycy, którzy w ostatnim czasie, ku radości prowadzących programy publicystyczne, coraz bardziej skaczą sobie do gardła. Pojawili się m.in. Beata Szydło, Anna Zalewska, Izabela Kloc (PiS), a także Jerzy Buzek (PO), Łukasz Kohut (Wiosna) i Marek Balt (SLD).
Podpisano nawet deklarację, w której przedstawiciele Parlamentu Europejskiego obiecali podjąć wszelkie możliwe kroki, żeby tak zmienić projekt unijnego rozporządzenia metanowego, by móc uratować polskie kopalnie. Związkowcy zdają sobie sprawę, że czasu jest bardzo mało. Już prawdopodobnie w maju ma się rozstrzygać dalszy los tych regulacji. Dlatego w kolejnym spotkaniu, też planowanym w Katowicach, udział miałby wziąć również premier Mateusz Morawiecki oraz minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.
Ember: rozporządzenie metanowe zbyt łagodne
Walka o mniejsze limity metanowe i mniejsze też kary za ich przekraczanie z pewnością nie będzie łatwa. Zwłaszcza że nie brakuje tych, dla których proponowane już teraz przepisy antymetanowe są zbyt łagodne. Tak jak think tank Ember, który przy tej okazji przypomina, że kopalnie węgla w UE wyemitowały w 2020 r. 950 tys. ton metanu, czyli więcej niż łączne emisje ropy i gazu. Dwie trzecie z tego (576 tys. ton) wyemitowały polskie kopalnie węgla, choć Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) szacuje, że emisje metanu w Polsce są jednak o 24 proc. wyższe. Ember zwraca uwagę, że ostatnie poprawki do rozporządzenia ograniczą emisje metanu z kopalń węgla jedynie o ok. 47 proc., czyli znacznie poniżej deklarowanego celu klimatycznego, jakim jest redukcja o 58 proc.
Eksperci przekonują, że wszystkie zgłoszone emisje metanu w Polsce to sprawka w sumie siedmiu kopalni w Polsce, z czego Polska Grupa Górnicza ma odpowiadać za 80 proc. Ok. 197 tys. ton metanu to z kolei emisja z pięciu kopalni JSW. Ember uważa, że w miarę ich sukcesywnego zamykania zastąpienie pozostałej produkcji polskim węglem niskometanowym, mogłoby zmniejszyć roczną emisję metanu w UE aż o 25 proc. To tyle, ile w rok emituje CO2 hiszpański sektor energetyczny. Pozostałe miejsce na metanowym podium w UE należą do Rumunii i Czech. Dalej jest Bułgaria, Grecja, Słowenia i Słowacja.