REKLAMA

Nie! – Polacy zbuntowali się przeciwko polityce energetycznej rządu. Tak wygląda nowa rewolucja

W Niemczech ostro prą do całkowitego zerwania z węglem i gazem, od przyszłego roku wchodzi zakaz dla instalacji, które służą do ich spalania. W Polsce wręcz przeciwnie, władze chcą, związać się z węglem na kolejne długie lata. Cała nadzieja w zwykłych Polakach, którzy nie oglądając się na rząd, na potęgę inwestują w OZE.

Moj-Prad-nowe-zasady
REKLAMA

Niemcy chcą zerwać z paliwami kopalnymi. Od 2024 r. w nowych budynkach ma być zakaz dla takich instalacji. Takie regulacje mają pozwolić naszym zachodnim sąsiadom osiągnąć neutralność klimatyczną na 5 lat wcześniej przed terminem wyznaczonym przez UE, czyli w 2045 r. Krytycy tego planu zwracają uwagę, że na razie za tymi zapowiedziami nie idą żadne czyny.

REKLAMA

W 2022 r. udział węgla w produkcji energii elektrycznej wzrósł z 30 do 33 proc. A produkcja energii z gazu spadła o jedynie 10 proc. Lekko ruszyło się w budownictwie, gdzie w ub.r. zainstalowano o 1 mln pomp ciepła więcej niż w 2021 r. A mimo to udział energii elektrycznej w ogrzewaniu budynków wynosi nadal tylko 5 proc. I możliwe, że podobnie będzie w tym roku, pod warunkiem że francuskie elektrownie jądrowe znowu dostaną zadyszki. 

Z drugiej strony systematycznie rośnie udział w Niemczech OZE: w 2021 r. to było ok. 41 proc. a w 2022 r. - już ponad 46 proc. Do 2030 r. ma to być aż 80 proc. Niemcy są więc na starcie rewolucji energetycznej, która ma zmienić nie do poznania miks energetyczny naszych zachodni sąsiadów raptem w kilka lat. A jak znajduje się w tym Polska? Z ostatnich wypowiedzi Anny Moskwy, minister klimatu i środowiska, wynika, że raczej kiepsko.

Węgiel: polskie kopalnie mają jeszcze fedrować ponad 25 lat

Rząd Mateusza Morawieckiego od miesięcy majstruje przy Polityce Energetycznej Polski 2040 r. (PEP2040, która głównie przez obecny kryzys energetyczny ma ulec zmianie. Od początku było pewne, że jeżeli chodzi o energetykę jądrową, to raczej nie ma co liczyć na żadne korekty. Jest umowa z Amerykanami i Koreańczykami. Podobno cały czas w grze są też Francuzi. I budowa pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce, to już tylko i wyłącznie kwestia czasu.

Znacznie ciekawsze były ewentualne zmiany jeżeli chodzi o węgiel. Tutaj odniesieniem jest podpisana w maju 2021 r. umowa społeczna z górnikami, która zakłada m.in. gwarancje zatrudnienia, indeksacje wynagrodzeń, jednorazowe odprawy oraz harmonogram zamykania kopalni, rozpisany do 2049 r. 

Wcześniej przedstawiciele rządu, w tym m.in. minister aktywów państwowych Jacek Sasin mówili o konieczności zmiany tego harmonogramu. Ale nie chodziło o szybsze zamykanie zakładów wydobywających węgiel, tylko postawienie na ich dłuższe funkcjonowanie. W imię bezpieczeństwa energetycznego. I teraz potwierdza to minister Anna Moskwa.

A co z rosnącymi kosztami emisji CO2? Jak na te polskie plany wpłynie rozporządzenie metanowe, którego tak się boją górnicy? I ile będzie w kolejnych latach kosztować budżet państwa dokładanie do produkcji węgla? Na te pytania na razie nie ma odpowiedzi. Być może poznamy je już w przyszłym tygodniu, kiedy zaktualizowana PEP2040 ma trafić pod obrady rządu. Wcześniej dokument zaakceptował Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów. 

Transformacja energetyczna w Polsce odbywa się od dołu

REKLAMA

Tymczasem sami Polacy, bardziej troszcząc się o kondycję własnego portfela niż o klimat, w ostatnim czasie zdecydowanie skręcili w kierunku OZE. PEP2040 w pierwotnej wersji zakładała, że moc zainstalowana tylko z wiatraków na morzu może sięgnąć 5,9 GW, a w 2040 r. potencjał oceniany jest do ok. 11 GW. Tymczasem już teraz moc zainstalowana wszystkich farm wiatrowych (tych na lądzie też) to więcej niż 8,3 GW.

Podobnie jest z energetyką słoneczną, tutaj też rzeczywistość mocno wyprzedza wcześniejsze plany. Zgodnie z PEP2040 do 2030 r. moc zainstalowana instalacji słonecznych miała wynieść 5–7 GW, a do 2040 r. - 10–16 GW. Tymczasem statystyki za styczeń 2023 r. mówią już teraz o mocy na poziomie 12,5 GW. I jeszcze warto dodać, co ostatnio robią Polacy z pompami ciepła. W 2021 r. w Polsce sprzedano w sumie prawie 93 tys. sztuk tego typu urządzeń. W 2022 r. niecałe 200 tys. Szacuje się, że w 2023 r. może być ich nawet 300 tys.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA