Nikt nie stracił na obecnym kryzysie tylu pieniędzy co właściciel koncernu LVMH Bernard Arnault. Francuski przedsiębiorca zubożał już o dziesiątki mld dol. Nie pomogło mu nawet przestawienie produkcji z luksusowych torebek na maseczki ochronne.
Louis Vuitton Moët Henness to jeden z największych producentów towarów luksusowych. Należą do niego takie marki jak Luis Vuitton, Givenchy, Fendi, Dior czy TAG Heuer.
Od momentu wybuchu pandemii akcje koncernu straciły na wartości 19 proc., co oznacza, że jego właściciel Bernard Arnault jest biedniejszy o 30 mld dol. - policzył Bloomberg.
Luksusowym markom zaszkodziło przymusowe zamknięcie butików
Obecni w portfolio LVHM producenci szampana nie sprzedają go już w takich ilościach, bo odwołane zostały imprezy masowe, a kluby są zamknięte na cztery spusty. Duży zjazd zaliczyła także sprzedaż perfum. Okazało się, że w czasach niepewności konsumenci zaczęli ograniczać wydatki na dobra luksusowe.
W branżę Arnaulta szczególnie uderza zmniejszony popyt w Chinach. Konsumenci z Państwa Środka odpowiadają za jedną trzecią sprzedaży dóbr luksusowych na cały świecie. Tymczasem dane konsumenckie wskazują, że w dobie pandemii Chińczycyani myślą brnąć w rozpasaną konsumpcję i będą podchodzić do wydatków nader ostrożnie.
Pokerowe miny inwestorów
Wyceny koncernu nie uratował nagły zwrot przez rufę i przestawienie zdolności produkcyjnych z torebek na maseczki ochronne i żele odkażające. Tylko we Francji LVMH jest w tej chwili w stanie wyprodukować 60 ton artykułów higienicznych tygodniowo.
Inwestorzy patrzą na tabelki w excelu. Szeroko zakrojona akcja społeczna firmy Arnault nie zrobiła na nich wrażenia.
Inna sprawa, że 71-letni przedsiębiorca wcale nie zamierza zaciskać pasa. Wznowił budowę domu towarowego w Paryżu za miliard dolarów, nie porzucił także planów postawienia luksusowego hotelu w Los Angeles. Ba, Arnault nie ma zamiaru wycofywać się nawet z umowy kupna Tiffany. Wzięcie kultowej nowojorskiej marki pod swoje skrzydła będzie kosztować Francuza 16 mld dol.