REKLAMA

LOT dostanie kasę od państwa za latanie z pewnego polskiego lotniska. Pasażerowie: ale my nie chcemy tam latać!

PLL LOT dostanie środki przeznaczone na promocję województwa kujawsko-pomorskiego. Urząd Marszałkowski postanowił dofinansować przewoźnika kilkoma milionami złotych wspierając uruchomienie dwóch połączeń tygodniowo do Krakowa. Takie sytuacje w lotnictwie się zdarzają, kontrowersje budzi jednak fakt, że wspomniana trasa, delikatnie mówiąc, nie cieszy się popularnością wśród pasażerów.

LOT dostanie kasę podatników za latanie z polskiego lotniska. Pasażerowie: ale my nie chcemy z niego latać
REKLAMA

Tak jak rok temu, tak i teraz PLL LOT rusza latem z sezonowymi połączeniami między Bydgoszczą i Krakowem. W przeciwieństwie do wielu tras krajowych, sens takiego przelotu broni się w wymiarze logistycznym. Pokonanie ponad 400 km między oboma miastami zajmuje ok. 6-7 godzin, jeżeli zdecydujemy się na pociąg i kilkadziesiąt minut mniej w przypadku wyboru samochodu. Problem leży jednak gdzie indziej.

REKLAMA

Na latanie z Bydgoszczy zwyczajnie nie ma chętnych

Port powstał w zamierzchłych czasach na początku XX w. Przez dwie dekady nie dał rady wyrobić sobie mocnej pozycji na krajowym podwórku, w 2022 r. obsłużył zaledwie ćwierć miliona pasażerów. Może się okazać, że będzie to wynik raptem o kilkadziesiąt tysięcy lepszy, niż w tym roku wykręci wyśmiewane lotnisko w Radomiu. I to pomimo obecności dwóch największych lowcostów w Polsce, takich jak Ryanair i Wizzair!

Niska frekwencja skutkuje także stratami finansowymi. Rok temu do funkcjonowania lotniska trzeba było dołożyć 9,5 mln zł. W 2021 r. deficyt był jeszcze głębszy i przekraczał 10 mln zł. Co ciekawe, w tegorocznej prognozie władze portu nie chciały zdradzić, czy w tym roku uda im się w końcu wyjść ponad kreskę, pozostając przy ogólnikowym założeniu, że lotnisko w Białych Błotach będzie się miało tym lepiej, im szybciej będzie się rozwijał cały region.

Póki co, jak widać, rozwija się niezbyt szybko, a powodów do optymizmu nie przybywa. W połowie czerwca LOT uruchomił po przerwie zimowej kierunek Bydgoszcz-Kraków. Rynek Lotniczy informował niedawno, że przewoźnik wygrał przetarg (notabene był jedynym uczestnikiem) na promocję Województwa Kujawsko-Pomorskiego w samolotach latających na trasie krajowej z lotniska w Bydgoszczy i z powrotem.

LOT zaproponował ponad 2 mln zł

REKLAMA

Serwis wyliczył, że dzieląc ją na 78 lotów, daje nam to kwotę 322,50 zł na jeden fotel. Dodajmy, fotel często pusty, bo rok temu połączenie nie przyciągało zbyt wielu chętnych. Średnie wypełnienie na trasie do Krakowa wynosiło 44 proc., a więc ponad połowa miejsc była wolna. Podatnicy dopłacają więc nie tylko do biletu pasażerów linii, ale też płacą, za to, że generalnie nie chcą korzystać z oferty naszego narodowego przewoźnika. Trąci lekką paranoją.

Gdyby nie niska frekwencja, można było przejść nad tym newsem do porządku dziennego. Praktyka dopłacania liniom lotniczym do połączeń przez samorządy jest bowiem znana od lat. Poza Bydgoszczą, która przez lata hojnie opłacała Ryanaira, ze szczodrości znany jest też Rzeszów. Dzięki ostatnio podpisanej umowie województwo podkarpackie zapłaci Ryanairowi za reklamę regionu ponad 20 mln zł. Łącznie – licząc od 2011 r. – lowcost dostanie na ten cel około 100 mln zł.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA