Sokołów już nie stosuje azotynu sodu w wędlinach dla dzieci. Tarczyński pod presją
Produkty mięsne pod marką Sokoliki od 1 listopada nie mają już w składzie żadnych substancji dodatkowych i konserwantów - pochwaliła się firma Sokołów. Gdy październiku w Bizblog.pl napisaliśmy, że Sokołów stosuje groźny azotyn sodu w produktach dla dzieci, firma przekonywała, że wszystko jest zgodne z przepisami, ale po cichu przyznała, że pracuje nad uwolnieniem sokolików od konserwantów.
Firma podkreśla, że czystą etykietę mają wszystkie produkty z serii: parówki, szyneczka drobiowa, szyneczka wieprzowa, kiełbaski, kabanoski wieprzowe z dodatkiem indyka oraz kabanoski wieprzowe z dodatkiem cielęciny.
W dobie zmieniających się trendów konsumenckich coraz większa grupa osób poszukuje produktów o naturalnym składzie, pozbawionych konserwantów oraz substancji dodatkowych – stwierdza Bogusław Miszczuk, prezes Sokołów S.A.
To wcześniej wędliny dla dzieci z Sokołowa miały konserwanty? I ja to dzieciom kupowałem?
- zapyta ktoś z przerażeniem.
Potencjalnie rakotwórcze
E250, czyli azotyn sodu to związek chemiczny, który z jednej strony podkręca smak potraw, a z drugiej działa bakteriobójczo i konserwująco. To dlatego jest tak chętnie stosowany przez przetwórców mięsa, ale w odpowiednio dużej dawce jest zabójczy dla naszego organizmu. Ostrzegają przed nim i lekarze, i dietetycy.
Tak, te wszystkie szyneczki, kiełbaski, kabanoski i parówki (dlaczego nie paróweczki?) z Sokołowa zawierały substancję E250, która według WHO jest „potencjalnie rakotwórcza”.
W pierwszej połowie października napisałem w Bizblogu tekst, w którym zwróciłem uwagę, że gdy kupujemy żywność dla swoich dzieci bez czytania składu, zadowalając się znaną marką, możemy bardzo nieprzyjemnie się naciąć.
Niby markowe, ale...
Przykładem były produkty mięsne dla dzieci w Biedronce. O ile wędliny marki własnej dyskontu nie miały azotynu sodu, substancję tę zawierały produkty tak renomowanych firm, jak Tarczyński i Sokołów.
Na moje pytanie, dlaczego „markowy” produkt zawiera E250, a konkurencyjny produkt biedronkowej Krainy Wędlin może się bez niego obyć, od razu odpowiedziała firma Tarczyński.
Producent zwrócił uwagę na bakteriobójcze działania E250. Następnie zarzucił mnie nazwami aktów prawnych i wskazał, że przestrzega wszelkich norm. To oczywiście uspokajające, ale takiego zarzutu przecież nie formułowałem.
Odpowiedź Sokołowowi zabrała znacznie więcej czasu - odzew firmy nastąpił dopiero kilka dni po publikacji tekstu, dlatego zabrakło jej w pierwotnej wersji. Wyjaśnienia te były niemal identyczne jak w przypadku Tarczyńskiego, ale na samym końcu pojawiła się ciekawa deklaracja:
Skomplikowany proces, ale jednak się udało
Modyfikujemy swój asortyment, tak by sprostać wymaganiom konsumentów oraz odpowiadać na nowe trendy rynkowe. Prowadzimy zaawansowane prace technologiczne nad usuwaniem konserwantów z produktów Sokołowa. Działania te dotyczą również linii produktów Sokoliki, dedykowanych dzieciom. Modyfikacja składu produktów i usunięcie substancji dodatkowych to skomplikowany technologicznie i długotrwały proces - napisał mi rzecznik Sokołowa - Marcin Bałanda. I padło jeszcze takie zdanie:
Prace faktycznie musiały być zaawansowane, bo od 1 listopada firma uwolniła wszystkie produkty z linii Sokoliki od azotynu sodu i innych substancji konserwujących. Marcin Bałanda przyznał mimo to, że presja konsumentów i mediów przyspiesza zmiany produktów na lepsze.
Badania i próby usunięcia konserwantów z produktów dla dzieci były prowadzone wcześniej, ze względu na trendy, ale oczywiście publikacje przyspieszają zmiany i wprowadzenie produktów - napisał rzecznik Sokołowa.
A Tarczyński i reszta?
Czyli publikacje przyspieszają zmiany? No to sprawdźmy, czy zasada ta działa w przypadku Tarczyńskiego: