REKLAMA

Groźny konserwant w wędlinach dla dzieci. Nawet markowe produkty mogą kryć niemiłą niespodziankę

Ból głowy, zapalenie nerek i ogólne zatrucie organizmu, ale także znacznie podwyższone ryzyko zachorowania na raka. Takie mogą być skutki nadmiernego spożycia azotynu sodu, konserwantu stosowanego w wielu produktach mięsnych, nawet tych dla dzieci. Na szczęście da się kupić wędliny, które tego środka nie zawierają, ale wybierając je tylko po marce, można się nieźle naciąć.

Groźny konserwant w parówkach dla dzieci. Markowe produkty mogą kryć niemiłą niespodziankę
REKLAMA

Fot. Bizblog.pl

REKLAMA

Nie brakuje osób, które uważają, że wszystkie "E" w składzie produktów spożywczych to straszna chemia i narzędzia masowego trucia ludzi przez złowrogie siły. To oczywiście wierutna bzdura, ale na niektóre substancje oznaczone tym symbolem powinniśmy bardzo uważać.

Jednym z nich jest E250, czyli azotyn sodu – związek chemiczny, który z jednej strony podkręca smak potraw, a z drugiej działa bakteriobójczo i konserwująco. To dlatego jest tak chętnie stosowany przez przetwórców mięsa, ale w odpowiednio dużej dawce jest zabójczy dla naszego organizmu.

Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem WHO uznaje azotyny, w tym E250, za substancje „potencjalnie rakotwórcze”. O tym, że mamy do czynienia z substancją niebezpieczną może świadczyć fakt, że normy dotyczące dawkowania azotynu sodu są bardzo surowe, a w przypadku produktów dla niemowlaków obowiązuje całkowity zakaz jego stosowania.

Jak sprawdzić skład parówek?

Wkuwanie na pamięć symboli substancji, których powinniśmy unikać to jednak zabawa dla największych freaków zdrowego odżywiania, a czytanie napisanych mikroskopijną czcionką składów to często zadanie ponad cierpliwość normalnego człowieka.

To właśnie dlatego taką rewelacją okazały się apki typu Zdrowe Zakupy, które pozwalają błyskawicznie sprawdzić, czy dany produkt nie zawiera szkodliwych substancji. Skanujemy smartfonem kod kreskowy, pyk i wszystko jasne.

Najlepsze jest to, że to — przynajmniej chwilowo — świetna zabawa dla dzieci. Tato, daj telefon. No i już po chwili dokonujesz zaskakującego odkrycia i już myślisz nad tytułem artykułu. Ale po kolei.

W Biedronce, jak w niemal każdym dyskoncie, występują pary produktów: znana marka — marka własna sieci. Sery, wędliny, pieluchy i tak dalej. Sprawa wydaje się oczywista: chcesz produktu dobrej jakości — bierzesz znaną markę, chcesz oszczędzić — kupujesz "Dadę" albo inną "Krainę Wędlin". Tylko że to tak nie działa.

Oryginał czy zamiennik?

Dziecko prosi cię o kabanosy, więc sięgasz do lodówki po opakowanie "Gryzzali" znanej marki Tarczyński. Przecież nie kupię dziecku biedronkowego zamiennika, jakichś "Głodniaków". Sprawdzamy oba produkty apką i jakież zdziwienie:

 class="wp-image-994064"
Fot. Bizblog.pl

Ups, "mocno szkodliwy" azotyn sodu. Oj, nie wygląda to zachęcająco. Dobra, sprawdźmy tę Krainę Wędlin, tam pewnie jest jeszcze gorzej.

 class="wp-image-994067"
Fot. Bizblog.pl

Coś tu się nie zgadza. Dlaczego "markowy" produkt mięsny dla dzieci zawiera szkodliwą substancję, a jego tańszy odpowiednik biedronkowej marki może się bez niego obyć? Trzeba poszukać kolejnej takiej pary produktów. No to proszę bardzo:

 class="wp-image-994088"
Fot. Bizblog.pl

A tu dzieło marki własnej:

 class="wp-image-994091"
Fot. Bizblog.pl

Chcecie szukać dalej? A może tym razem w Lidlu czy Dino? Dobry pomysł, dajcie znać, jeśli natraficie na coś ciekawego. Mnie na razie wystarczy. Piszę do Jeronimo Martins Polska, Tarczyńskiego i Sokołowa.

Biedronka: udoskonalamy skład

Właściciela sieci Biedronka pytam, dlaczego sprzedaje produkty kierowane do dzieci, które zawierają substancje uznawane za szkodliwe, gdy potrafi — co jest godne pochwały — zaoferować ich odpowiedniki bez takiego chemicznego obciążenia.

Oto odpowiedź, jakiej udzielił mi Paweł Pawlak, starszy menedżer ds. rozwoju jakości produktu w dziale rozwoju jakości i kontroli marki własnej w sieci Biedronka:

Marki własne są wizytówką Biedronki. Dzięki nim oferujemy klientom wysokiej jakości produkty w atrakcyjnych cenach. W ramach ciągłego doskonalenia produktów marki własnej staramy się podążać zgodnie z trendem znanym jako „clean label”, skracając możliwie skład produktów. Konsekwentnie udoskonalamy skład naszych produktów, stosując się do zaleceń Instytutu Żywności i Żywienia. Od 2014 r. zapobiegliśmy wprowadzeniu na rynek 188 ton soli, 670 ton cukru oraz 1708 ton tłuszczu. Bardzo dużym osiągnięciem jest to, że w żadnym produkcie spożywczym marki własnej od tego roku nie stosujemy dodatku oleju palmowego lub zastępujemy go olejem palmowym ze źródeł certyfikowanych przez RSPO. W tym roku działamy dalej, by zmienić skład kilkudziesięciu produktów marki własnej, m.in.: ze wszystkich produktów usuniemy tłuszcze trans, w napojach gazowanych obniżymy o 10 proc. zawartość cukru, a wszystkie płatki śniadaniowe dla dzieci będą bez dodatku oleju palmowego, bez tłuszczy utwardzonych i bez barwników. W Biedronce oferujemy też produkty dla osób ze szczególnymi potrzebami żywieniowymi, m.in.: jogurty i mleko z podwyższoną zawartością wapnia, artykuły bez laktozy, produkty bezglutenowe, licencjonowane przez Polskie Stowarzyszenie Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej itp.

Tarczyński: w zgodzie z rozporządzeniem

A jak ze stosowania azotynu sodu tłumaczy się firma Tarczyński? Odpowiedź Adrianny Matuszewskiej, starszego specjalisty ds. zapewnienia jakości, jest jeszcze dłuższa, ale dla pełnej przejrzystości ją także wrzucam w całości:

W odpowiedzi na otrzymane pytania chciałabym przekazać, iż produkt Gryzzale marki Tarczyński zawiera substancję konserwującą, jaką jest azotyn sodu. Jednym z ważniejszych aspektów praktycznego zastosowania azotynu sodu jest hamowanie rozwoju bakterii beztlenowych Clostridium botulinum (laseczka jadu kiełbasianego)wytwarzających bardzo silne neurotoksyny. Azotyn sodu wykazuje również działanie bakteriostatyczne na mikrokoki, gronkowce, pałeczki z rodzaju Enterobacter oraz laseczki Clostridium sporogenes i C. perfringens. Działanie utrwalające azotynu sodu jest głównym powodem, dla którego firma Tarczyński S.A. stosuje ten dodatek. Dodawana ilość jest zgodna z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) Nr 1333/2008 z dnia 16 grudnia 2008 r. w sprawie dodatków do żywności. Niniejsze rozporządzenie ustanawia zasady dotyczące dodatków do żywności stosowanych w środkach spożywczych w celu zapewnienia wysokiego poziomu ochrony zdrowia konsumentów oraz narzuca najwyższe dopuszczalne limity stosowania dodatków do żywności. Ponadto chcielibyśmy wskazać, iż na opakowaniu wyrobu umieszczona jest informacja o tym, że produkt zawiera ww. substancję konserwującą. Informacja ta znajduje się w wykazie składników, co zakomunikowane jest w sposób zgodny z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 1169/2011 z dnia 25 października 2011 r. w sprawie przekazywania konsumentom informacji na temat żywności, zał. VII, część C. Jednocześnie chciałabym wskazać, iż wychodząc naprzeciw konsumentom poszukującym produktów niezawierających „E”, nasza firma posiada w swojej ofercie handlowej linię produktów Tarczyński Naturalnie. W jej skład wchodzą: Naturalnie Kabanosy Bez Konserwantów z Szynki, Naturalnie Kabanosy Bez Konserwantów z Kurczaka, Naturalnie Parówki 100 proc. z Szynki oraz Naturalnie Szynka Pieczona Bez Konserwantów.

Sokołów: niedługo bez konserwantów

Na wysłane we wtorek pytania do chwili publikacji tekstu nie odpowiedziała firma Sokołów. Odpowiedź rzecznika firmy Marcina Bałandy nadeszła kilka dni później:

Dlaczego kierowany do dzieci produkt mięsny marki Sokołów zawiera konserwanty? Stosowanie konserwantów ma na celu hamowanie rozwoju bakterii. Azotyn sodu jako konserwant przede wszystkim chroni przed rozwojem bakterii beztlenowych Clostridium botulinum, wytwarzających jad kiełbasiany. Azotyn sodu jest zatwierdzony do stosowania w przetwórstwie mięsa przez Europejski Urząd do spraw Bezpieczeństwa Żywności (EFSA). Umieszczenie związku na liście prawnie dozwolonych substancji dodatkowych potwierdza, że został on uznany za bezpieczny do stosowania w wyrobach mięsnych kierowanych do ogólnej grupy konsumentów - obejmującej również dzieci. Poziom azotynu sodu w naszych produktach również spełnia wszelkie normy prawne i bezpieczeństwa.

Chciałbym podkreślić, iż dane naukowe potwierdzają, że obecnie nie ma żywności wolnej od azotanów i azotynów (szczególnie jest ich dużo w takich warzywach jak seler i sałata - nawet do 500mg/kg). Głównym źródłem azotanów i azotynów w diecie są warzywa, owoce i woda, a nie produkty mięsne: według naukowych danych przeciętnie każdy Europejczyk średnio dzienne spożywa od 31 do 185mg azotanów, przy czym tylko 5% z tego pochodzi z produktów mięsnych. Należy również pamiętać, że w procesach metabolicznych przebiegających w każdym zdrowym ludzkim organizmie azotany i azotyny wytwarzane są w ilości wielokrotnie większej niż ilość dostarczana ze spożywaną żywnością.

Dlaczego nie ma jasnej informacji, że produkt zawiera azotyn sodu, czyli szkodliwy, potencjalnie rakotwórczy związek chemiczny? Sposób, w jaki podajemy informację dotyczącą obecności azotynu sodu w produkcie, jest zgodny z obowiązującymi przepisami, które nie nakazują wyróżniania konserwantów w sposób szczególny. Informacja o obecności tego związku w składzie produktu spełnia obowiązujące wymagania prawne.

REKLAMA

Dlaczego „markowy” produkt Sokołowa zawiera E250, a konkurencyjny produkt biedronkowej Krainy Wędlin może się bez niego obyć? Azotyn sodu w naszych produktach jest stosowany ze względu na swoje działanie konserwujące. Zapobiega on rozwojowi bakterii beztlenowych Clostridium botulinum, wytwarzających jad kiełbasiany. Firma Sokołów, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom konsumentów poszukującym wyrobów mięsnych bez substancji dodatkowych, ma w swoim asortymencie linię produktów Naturrino – są to wędliny oparte wyłącznie na naturalnych składnikach (bez konserwantów, fosforanów i glutaminianu sodu).

Dodatkowo nieustannie modyfikujemy swój asortyment, tak by sprostać wymaganiom konsumentów oraz odpowiadać na nowe trendy rynkowe. Prowadzimy zaawansowane prace technologiczne nad usuwaniem konserwantów z produktów Sokołowa. Działania te dotyczą również linii produktów Sokoliki, dedykowanych dzieciom. Modyfikacja składu produktów i usunięcie substancji dodatkowych to skomplikowany technologicznie i długotrwały proces, jednak zapewniamy, iż już wkrótce produkty z serii Sokoliki będą dostępne bez konserwantów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA