Żywność dostanie punkty za ekologię. Unia wypowiada wojnę nieekologicznym produktom
Sprzęt AGD od dłuższego czasu ma oznaczenia, które wskazują na jego wpływ na środowisko. Teraz podobnie stanie się z żywnością. Komisja Europejska chce, by na produktach znalazły się informacje dotyczące śladu węglowego. A to może mocno nadszarpnąć pozycję polskich firm za granicą.
Jeżeli kupujemy pralkę albo lodówkę, myśląc o tym, żeby nie nadwyrężyć naszej sieci energetycznej, zwracamy uwagę na klasę energetyczną sprzętu. Za dwa lata na etykietach, poza zużyciem prądu, mają się zresztą pojawić takie informacje jak hałas, czy ilość wody potrzebnej na jeden cykl prania.
Teraz, jak dowiedziała się Rzeczpospolita, Komisja Europejska po cichu pracuje nad nieco podobnym oznakowaniem żywności. KE zakończyła już fazę pilotażu, a projekt wszedł do fazy przejściowej.
Jeżeli pomysł uda się przeforsować, na pudełkach dostaniemy informację, jaki ślad węglowy zostawił po sobie dany produkt.
Na ów ślad składają się wszystkie procesy, które prowadzą do tego, że finalnie znajdujemy żywność na półkach. W jego ramy wlicza się trzy elementy:
a) produkcja – np. ogrzewanie budynku, nawożenie gleby
b) transport
c) przygotowanie – np. obróbka termiczna
Ślad węglowy jest oczywiście w dużej mierze zależny od rodzaju produktu. Mięso praktycznie w każdej postaci zostawia po sobie duży ślad – liderem jest tu wołowina i cielęcina. Zdecydowanie mniejszy (mniej więcej o połowę) ślad zostawia po sobie wieprzowina, ryby i drób.
W 2018 r. Polska wyeksportowała żywność za niemal 30 mld zł.
Wzrosty notujemy niemal od dekady, zachowując co najmniej kilkuprocentowy progres z roku na rok. Teraz może się to jednak zmienić.
Polska gospodarka w dużej mierze oparta jest na węglu. To oznacza, że firmy produkujące w Polsce będą stratne w porównaniu z zagraniczną konkurencją już na samym starcie. Wystarczy spojrzeć choćby na ilość CO2, która potrzebna jest do wytworzenia prądu. Tak niekorzystnego miksu energetycznego jak w naszym kraju, w Europie trzeba szukać ze świecą.
Czy to będzie miało przełożenie na decyzje zakupowe?
W Polsce świadomość związana z troską o środowisko dopiero się pojawia, na Zachodzie ten trend jest jednak bardzo mocno obecny. Przykładem niech będą chociażby potężne manifestacje w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Belgii związane ze zmianą klimatu. Nad Renem obserwujemy też rosnącą popularność partii Zielonych.
Z drugiej strony deklaracje związane z dbałością o ekologię pozostają często wyłącznie deklaracjami. Z badań robionych dwa lata temu wśród naszych zachodnich sąsiadów wyszło, że owszem, 70 proc. osób jest skłonnych ograniczyć jazdę samochodem, ale pod pewnymi warunkami. A tymi warunkami może być np. padający deszcz. Wystarczy więc najmniejsza niedogodność, by wzniosłe hasła wzięły w łeb.
Ten rok może być jednak przełomowy. Wysychający Ren i rekordowa fala upałów sprawiły, że Europejczycy na własne oczy przekonują się, że zmiana klimatu nie jest tylko potencjalnym niebezpieczeństwem, którego skutki odczujemy w dalekiej przyszłości. Dzieje się tu i teraz, wpływa na warunki życia i ceny w sklepach. A to już może skłonić konsumentów do stawiania na produkty wpisujące się w dbałość o środowisko.