Ryanair zmniejszy liczbę kierunków, które oferuje pasażerom z lotniska w Modlinie. Michael O'Leary uznał, że port chce od niego zbyt dużo pieniędzy w związku z czym lowcost przenosi się do konkurencji. Gdzie? Tego jeszcze nie wiadomo, choć prezes Grupy Ryanair zarzeka się, że na pewno nie do Radomia. (Fot. Łukasz Pacholczyk)
Modlin stał się w ostatnich latach dla polskich pasażerów synonimem taniego latania. Wszystko za sprawą Ryanaira, który odprawiał z podwarszawskiego lotniska w granicach 3 mln osób rocznie.
Sielanka trwała, bo port podpisał z Irlandczykami umowę, dzięki której Ryanair po przekroczeniu pewnej liczby odprawionych podróżnych płacił lotnisku tylko 5 zł od osoby. Konkurencyjne linie próbując wejść z nowymi połączeniami musiałyby zapłacić już 40 zł. Dla porównania Okęcie na swojej stronie internetowej wpisało w cenniku kwotę 80 zł.
Taka stawka pomagała Ryanairowi utrzymywać niskie ceny
Dla Modlina nie była już tak opłacalna. Port negocjuje właśnie nową umowę, która ma wejść w życie od września 2023 r. Wygląda na to, że do porozumienia jest dość daleko. W każdym razie w trakcie konferencji prasowej O'Leary twierdził, że jego firma zapewniłaby lotnisku podwojenie ruchu pasażerskiego i dochodów w nieodległej przyszłości. Modlin miał ofertę odrzucić.
W domyśle - poszło o pieniądze. Ryanair chciał zapewne utrzymania niskich stawek za odprawę pasażera. Modlin, który od dawna jest już lotniskiem o ugruntowanej pozycji, może sobie pozwolić na twardsze prowadzenie negocjacji niż w czasach, w których dopiero startował.
Irlandczyk dodał, że niezbędnym warunkiem do wzrostu lotniska jest jego rozbudowa. A ta jest blokowana przez PPL.
O'Leary rozpoczął psychologiczną rozgrywkę
Zapowiedział, że w zimowej siatce połączeń z Modlina znikną cztery kierunki. Jego zdaniem podwarszawskie lotnisko straci przez to 10 proc. ruchu.
Ryanair przenosi się na inne tańsze lotniska w Polsce i Unii Europejskiej
– zapowiedział szef lowcostu.
Gdzie konkretnie? Tego irlandzki menedżer nie zdradził. Możliwe jednak, że jednym z wymienionych portów będzie... Łódź. Ryanair ogłosił, że zacznie latać z tego miasta do Alicante, a tak się składa, że analogiczny kierunek ma dzisiaj w swojej ofercie Modlin. Niskokosztowiec zapowiedział też loty z Łodzi do Mediolanu i Brukseli oraz z Krakowa do Tuluzy i Poznania.
Na bank wiadomo, że na liście faworytów Irlandczyków nie ma Radomia. Przewoźnik po raz kolejny zapewnił, że nie ma zamiaru latać z nowego polskiego lotniska.
Warto wspomnieć, że Modlin nie jest jedynym szantażowanym portem
Niedawno lowcost wstrzymał loty do Aten i zamknął bazę na Rodos. Ryanair grozi, że całkowicie przeniesie się do innych południowych krajów Europy jeżeli grecki rząd nie skasuje podatku w wysokości 12 euro od pasażera.
Irlandczycy twardo walczą, bo mają świadomość, jak duży wpływ ich usługi mają na sektor turystyczny. Sęk w tym, że podatki lotnicze stają się powszechne, a podwyżki na lotniskach są wobec rosnącej inflacji nie do uniknięcia. Jeżeli O'Leary przelicytuje może zabraknąć mu zapasowych portów. A jeśli szef Ryanaira chce dalej grozić, że ucieka z lotami do konkurencji, to wypadałoby przecież mieć jakąś alternatywę.