Koniec ery populizmu. Pandemia to najlepsza szczepionka na nieczyste zagrywki polityków
Pandemia koronawirusa może stanowić swoistą szczepionkę na populizm. Dla wyborców sprawy fundamentalne takie jak służba zdrowia i edukacja znów staną się ważne.
Życie ludzkie i jego wszelkie aktywności są naznaczone trendami. Można je różnie definiować. Czasem parametryzujemy je za pomocą określonych czynników gospodarczych, innym razem są wynikiem złożonych procesów społecznych. Świat polityki jak w soczewce skupia te zjawiska.
Wśród najistotniejszych trendów w stosunkach międzynarodowych, ale także na poziomie poszczególnych państw narodowych, można z całą pewnością wymienić koncept ery populizmu. Szybki rozwój mediów społecznościowych doprowadził do sytuacji, w której na szerokie masy ludzkie można oddziaływać na niespotykaną dotąd skalę różnego typu przekazami – od stricte politycznych po emocjonalne.
W coraz większym stopniu to zjawisko zaczęło dotyczyć procesów wyborów czy referendów. Analitycy potrafią profilować miliony wyborców, agregować ich na podstawie kluczowych z perspektywy politycznej czynników i skutecznie docierać do nich ze sprecyzowanym przekazem sprowadzonym do poziomu ulic etc. To dzięki sięgnięciu po takie narzędzia Donald Trump, bardziej showman niż mąż stanu, sięgnął cztery lata temu po władzę, a zwolennicy brexitu wygrali referendum, docierając do kilku milionów dotąd biernych politycznie wyborców.
Polskie akcenty
Era populizmu nie pozostaje bez wpływu na Polskę, choć z perspektywy światowych trendów pozostajemy obszarem peryferyjnym. Także krajowe partie, a czasem pojedynczy politycy, zaczęli wykorzystywać na szeroką skalę charakterystyczne dla niej narzędzia. Doskonałym tego przykładem jest kampania prezydencka, w ramach której po raz pierwszy na szeroką skalę zastosowano geotargetowanie, docierając z odpowiednio sprofilowanym przekazem do poszczególnych powiatów.
Równie symptomatyczne, co wykorzystywanie nowoczesnych narzędzi cyfrowych służących inżynierii politycznej, jest spłaszczenie tematyki politycznej. Polacy, ale także inne narody poddane trendowi ery populizmu, przestały dyskutować o tym, co jest naprawdę ważne. Odsunięto na bok kwestie funkcjonowania państwa w jego newralgicznych obszarach, a dyskurs publiczny zdominowały kwestie generowane przez spin doktorów często w celu odsunięcia uwagi od spraw, które politykom po prostu nie wyszły. Sprzyjał temu szum informacyjny i zapaść edukacji. Większość Polaków straciła umiejętność krytycznej oceny materiału źródłowego i zaczęła utożsamiać wysokiej jakości źródło informacji z anonimowymi wpisami w mediach społecznościowych. Było to poniekąd zjawisko naturalne w rzeczywistości, w której algorytmy analizujące naszą aktywność w smartfonach zaczęły nam uzmysławiać, że spędzamy w nich codziennie po kilka godzin, bezrefleksyjnie konsumując setki napływających komunikatów.
Koniec ery populizmu
Wydawało się, że od populizmu nie ma już odwrotu, a firmy takie jak amerykański Palantir będą kształtować nasze zachowania polityczne jak plastelinę (nazwę spółki zaczerpnięto z powieści Tolkiena i oznaczała kamień, przez który główny antagonista podglądał wykreowany przez pisarza świat). Nagle nadszedł jednak koronawirus i wszystko zaczęło się zmieniać.
Niespotykana na taką skalę przynajmniej od stu lat pandemia bardzo mocno dotknęła społeczeństwa zamieszkujące wszelkie szerokości geograficzne i zaczęła zmieniać polityczne status quo. W przypadku Polski będzie to miało już niebawem wielkie implikacje.
Konstruowany zgodnie z założeniami inżynierii politycznej przekaz o zielonej prawicy i trosce o prawa zwierząt był pochodną licznych badań i miał w perspektywie trzech lat pozyskać najmłodszy elektorat na potrzeby obozu rządzącego.
Jednak kolejne obostrzenia gospodarcze związane z pandemią koronawirusa spowodowały, że ta strategia jest już nieaktualna. Polacy w przyśpieszonym tempie zaczęli zauważać zapaść służby zdrowia i edukacji. Te kwestie boleśnie dotknęły ich bliskich, a czasem po prostu ich samych. Gdy pandemia zacznie wygasać, to właśnie te tematy staną się ważne. Być może okaże się, że koronawirus stanowił szczepionkę na populizm, a wyborcy zaczną analizować ponadpartyjne i wieloletnie zaniechania wszystkich partii politycznych w fundamentalnych obszarach działania państwa. Czy doprowadzi to do szerokich zmian na scenie politycznej?
Tę zmianę widać już w Stanach Zjednoczonych, w których Donald Trump, symbol ery populizmu, przegrał wybory na rzecz relatywnie umiarkowanego Joe Bidena.
Piotr Maciążek: publicysta specjalizujący się w tematyce sektora energetycznego. W 2018 r. nominowany do najważniejszych nagród dziennikarskich (Grand Press, Mediatory) za stworzenie fikcyjnego eksperta Piotra Niewiechowicza, który pozyskał wrażliwe informacje o projekcie Baltic Pipe z otoczenia ministra Piotra Naimskiego. Autor książki "Stawka większa niż gaz" (Arbitror 2018 r.), współautor książki Młoda myśl wschodnia (Kolegium Europy Wschodniej 2014 r.). Obecnie pracuje nad kolejnym tytułem – tym razem dotyczącym polskich służb specjalnych.