REKLAMA

Każdy będzie mógł inwestować w mieszkania na wynajem. Landlordzie, trzymasz się tam?

A jednak! Latami odkładane na półkę prace nad ustawą pozwalającą każdemu z kilkoma groszami w kieszeni na inwestowanie w nieruchomości ruszyły z kopyta. Poznaliśmy pierwsze założenia ustawy dot. REIT-ów i wiecie co się okazuje? Ministerstwo ciśnie, żeby nasze polskie fundusze mogły inwestować w mieszkania, nie tylko w nieruchomości komercyjne, co na świecie wcale nie jest taką oczywistością. A wiecie, że to znaczy, że landlordzi mogą mieć przez to kwaśne miny?

podatek od pustostanów
REKLAMA

Po co nam polskie REIT-y? Żeby „istotnie zwiększyć potencjał budowy nieruchomości na wynajem w oparciu o kapitał drobnych inwestorów, dla których kupno własnej nieruchomości nie jest możliwe” - tak tłumaczy na platformie X wiceminister rozwoju Jacek Tomczak.

REKLAMA

Kawalerka na wynajem dla każdego

Warto od razu podkreślić, że bardzo znamienne jest to, że wiceminister nie zatrzymuje się na korzyści dla drobnych inwestorów, ale podkreśla wprost, że to wyciągnięcie ręki do tych, którzy może też chcieliby kupić sobie kawalerkę na wynajem, ale mają na to za mało środków.

Bo trzeba wam wiedzieć, że REIT-y to fundusze inwestujące w nieruchomości na wynajem, ale to jeszcze nie znaczy, że inwestujące w mieszkania. Właściwie to standardem jest, że REIT-y inwestują przede wszystkim w nieruchomości komercyjne jak galerie, biurowce, magazyny, a co do mieszkań, w różnych krajach mają różne zdania na ten temat i kwestia mieszkań bywa kontrowersyjna. 

Ale najwyraźniej nie u nas. 

Zgodnie z propozycją REIT-y powinny obejmować całe spektrum rynku nieruchomości i wszystkie jego segmenty, aczkolwiek ministerstwo liczy, że mogą przyczynić się one do rozwoju rynku nieruchomości mieszkaniowych

- napisała na LinkedIn Małgorzata Kosińska, szefowa Stowarzyszenia REIT Polska, relacjonując niedawne spotkanie na ten temat w resorcie rozwoju.

Czyli pół świata trochę boi się mieszać mieszkań do tego interesu (słusznie czy nie, to inna rzecz), a Polska czyni z nich głównego bohatera tej gry.

Co to za gra?

Fundusze nazywane na całym świecie REIT-ami w Polsce mają nazywać się SINN-ami (spółki inwestujące w najem nieruchomości). Ich użyteczność ma być dwojaka. Po pierwsze, można kupując udziały w nich pośrednio inwestować w nieruchomości już niewielkie kwoty, nie trzeba więc mieć od razu 500 tys. zł na kawalerkę albo kilku milionów na halę magazynową, żeby czerpać korzyści z ich najmu.

Po drugie, SINN-y to fundusze notowane na giełdzie, więc ich powołanie i zachęcenie Polaków do inwestowania w nie ma wzmocnić polską GPW.

Tyle teorii. Praktyka jednak pokazuje, że od lat rozmawiamy w Polsce o konieczności ich powołania i od lat regularnie zamykamy ten projekt głęboko w szufladzie, bo rządzący nie potrafią dojść do porozumienia z regulatorami i uczestnikami rynku, jak je skontruować, jak nadzorować i przede wszystkim jak opodatkować.

Ale wygląda na to, że obecny rząd ma w końcu więcej determinacji, żeby sprawę doprowadzić do końca, bo pokazał właśnie zręby założeń:

  • SINN-y będą mogły inwestować w każdy rodzaj nieruchomości na wynajem, bez ograniczeń, w tym również w mieszkania;
  • SINN-y mają być spółkami akcyjnymi notowanymi na GPW;
  • ich kapitał zakładowy to min. 100 mln zł;
  • SINN-y będą płacić 10 proc. podatku naliczanego w chwili wypłaty dywidendy;
  • akcjonariusze pobierający dywidendę, czyli potencjalnie wy, nie będzieci płacić od niej żadnego podatku.

I z waszej perspektywy ten ostatni punkt jest najważniejszy! To jasno pokazuje, że skoro od każdej innej inwestycji będziecie musieli zapłacić podatek Belki, tylko nie z inwestycji w SINN-y, to rozum nakazywałby pchać wszystkie oszczędności w te fundusze nieruchomościowe.

Więcej wiadomości Bizblog.pl na temat zakupu mieszkania

A skoro przedstawiciele rządu tak podkreślają, że SINN-y będą mogły inwestować wasze pieniądze na rynku mieszkań na wynajem, to landlordzi, których interes i bez SINN-ów zaczyna się już psuć, mogą mieć się za kilka lat z pyszna. Byleby tylko rządzącym się nie wydawało, że te wehikuły inwestycyjne, które potencjalnie mogą zrobić w Polsce rewolucję na rynku najmu, zastąpią politykę mieszkaniową państwa.

REKLAMA

Komentarz Doroty Wysokińskiej-Kuzdra, Senior Partnerki, dział Corporate Finance & Living Services, Colliers:

Ogłoszenie założeń projektu ustawy o spółkach inwestujących w najem nieruchomości na wzór zagranicznych REIT-ów to bardzo dobra wiadomość dla rynku i indywidualnych inwestorów, przed którymi otwiera się furtka na „zarabianie” na nieruchomościach bez dużych nakładów finansowych (już kilkadziesiąt złotych wystarczy, żeby zainwestować i z tej kwoty otrzymywać dywidendę).

Bardzo pozytywnym aspektem jest fakt, że projekt obejmuje możliwość inwestowania w różnego rodzaju aktywa (nieruchomości komercyjne, mieszkania oraz farmy OZE). Z jednej strony może to wzmocnić warszawską giełdę, gdyż REIT-y będą podmiotami notowanymi na niej. Z drugiej – mogą stanowić rozwiązanie problemu mieszkaniowego, z którym w Polsce zmagamy się już od wielu lat: po pierwsze mogą pobudzić podaż i zwiększyć liczbę mieszkań do wynajmu instytucjonalnego, po drugie ich wprowadzenie dałoby alternatywę inwestycyjną osobom lokującym nadwyżki finansowe w mieszkania – mogłyby przekierować kapitał w inwestowanie w REIT-y zarówno mieszkaniowe, jak i komercyjne, co zwiększyłoby dostępność mieszkań dla osób kupujących je na własne potrzeby.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA