Tesco przechodzi w Polsce bardzo poważną reorganizację, tnie wydatki i zamyka część placówek. Na jego problemach korzystają pozostali gracze na rynku. Do gry wkracza właśnie Kaufland. Niemiecka sieć zgłosiła wniosek do UOKiK o przejęcie pięciu sklepów.
Tesco od lat walczy o osiągnięcie poziomu rentowności na polskim rynku. Swego czasu mówiło się nawet o wycofaniu się tej sieci z polskiego rynku. Ostatecznie stanęło na bardzo dogłębnej zmianie filozofii działania.
W ostatnim czasie Tesco zapowiedziało sprzedaż i likwidację części placówek – szczególnie tych wielkoformatowych. Brytyjczycy chcą postawić na sklepy o mniejszych powierzchniach, znacznie zredukować asortyment, zlikwidować bistra i działy z artykułami przemysłowymi. Pracę ma stracić ok. 2 tys. osób.
Problemy Tesco próbują wykorzystać konkurenci. Pisaliśmy już o sieci Aldi, która od kilku miesięcy prowadzi dość intensywną kampanię marketingową. Dyskont chce się rozrastać, założył profil na Facebooku, a w niedzielę rozdawał paczki z jedzeniem pasażerom lądującym na lotnisku w Katowicach.
Apetyt na zagospodarowanie udziału Tesco na polskim rynku ma też Kaufland. Sieć należy do grupy Schwarz, która w swoim portfolio ma też m.in. Lidla.
Kaufland złożył wniosek do UOKiK w sprawie nabycia części powierzchni handlowej wykorzystywanej przez Tesco. Chodzi konkretnie o sklepy w Krakowie przy ul. Wielickiej 259, w Warszawie przy ul. Stalowej 60/64, we Wrocławiu przy ul. Długiej 37/47, w Lublinie przy ul. Orkana 4, w Gdańsku przy ul. Cienistej 30. Sprawa wpłynęła do urzędu 30 sierpnia i wciąż jest w toku.
Bieżący rok stanowi dla spółki szansą na zrekompensowanie sobie niezbyt udanego 2018 r., kiedy Kaufland zanotował spadek przychodów o 3,3 proc. - do 9,9 mld zł. Przychody polskiego oddziału odpowiadają za 10 proc. globalnych wyników sieci.