Inflacja szykuje się do skoku, tej siły już nie powstrzymacie. Płyniemy prosto na 10 procent
Rząd przyjął założenia tzw. tarczy antyinflacyjnej 2.0. Zakłada ona m.in. obniżenie VAT-u na paliwa i autogaz oraz wprowadzenie zerowego VAT-u na żywność. Jednak ekonomiści twierdzą, że działania rządu przyniosą tylko chwilową ulgę. W połowie roku inflacja ma wynieść 10 proc.
Zapowiedziane obniżki VAT przyniosą chwilową ulgę konsumentom. Otwarte pozostaje pytanie, jak bardzo ceny spadną. Obniżka cen żywności to oszczędność około 40-50 zł na podstawowych produktach w skali miesiąca dla gospodarstwa domowego.
Biorąc jednak pod uwagę dynamikę wzrostu cen żywności, choćby z ostatniego szybkiego szacunku inflacji (2,1 proc. w skali miesiąca) to w lutym możemy się spodziewać, że podstawowe produkty będą kosztowały tyle co w połowie listopada 2021 r.
Tarcza antyinflacyjna 2.0 dziedziczy w pełni wszystkie słabości swojej poprzedniczki, a największą niewiadomą będzie moment zakończenia jej działania. Gdy to nastąpi, inflacja może przekroczyć 10 proc., chyba że rząd liczy na odwrócenie trendów na rynkach światowych – chodzi o rosnące ceny paliw, nawozów, produktów spożywczych, a także nagłą zmianę polityk innych państw stymulujących popyt na rynku międzynarodowym
- komentuje Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan.
Tańsze paliwo? Tak, ale spadek cen będzie niewielki
Obniżka VAT-u może przynieść według szacunków analityków Konfederacji Lewiatan spadek ceny paliwa o około 40 gr na litrze. W przypadku cen na stacjach benzynowych większe znaczenie niż interwencja rządu będzie miała cena ropy na rynkach światowych, a ta ponownie przekroczyła 80 dolarów za baryłkę i zbliża się do maksimów z 2021 r.
Tym razem rządzący nie będą mieć tyle szczęścia, jak w przypadku obniżki akcyzy na paliwa, kiedy to spadek cen był odczuwalny jeszcze przed rozpoczęciem działania pierwszej tarczy. Tym samym nie mamy co liczyć na zapowiadane 70-80 gr obniżki na litrze.
Obniżka VAT-u na produkty żywnościowe do 0 proc. to również poważny problem dla przedsiębiorców, którzy muszą w ciągu dwóch tygodni zmienić systemy sprzedażowe, przeprogramować kasy fiskalne, a za pół roku prawdopodobnie odwracać ten proces.
I nie dajmy sobie wmówić, że wysoka inflacja to wina złej Unii Europejskiej. Z tym problemem radzimy sobie najgorzej w regionie i jest to ewidentnie wina polityki fiskalnej naszego rządu. Czy ktoś z Was słyszał w ostatnim czasie o zaciskaniu pasa w administracji? Zamiast tego mamy trwonienie kasy na projekty typu Ostrołęka i zatrudnianie swoich w spółkach skarbu państwo. Teraz zbieramy tego efekty.
Niezrozumiałe jest też, że kolejny raz rząd w swoich działaniach pomija przedsiębiorców. Wystarczy wspomnieć, że inflacja producencka sięgnęła w listopadzie 13,2 proc., a obecne ceny paliw spowodują kolejne wzrosty tego wskaźnika
- mówi Mariusz Zielonka.
Tarcza to tylko tabletka przeciwbólowa
Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego w komentarzu ekonomicznym napisał, że Tarcze Antyinflacyjne to bardziej tabletka przeciwbólowa niż lekarstwo, chwilowo zmniejszają skutki wysokiego wzrostu cen, ale nie obniżą inflacji później.
Jego zdaniem rozwiązania zaproponowane w ramach kolejnej tarczy antyinflacyjnej przesuwają górkę CPI na połowę roku. Inflacja może wówczas dojść do poziomu ok. 10 proc.
Górka CPI przesuwa się na kolejne miesiące, szczyt w lipcu wypada bardzo wysoko, bo wówczas przestaną obowiązywać rozwiązania obniżające ceny. Sytuacja wygląda tak, jakbyśmy silnie uzależniali się od sztucznego obniżania inflacji, czy innych form stymulacji gospodarczej (wcześniej polityka gospodarcza nadmierne stymulowała popyt konsumpcyjny). To zły prognostyk na przyszłość. Kiedyś musi nastąpić kuracja antyinflacyjna, nawet jeżeli wiąże się to z przejściowym pogorszeniem koniunktury
- napisał Benecki.