Najazd górników na Warszawę odroczony. Kolejne ćwierć miliarda na nierentowny sektor
Górnicy nie popsują nikomu kampanii wyborczej i pod koniec lutego jednak nie odwiedzą Warszawy. Jeszcze raz udało im się skutecznie wystraszyć rządzących i przynajmniej w części spełnić swoje żądania. Pogotowia strajkowego jednak nie kończą, tylko zawieszają – tak na wszelki wypadek.
Fot. Adam Kliczek/zatrzymujeczas.pl (CC-BY-SA-3.0)
Zakończyły się wielomiesięczne negocjacje zarządu Polskiej Grupy Górniczej z górnikami w sprawie 12-procentowej podwyżki. Związkowcy straszyli, że jak sprawy nie pójdą do przodu, to zorganizują 28 lutego w Warszawie manifestację. Wizja palonych opon i lasu kilofów na tyle wystraszyła rządzących, że w te pędy na Śląsk wysłano wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina.
Bizblog.pl poleca:
Warto zauważyć, że kilka dni wcześniej tak minister Sasin, jak i inny przedstawiciele resortu trzymającego spółki Skarbu Państwa w jednych rękach powtarzali, to co PGG mówi od miesięcy: nie ma pieniędzy na takie podwyżki, jakich żądają związkowcy. Wprawieni w boju mediacyjnym z rządzącymi związkowcy słusznie jednak między wierszami wyczytali, że skoro „na takie” podwyżki nie ma szans, to może „na inne” jakieś jednak są.
I mieli rację. Negocjacje płacowe zakończyły się podpisaniem porozumienia, na mocy którego zatrudnieni w PGG otrzymają od 1 stycznia 2020 r. – czyli z mocą wsteczną – 6-procentowe podwyżki. To oznacza, że pracownicy PGG otrzymają miesięcznie więcej o ok. 350-400 zł brutto. Dla górniczej spółki to spory wydatek, liczony w skali roku na ok. 270 mln zł.
Spółka będzie musiała podjąć zadanie wygospodarowania tych środków w ramach pieniędzy, którymi zarządza. Spółka musi w ten sposób zorganizować swoje przychody i koszty, żeby te środki zawrzeć w rachunku ekonomicznym. Nie ma wyjścia. PGG ma szereg rodzaju instrumentów, z których skorzysta
– uważa Tomasz Rogala, prezes PGG.
Powrót do negocjacji płacowych już we wrześniu
Tym samym nie odbędzie się planowane pierwotnie na 25 lutego referendum górnicze oraz manifestacja górników w Warszawie, która miała odbyć się 28 lutego. To wcale nie oznacza jednak, że obie strony sporu są już pogodzone. Związkowcy jednak chcieli 12-procentowej podwyżki i nic z tego nie wyszło. Dla Tomasza Rogali zaś każdy kompromis, który jednak podnosi koszty „nigdy nie jest w pełni zadowalający”.
Dominik Kolorz, przewodniczący zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ „Solidarności”, w rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że podpisane porozumienie tak naprawdę nie zadawała żadnej ze stron, ani górników, ani PGG. Z kolei Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności, po zakończeniu rozmów stwierdził, że trwające od 31 stycznia pogotowie strajkowe zostaje obecnie zawieszone, ale nie przerwane. Tak jakby górnicy chcieli zasugerować, że to jeszcze nie koniec tej awantury. Bo też do rozmów płacowych obie strony mają wrócić we wrześniu.
Górnicy o imporcie i zwałach też rozmawiali
Chociaż kwestia podwyżek pensji była głównym tematem rozmów związkowców z zarządem PGG i wicepremierem Jackiem Sasinem - to jednak niejedynym. Nie zabrakło również dyskusji o ograniczeniu importu węgla do Polski oraz o sukcesywnym zmniejszaniu zwałów węgla. Przypomnijmy, że już wcześniej resort Aktywów Państwowych zorganizował w Ostrowie Wlkp. centralny magazyn rezerw węgla, a z kolei Jacek Sasin publicznie obiecał, że ukróci sprowadzanie „czarnego złota” z zagranicy.
Mogę to zagwarantować. Spółki Skarbu Państwa nie będą więcej importować węgla
– stwierdził na początku lutego Sasin.
I podczas zakończonych negocjacji płacowych ze związkowcami PGG wicepremier powtórzył, że resort będzie koordynować odbiór węgla, by ten nie trafiał na zwały. Stosowne działania muszą podjąć też spółki energetyczne. To wszystko zaś składa się na cały system górniczo-energetyczny w naszym kraju, który zdaniem górników powinien przejść pewną modyfikację.
Wiemy, że obecna formuła się wyczerpuje
– uważa Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności.
Ministerstwo Aktywów Państwowych obiecało do 21 kwietnia zorganizować spotkanie z górnikami i przedstawić plan działania na przyszłość dla polskiego górnictwa. Dominik Kolorz zasugerował, że może stać się tak, że na koniec roku konstrukcja organizacyjna górnictwa w Polsce będzie całkiem inaczej zbudowana niż dzisiaj.
Dojdzie też nowy model liczenia płac?
Na tym nie koniec zmian. Przedstawiciele rządu podczas negocjacji płacowych poinformowali też górników, że planują wprowadzić nowy model liczenia płac. Wynagrodzenie byłoby ściśle powiązanie z wydajnością. Wicepremier Sasin przyznał, że rząd chce „doprowadzić do takiej sytuacji, że te dalsze podwyżki wynagrodzeń będą się wiązały z racjonalizacją zatrudnienia, na zasadzie naturalnych odejść każdego roku”.
Będziemy rozmawiali o takich systemowych sprawach związanych z poprawą funkcjonowania PGG
– zapowiedział wiceminister aktywów państwowych Adam Gawęda.