REKLAMA

Europa zamyka kurek z gazem z Rosji. Chcecie niezależności? Szykujcie swetry i ciepłe skarpety

Aż o dwie trzecie mniejszy import gazu z Rosji w tym roku, a docelowo całkowita rezygnacja z tego kierunku dostaw. Wiceszef Komisji Europejskiej Franz Timmermans przedstawił ambitny plan odejścia Europy od rosyjskiego gazu, co jeszcze dwa tygodnie temu na Zachodzie nikomu nie mieściło się w głowie. Operacja będzie trudna, ale jest realna. Nie obędzie się jednak bez „wkładu własnego” ze strony zwykłych obywateli. (Fot. PGNiG)

Niemcy-dostawy-gazu-Nigeria
REKLAMA
REKLAMA

Napaść Rosji na Ukrainę, a zwłaszcza regularne, metodyczne ludobójstwo prowadzone przez rosyjską armię zmieniło wszystko. Unia Europejska nie tylko postanowiła uderzyć w Moskwę sankcjami, jakich tamtejszy reżim się nie spodziewał, ale – co nawet jeszcze ważniejsze – postanowiła radykalnie przeorientować politykę energetyczną wspólnoty.

Ogłoszony w środę plan zakłada zmniejszenie importu rosyjskiego gazu do Unii Europejskiej już w bieżącym roku aż o dwie trzecie, a całkowitą rezygnację z niego w ciągu kilku najbliższych lat. Chodzi głównie o Ukrainę, ale także o Europę. Musimy bronić europejskich interesów i zwiększać naszą odporność, likwidują nasze słabe punkty – powiedział Franz Timmermans.

W jaki sposób Unia chce odciąć się tak szybko od większości dostaw z Rosji, czyli zrezygnować z aż 100 miliardów metrów sześciennych tego paliwa? Przecież jeszcze dwa tygodnie temu rosyjski gaz był uważany za oczywisty i pewny element europejskiego miksu energetycznego. Bruksela na razie mówi tylko, że nastąpi to dzięki przejściu na alternatywne dostawy tego surowca i szybszy rozwój czystej energii.

Alternatywne źródła dostaw to głównie gaz skroplony LNG, który jest transportowany statkami do terminali – Polska ma taki w Świnoujściu. Gaz może popłynąć do Europy ze Stanów Zjednoczonych, które mają olbrzymie zasoby tego surowca i w ostatnich latach zaczęły go bardzo efektywnie eksploatować. Gaz może pochodzić z Kataru, co już przerabiamy w Polsce, a także innych krajów.

Baltic Pipe pomoże

Choć europejskie gazoporty LNG mają jeszcze duże rezerwy, załatanie dziury po rosyjskim gazie w taki sposób nie będzie możliwe w tak krótkim czasie. Unia Europejska chce wprowadzić surowe wymagania dotyczące poziomu zbiorników gazu przed kolejną zimą. Na razie zapasy są na tyle duże, że do końca obecnego sezonu powinniśmy spokojnie dociągnąć. Konieczne będzie maksymalne wykorzystanie także innych źródeł – od rurociągu biegnący z Azerbejdżanu przez Turcję po dostawy z Norwegii.

Właśnie na temat dostaw z Norwegii rozmawiał we wtorek w Oslo premier Mateusz Morawiecki ze swoim odpowiednikiem – Jonasem Gahrem Storem. Jeszcze w tym roku jesienią ma zostać uruchomiony gazociąg Baltic Pipe, który zapewni nowe źródło dostaw tego paliwa do Polski i zapełni lukę po rosyjskim gazie – niezależnie od aktualnych wydarzeń w tym roku wygasa umowa z Gazpromem i Polska kończy erę importu gazu z Rosji.

Będziemy pompować 10 mld metrów sześciennych gazu z Norwegii. Dzisiaj wiemy, że będziemy niezależni od rosyjskiej ropy i gazu

– powiedział premier.
REKLAMA

Odejście od rosyjskiego będzie na tyle szybkie, że nie da się uniknąć wzrostu cen i pewnych niedoborów tego surowca. To dlatego kluczowa okaże się postawa pół miliarda obywateli krajów unijnych. Wystarczy nieco ograniczyć ogrzewanie swoich domów, obniżyć temperaturę o 1-2 stopnie, a w skali całego kontynentu będzie to miało przełożenie na dużo mniejszą konsumpcję gazu. Według Timmermansa możemy w ten sposób zaoszczędzić 10 mld metrów sześciennych rocznie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA