Potężna grupa będzie kupować elektrownie węglowe w Azji. Chcą je pozamykać
Specjalnie utworzone partnerstwo publiczno-prywatne ma wykupować w ciągu najbliższych 15 lat azjatyckie elektrownie węglowe i potem je zamykać. Taki jest plan zawiązanej właśnie grypy finansowej.
Te plany trzeba brać jak najbardziej na poważnie, bo też stoją za nimi bardzo poważne firmy. W skład grupy, która wzięła sobie na cel dekarbonizację Azji, weszli: brytyjski ubezpieczyciel Prudential, banki Citi i HSBC oraz fundusz BlackRock Real Assets. Jak donosi Reuters, wspólnie opracowują teraz plan, pod egidą Azjatyckiego Bank Rozwoju, który ma na celu przyspieszenie zamykanie azjatyckich elektrowni węglowych, żeby w ten sposób faktycznie oddziaływać na globalne emisje CO2.
Sektor prywatny ma świetne pomysły na to, jak rozwiązać problem zmian klimatycznych, a my wypełniamy lukę między nim a podmiotami z sektora publicznego
– przekonuje Ahmed M. Saeed, wiceprezes Azjatyckiego Banku Rozwoju.
Elektrownie węglowe w Azji na celowniku
Grupa chce powołać do życia specjalne partnerstwo publiczno-prywatne, które najdalej w ciągu 15 lat ma kupować azjatyckie elektrownie węglowe i je likwidować. Jednocześnie w prowadzonych już rozmowach z poszczególnymi krajami azjatyckimi podkreślane jest to, że stanie się to prawdopodobnie wcześniej, niż zakłada to harmonogram eksploatacyjny tych fabryk energii.
Zatrudnieni w elektrowniach pracownicy mają dostać czas na przejście na emeryturę lub znalezienie sobie nowego etatu. Niewykluczone, że do pierwszej tego typu transakcji dojdzie jeszcze w tym roku. Zdaniem Donalda Kanaka z Prudential taki model postępowania też „otworzy bardziej przewidywalną, znacznie większą przestrzeń dla odnawialnych źródeł energii”.
Mimo tak dużego zaangażowania finansowego i organizacyjnego w te plany, ich realizacja będzie wyjątkowo trudnym zadaniem. Międzynarodowa Agencja Energii przewiduje, że w tym roku zapotrzebowanie na węgiel, który przy okazji bije rekordy cenowe, wzrośnie o 4,5 proc. Aż 80 proc. tych wzrostów ma przypadać właśnie na Azję.
Jak pokazuje Carbon Tracker w Chinach, Indiach, Indonezji, Japonii i Wietnamie działa 75 proc. całej światowej foty węglowej, z czego 55 proc. tylko w samych Chinach. Analizy wykazują, że już 27 proc. węglowych elektrowni w Azji jest nierentownych. Co gorsza: Guardian ostatnio donosił, że te same kraje planują w najbliższym czasie wybudować nawet 600 nowych bloków węglowych.
Klimat jest ważny, ale nie zapominajmy o zysku
Teraz największą bolączką grupy finansowej, która chce wyganiać węgiel z Azji, jest to, żeby przyjęty model postępowania przynosił jednak jakieś konkretne zyski. Klimat klimatem, ale liczyć się trzeba. Elektrownie węglowe miałyby być kupowane taniej niż komercyjne zakłady. To pozwoliłoby przez krótki czas działać z wyższą marżą i generować podobne zyski. W kolejnym kroku uruchamiane byłyby inwestycje w odnawialne źródła energii i magazynowanie. Tak, żeby z biegiem czasu przejąć obciążenie energetyczne po likwidowanych elektrowniach węglowych.
Aby było to wykonalne w więcej niż jednej lub dwóch elektrowniach, trzeba pozyskać prywatnych inwestorów
– stawia sprawę jasno Michael Paulus, szef grupy sektora publicznego Citi w regionie Azji i Pacyfiku.
Podstawy tego ekonomiczno-środowiskowego planu przedstawiono już Stowarzyszeniu Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN), a także Komisji Europejskiej.