Promocja na ekogroszek: płacisz 2800 zł za tonę i możesz brać cały wagon. Sprzedawca: po wakacjach będzie dwa razy drożej
Cena ekogroszku wzbiła się na niebotyczne poziomy. Bez 3000 zł nie podchodź, jeśli chcesz kupić tonę. To odpowiedź rynku na brak opału z Rosji, ale nie tylko. Zarówno szefowie spółek górniczych, jak i sami związkowcy zapowiadają za kilka miesięcy srogie kłopoty na polskim rynku. Węgiel nie dość, że ma być o wiele droższy niż obecnie, to w dodatku będzie bardzo trudno dostępny.
Najtańszy ekogroszek miesiąc temu kosztował 1600-1700 zł. Drożej było w województwach mazowieckim, mazurskim, podlaskim i pomorskim, gdzie trzeba było zapłacić za tonę ekogroszku ponad 2000 zł. W 2020 r. 1000 kg ekogroszku kosztowało wyraźnie poniżej 1000 zł a jeszcze trzy lata wcześniej nawet dwa razy mniej: 500-550 zł. Teraz lepiej o tych dawnych stawkach zapomnieć. Bo cena ekogroszku wskoczyła na jeszcze wyższy poziom. Teraz standardowa oferta to 3000 zł i więcej.
Za 3029 zł kupimy w hurtowni opału KGM ekogroszek Królewski. Z dostępnością nie ma żadnego problemu. Sprzedawcy mówię, że chcę kupić do 5 ton i słyszę w odpowiedzi, że nie będzie najmniejszego kłopotu. Na Allegro znajduję ogłoszenie ekogroszku Silesia, za 3059 zł za tonę. Dzwonię do punktu sprzedaży.
Wyprzedają ekogroszek z magazynów, a potem koniec
Nie inaczej jest z wystawionym na OLX ekogroszkiem 28MJ, którego tona kosztuje 3100 zł. Od sprzedawcy słyszę, że lepiej jednorazowo zamówić 4 tony, bo tyle wchodzi na auto, Ale jak się uprę przy 5 tonach, to też nie będzie żadnego kłopotu. Sprzedawca uczciwie przyznaje, że w ofercie ma węgle importowane z rosyjskich kopalni.
Szukając ofert za mniej niż 3000 zł, trafiam na promocję. Ogłaszający się na OLX skład opału Mar-Bud z Białegostoku sprzedaje ekogroszek Popularny za 2800 zł za tonę. Sprzedawca proponuje przy zakupie co najmniej dwóch ton dowóz gratis, w obrębie 15 km. Tylko cenę lepiej sprawdzać za każdym razem, bo zmienia się jak w kalejdoskopie. Dlaczego?
Straszą sezonem grzewczym bez węgla
Informacje o rzekomych brakach ekogroszku na następny sezon grzewczy, który zacznie się za pół roku, pokrywają się z wcześniejszymi opiniami szefów spółek wydobywczych i samych związkowców górniczych. Prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala przewiduje, że po wakacjach letnich w sumie może brakować nawet 8 mln t węgla, z czego 4 mln t z przeznaczeniem dla gospodarstw domowych, gospodarstw rolnych czy szklarni. Artur Wasil, prezes spółki Lubelski Węgiel Bogdanka, też twierdzi, że Bogdanka nie jest w stanie znacząco zwiększyć produkcji.
Bardzo pesymistycznie o cenach opału i jego dostępie wypowiada się również Bogusław Ziętek, szef Sierpnia 80. Jego zdaniem jesienią za tonę węgla przyjdzie zapłacić nawet 4-5 tys. zł. Ale nie to będzie wtedy największym kłopotem.
Wtedy węgla po prostu już nie będzie
– wieszczy związkowiec.
Polska Grupa Górnicza najpierw zdecydowała się na sprzedaż węgla z limitami indywidualnym odbiorcom, po preferencyjnych cenach. Zdaniem prezesa spółki Tomasza Rogali tak przynajmniej w części można było kontrolować, czy ten opał rzeczywiście trafia do pieców, czy ląduje w piwnicach - już jako zapas przed następnym sezonem grzewczym. Teraz zaś PGG tworzy bazę przewoźników dostarczających zakupiony surowiec do odbiorców.
PGG chce w ten sposób uspokoić nieco rynek, ale chyba się nie uda. W portach ARA na przełomie kwietnia i maja byliśmy świadkami niewielkich spadków ceny węgla, która jednak znowu zaczęła rosnąć i ponownie zbliża się do poziomu 300 dol. za tonę. Rok temu to było raptem 79,5 dol. Bardzo wyraźny wzrost mamy za to w przypadku rodzimego węgla. W maju 2021 r. za tonę, zgodnie z wyliczeniami Fundacji Instrat, trzeba było płacić 242,94 zł. Teraz (dane z lutego 2022 r.) – 294,1 zł. To wzrost o ok. 21 proc. w 12 miesięcy. Ale to jeszcze nic w porównaniu z tym co ostatnio wyprawia cena ekogroszku.