Decathlon odzyskał zaufanie Polaków, bo zawiesił handel w Rosji. Problem w tym, że to nie takie proste
Popularna francuska sieć sklepów sportowych szybko zauważyła, że każdy dzień obecności w Rosji może wiele ją kosztować i zawiesiła tam swoją działalność. Problem w tym, że mogła to być marketingowa sztuczka, a firma wciąż może zarabiać na rosyjskim rynku.
Gdy francuskie sieci stanęły okoniem podczas przetaczającej się przez cały świat fali bojkotu rosyjskiego rynku, mało kto spodziewał się chyba, że będzie to miało dla nich tak poważne konsekwencje. Przynajmniej w Polsce. Auchan, Leroy Merlin i Decathlon z miejsca znalazły się na cenzurowanym. Media społecznościowe sklepów zalewane były wyzwiskami i wezwaniami, by zrezygnować z zakupów.
Bojkot konsumencki okazał się skuteczny
Wyniki nastrojów klientów wobec powyższych marek okazały się dla nich druzgoczące. Firma SentiOne wykazała, że współczynnik Brand Health Index Leroy Merlin spadł do poziomu 0,37. Podobny rezultat miał przez moment także Decathlon. Przed decyzją o wycofaniu się z Rosji współczynnik wynosił 0,38.
Przedstawiciele sklepu sportowego zmienili jednak po drodze strategię. Pod koniec marca spółka wydała oświadczenie, w którym pisała o planowanym zamknięciu sklepów i zawieszeniu działalności handlowej w Rosji. Polacy przyjęli je z zadowoleniem. Tuż po tej decyzji BHI wzrósł do 0,51.
Podobnie rzecz ma się z twardymi wynikami sprzedaży. Kilka dni temu aplikacja PanParagon opublikowała dane dotyczące liczby paragonów, które pojawiły się w niej na przestrzeni ostatnich tygodni. Efekt? Od 12 marca do 30 kwietnia liczba dowodów sprzedaży z Auchan spadła o połowę.
Ze zmiennym szczęściem działa też Leroy Merlin.
Decathlon jest za to na fali. Antonina Grzelak z aplikacji PanParagon podkreśla, że 30 kwietnia sprzedaż produktów tej sieci osiągnęła lepszy wynik niż w sobotę przed nawoływaniem w Polsce do bojkotu.
Ale czy Decathlon naprawdę opuścił Rosję?
Nasi koledzy z Bezprawnika zauważyli, że sam komunikat o zawieszeniu działalności w kraju agresora był pisany w bardzo łagodnym tonie. Zabrakło w nim na przykład wzmianki o tym, że przyczyną tej decyzji jest wszczęcie wojny w Ukrainie.
Ale to nie wszystko. Jeszcze miesiąc temu wchodząc na rosyjskojęzyczną stronę Decathlonu można było natknąć się na informację:
Oznaczałoby to, że Rosjanie mogą korzystać z oferty francuskiej sieci w ograniczonej formie. Pomyłka administratorów serwisu? Gdy wejdziemy na stronę 23 maja nie zdołamy tego zweryfikować, bo wita nas informacja, że po zweryfikowaniu mnie jako Polaka witryna została zablokowana ze względu na zasady bezpieczeństwa.
Jak należy rozumieć tę maskaradę? Napisaliśmy do francuskiej centrali sieci z pytaniem, czy Decathlon umożliwia mieszkańcom Rosji zakupy przez internet i czy sklepy stacjonarne rzeczywiście zostały zamknięte. Zapytaliśmy również o przyczyny, które stały za decyzją o ukryciu rosyjskojęzycznej wersji strony przez użytkownikami z Polski.
Na słynnej liście wstydu opracowanej przez Yale School of Management Decathlon jest obecnie zaklasyfikowany do firm, które zawiesiły działalność w Rosji.