REKLAMA

4 dni pracy, 3 dni wolnego. Pracownicy szykują niespodziankę dla szefów

O wprowadzeniu skróconego tygodnia pracy nie tylko dużo się mówi, ale też intensywnie sprawdza, czy ma to sens. Nie tylko w Polsce. Z brytyjskich badań wynika, że 44 proc. badanych, chciałoby wykorzystać skrócony tydzień pracy, by rozpocząć studia albo zdobywać nowe umiejętności potrzebne w ich zawodzie. Czyli blisko połowa pracowników mówi: No dobrze, będę miał więcej czasu, to może zapiszę się na branżowy kurs albo nauczę się programować. A więc wcale nie jest tak, że chcemy siedzieć całymi dniami w domu i oglądać Netfliksa. Pracownicy chcą się rozwijać – i to z korzyścią dla pracodawcy – mówi Alicja Kotłowska, badaczka skracania czasu pracy.

4 dni pracy, 3 dni wolnego. Pracownicy szykują niespodziankę dla szefów
REKLAMA

Alicja Kotłowska, badaczka nauk społecznych z Uniwersytetu SWPS. Prowadzi badania m.in. w zakresie trendów na rynku pracy, w tym skracania czasu pracy: Chciałabym trochę odwrócić tę kwestię. Według badań jednym z powodów, dla których Polacy rozglądają się za nową pracą jest to, że uważają tę obecną za rutynową, nudną, nie dającą szansy na work-life balance. Pracodawcy martwiący się, że pracownicy będą się nudzili, powinni się raczej zastanowić, czy praca, którą organizują podwładnym nie jest nudna. I czy pracownik realizuje swój potencjał z korzyścią dla siebie i firmy.

Po drugie na polskim rynku nie mamy jeszcze szczegółowych badań, co pracownicy chcieliby robić, jeśli czas pracy byłby krótszy. Znamy natomiast doświadczenia firm, które zdecydowały się na to rozwiązanie. Na przykład w A4BEE – polskiej firmie technologicznej, która przeprowadziła taki pilotaż – 70 proc. pracowników po przejściu na czterodniowy tydzień pracy przyznawało, że ma większą szansę na rozwój. A przecież chcemy, żeby nasz pracownik się dokształcał i rozwijał. Żyjemy w świecie, który szybko się zmienia, ciągle musimy się uczyć, żeby sprostać wyzwaniom, także tym zawodowym.

Jakie wnioski płyną z krajów, które już dziś prowadzą eksperymenty?

Mamy bardziej szczegółowe badania z rynku brytyjskiego, gdzie od kilkunastu lat wiele firm prowadzi pilotaże i zastanawia, jak lepiej zarządzać czasem pracy. Z raportu Henley Business School z 2021r. wynika, że aż 67 proc. badanych, w przypadku skróconego tygodnia pracy, wolny czas zamierza spędzić z rodziną i przyjaciółmi. I rzeczywiście niepokojące jest, że często pracujemy bardzo długo, wracamy wieczorem do domu i nie mamy już czasu i chęci, żeby się z kimś spotkać. A potrzeba spędzenia czasu z najbliższymi nie powinna być przecież luksusem. Ponadto blisko 60 proc. respondentów powiedziało, że chciałoby wykorzystać ten czas, żeby więcej gotować. Dlaczego? Bo nie mamy czasu przygotować posiłków dla siebie i rodziny, sięgamy po diety pudełkowe. A więc znów: nasze podstawowe potrzeby nie są zaspokajane.

Więcej wiadomości na temat rynku pracy przeczytasz w artykułach:

Sugeruje pani, że potrzeba krótszego czasu pracy to nie fanaberia, jak uważają niektórzy szefowie?

Dokładnie. Czasami pracodawcy, kiedy słyszą słowo work-life balance, to tylko cynicznie się uśmiechają.  Ale dobra relacja pomiędzy naszą pracą zawodową i życiem osobistym powinna zakładać, że będziemy mieli czas choćby na to, żeby ugotować sobie coś do jedzenia. Bo odgrzewane jedzenie z plastiku na dłuższą metę nie jest dla nas dobre.

Na co jeszcze badani chcieliby przeznaczyć wolny czas, gdyby pracowali mniej?

Według badań Henley Business School: 44 proc. badanych mówi, że chce studiować, albo zdobywać nowe umiejętności potrzebne w ich zawodzie. Czyli blisko połowa pracowników mówi: no dobrze, będę miał więcej czasu, to może zapiszę się na branżowy kurs, albo nauczę się programować. A więc wcale nie jest tak, że chcemy siedzieć całymi dniami w domu i oglądać Netfliksa. Pracownicy chcą się rozwijać – i to z korzyścią dla pracodawcy!

Ponadto 32 proc. badanych odpowiedziało, że chce podjąć dodatkową pracę, ale w innym miejscu. Uważam, że jest to zgodne z innymi badaniami, które pokazują, że pracownik potrzebuje nowych wyzwań, różnorodności w pracy. Dodatkowo 36 proc. badanych planuje przeznaczyć wolny czas na pracę wolontariacką, społeczną. Akurat tutaj obawiam się, że w Polsce ten odsetek byłby nieco mniejszy.

Raport Henley Business School, 2021r.

Ale mielibyśmy czas, żeby bardziej zaangażować się w życie lokalnej społeczności. Choćby napisać wniosek do budżetu obywatelskiego, czy wziąć udział w dzielnicowym proteście dotyczącym budowy wieżowca.

Zgadza się. Ci bardziej progresywni pracodawcy już widzą, że zaangażowanie społeczne przynosi korzyści i mogą wykorzystać to zaangażowanie do employer brandingu. I prezentować się jako pracodawca etyczny, który ma społeczny wpływ. To jest więc benefit i dla nas, i dla pracodawcy, i dla społeczeństwa.

W ankiecie mBanku padła też sugestia, że dodatkowy dzień wolnego oznacza wyższe wydatki na rozrywkę i rekreację.

Absolutnie się z tym nie zgadzam. Naprawdę nie trzeba wydawać pieniędzy, żeby wartościowo spędzić czas. Badania prowadzone od 85 lat przez Uniwersytet Harvarda wykazały, że do szczęścia potrzebne są nam głównie relacje międzyludzkie. Potrzebujemy żyć w grupie, budować kapitał społeczny. Ale żeby móc to robić, musimy mieć na to czas! A jeżeli jesteśmy zmęczeni po pracy albo wypaleni zawodowo, to brakuje nam energii, żeby aktywnie i zdrowo spędzać czas.

O nudę i wydatki w ogóle bym się nie martwiła. Natomiast warto pamiętać, że pracownik wypoczęty, wyspany, to - jak wiemy z badań - pracownik bardziej efektywny, produktywny i zaangażowany.

Ale przecież nuda – nawet jeśli założymy i taki scenariusz - w odpowiedniej dawce też jest nam potrzebna.

Oczywiście! Różnego rodzaju pomysły, kreatywność uwalniają się wtedy, gdy mamy na to przestrzeń.  

Dzisiaj rząd rozważa dwie opcje: skrócenie tygodnia pracy do 35 godzin albo czterodniowy tydzień pracy, a więc wolne piątki. Który wariant jest lepszy?

Temat jest bardzo trudny i kontrowersyjny, liczę więc na to, że rząd postawi na wnikliwe konsultacje, bo rewolucyjna zmiana wymaga głębszego dialogu społecznego. Na razie tego brakuje. Skracanie czasu pracy dotyczy zarówno pracowników, jak i pracodawców,  będzie miało przełożenie na kluczowe sektory, jak na przykład szkolnictwo, czy służba zdrowia. Natomiast cieszy mnie, że przestaliśmy zadawać pytanie, czy powinniśmy wprowadzić skrócony czas pracy. Ze strony rządzących padły deklaracje, wydaje się, że prace zmierzają we właściwym kierunku.  

Kluczowe jest pytanie o to, czy wprowadzamy możliwość skrócenia czasu pracy, czy obowiązek. Czasami spotykam w mediach informacje, że w Belgii w 2022 r. wprowadzono czterodniowy tydzień pracy. Ale jeśli się wczytamy głębiej, to zobaczymy, że możliwość ta dotyczy pracy w tak zwanym skompresowanym modelu, czyli można pracować 4 dni w tygodniu po 10 godzin. Poza tym pracownik z pracodawcą mogą ustalić takie rozwiązanie, ale nie muszą.

Lepsze będzie wprowadzenie możliwości czy obowiązku? Można przypuszczać, że w pierwszej opcji wielu pracodawców będzie migać się od zmiany.

Myślę, że lepiej zacząć od dania możliwości, a dopiero potem przejść od obowiązku. Ważne, żeby był okres przejściowy i pewna elastyczność. Bo w jednej branży będziemy chcieli zamknąć biuro na piątek, ale inna będzie wolała wprowadzić system zmianowy. Każdy sektor jest inny. Inaczej będziemy pracę organizować na przykład w hotelach, w restauracjach, a inaczej w firmach technologicznych, czy produkcyjnych. Ważne jest to, żeby pracodawca i pracownik mieli możliwość dostosowania systemu. Czy pracownik chce mieć jeden dzień wolny? A może woli pracować pięć dni w tygodniu, ale po 6 godzin?

Czasami ten impuls musi przyjść z góry od ustawodawcy, bo pracodawca sam z siebie nie będzie chciał zmiany. Każda zmiana wiąże się bowiem z ryzykiem i te obawy są jak najbardziej zasadne. Tym bardziej, że pracodawcy są świeżo po rewolucji pracy zdalnej, która spadła na nich w pandemii niespodziewanie  Ważne, żeby firmy dostały w okresie przejściowym wsparcie – być może nawet finansowe. W niektórych krajach, w których prowadzone są duże pilotaże, przedsiębiorcy mogą liczyć na dopłaty, bo reorganizacja pracy pociąga dodatkowe koszty.

Kiedy rozmawiałam z firmami, które skróciły czas pracy, wszystkie przyznawały, że ta zmiana była naprawdę dobrą decyzją. Pracownicy są wypoczęci i lepiej zorganizowani. Dlaczego mimo to w Polsce firm, które wprowadziły czterodniowy tydzień pracy jest ciągle tak mało?

Kraje, w których już dziś pracuje się krócej, to zwykle te, które mają wyższy indeks digitalizacji. Firmy są efektywniej zarządzane, mogą pracę wykonać szybciej. Natomiast w Polsce jeszcze tych technologii w pełnym zakresie nie wykorzystujemy.

Indeks Gospodarki Cyfrowej i Społeczeństwa Cyfrowego 

Niestety, ciągle mamy bardzo tradycyjne podejście do zarządzania, jesteśmy spadkobiercami systemów z czasów komunistycznych. Każda zmiana jest trudna. Jeżeli ktoś od wielu lat prowadzi firmę, to dzisiaj myśli sobie – dlaczego ma cokolwiek zmieniać? Dostrzeżenie benefitów ze skracania czasu pracy wcale nie jest takie oczywiste, istnieje ryzyko, że nie będzie widać ich od razu. Myślę, że firmy czułyby się lepiej, gdyby wiedziały, że mają wsparcie państwa w tej drodze.

No właśnie: czy jesteśmy na taką rewolucję gotowi? Organizacje pracodawców dzisiaj pukają się w czoło i przekonują, że nie jesteśmy.

Tak naprawdę człowiek nigdy nie jest gotowy na pewne sprawy. Owszem można odwlekać, czekać na lepszy moment. Uważam, że jeżeli byśmy zmienili narrację i przygotowali plan działania na kolejne lata, dali trochę elastyczności – to ta zmiana będzie możliwa. Żeby pomóc pracodawcom można wprowadzić okresy przejściowe i stworzyć transparentny model, w którym nie będzie niespodzianek.

Czy pani zdaniem skrócenie czasu pracy zaprocentuje?

No i tu musimy się zastanowić: dla kogo ma zaprocentować?

Dla pracownika?

No tak, dla pracownika z pewnością.

Dla pracodawcy?

Nie każdego i nie od razu. No bo jeżeli mamy jakiś system organizacji pracy, który działa, przynosi zyski, pracodawca będzie się burzył: dlaczego mam wywracać do góry nogami swoje harmonogramy?.  To naturalne, że pracodawca chce, żeby pracownik pracował jak najwięcej, za jak najmniejsze pieniądze, bo wtedy zysk jest najwyższy. Ale warto pomyśleć o biznesie jako o strukturze społecznej, w której ludzie mogą się rozwijać, a my możemy zarabiać. Nasi podwładni będą zadowoleni, nie odejdą do innej firmy za dwa lata, nie napiszą w mediach społecznościowych, że jesteśmy okropnym pracodawcą. Wszyscy na tym skorzystamy.

A czy ta zmiana zaprocentuje społecznie?

Wydaje się, że będziemy mieć społeczeństwo zdrowsze, wypoczęte. W tym rozumieniu skrócenie czas pracy to rzeczywiście benefit dla całego społeczeństwa. Moi studenci mówią mi dzisiaj, że nie chcą pracować tak jak ich rodzice. Bo mamę i tatę widzieli tylko wieczorem - już nie mieli dla dzieci czasu.

REKLAMA

Programy pilotażowe firm, które się dobrowolnie zdecydowały się skrócić czas pracy dają naprawdę korzystne wyniki. Nie spadły ich zyski, po prostu firmy musiały się przeorganizować, zrezygnować z niepotrzebnych spotkań i tzw. pseudopracy. Owszem, okres przejściowy może być dla firm bardzo trudny – i dlatego pomysł ten wzbudza tak duże kontrowersje. Zresztą człowiek z natury boi się zmiany, bo ewolucja nauczyła nas, że zmiana często oznacza kryzys, katastrofę, zagrożenie. Mamy to głęboko zakodowane.

Z drugiej strony, jest coraz więcej doświadczeń z innych krajów, możemy się nimi inspirować. Na pewno powinien być to długotrwały proces, z konsultacjami, okresami przejściowymi, uwzględniający różnorodność branż. Duże wyzwanie stoi przed rządzącymi, żeby czas pracy skrócić w sposób rozsądny i zaplanowany. Miejmy nadzieję, że się uda.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA