Temat czterodniowego tygodnia pracy pojawia się coraz częściej w medialnych doniesieniach. W Islandii to już bardzo częsta praktyka, a tamtejsi pracownicy chwalą m.in. redukcję stresu i mniejsze ryzyko wypalenia zawodowego. W Polsce z kolei do Sejmu trafił projekt ustawy, autorstwa Lewicy, który skraca tydzień pracy z 40 do 35 godzin. Za takim rozwiązaniem opowiada się również największy związek zawodowy w Niemczech, który stawia sprawę jasno: skrócenie tygodnia pracy będzie najważniejszym priorytetem w nadchodzącym procesie negocjacji zbiorowych.
Projekt Lewicy, który trafił do Sejmu, zakłada skrócenie tygodniowego czasu pracy z 40 do 35 godzin. Przy takim samym wynagrodzeniu. Ale to pracodawca miałby decydować, czy jego podwładny ma pracować dalej pięć dni w tygodniu, tylko za każdym razem o godzinę krócej niż do tej pory, czy może dzienny wymiar godzinowy jednak się nie zmieni, ale weekend będzie za to już trzydniowy. Bartosz Grucela z zarządu krajowego Razem przekonuje, że co trzeci polski pracownik umysłowy czuje się wypalony zawodowo. To z kolei wpływa na jego wydajność, na koszty leczenia i na całą gospodarkę.
Trudno jednak spodziewać się aż takiej rewolucji w prawie pracy i to w roku wyborczym. Powody są co najmniej dwa. Po pierwsze dla władzy na ostatniej prostej do reelekcji są ważniejsze sprawy do załatwienia. Po drugie: to nie jest pomysł Zjednoczonej Prawicy. Ale na przykład u naszych zachodnich sąsiadów temat zaczyna nabierać coraz większego tempa i jak słyszymy, ma być najważniejszym priorytetem w nadchodzącym procesie negocjacji zbiorowych ze związkami zawodowymi.
Czterodniowy tydzień pracy: niemieccy związkowcy nie mają złudzeń
Największy związek zawodowy w Niemczech IG Metall, reprezentujący około 2,17 mln pracowników przemysłu stalowego, chce czterodniowego tygodnia pracy i wezwał do skrócenia tygodniowego czasu pracy z 35 do 32 godzin. Obecnie pracownicy w Niemczech pracują pięć dni w tygodniu po siedem godzin dziennie, a po zmianie przepisów mieliby pracować cztery dni w tygodniu, ale po osiem godzin. Oczywiście przy zachowaniu dotychczasowego wynagrodzenia. Bo takie rozwiązanie, zdaniem związkowców, przynosi same korzyści.
Związkowiec nie ma cienia wątpliwości, że dzięki takiej zmianie przemysł stalowy będzie mógł zapobiec fali zwolnień, jaka spodziewana jest w wyniku zielonej transformacji energetycznej.
To nie jest marzenie. To się już dzieje
Czterodniowy tydzień pracy, przy zachowaniu takiej samej pensji, to już temat coraz lepiej znany i na różnych poziomach również realizowany. W ten sposób od dwóch lat zdecydowana większość islandzkiej siły roboczej przeszła na krótszy tryb pracy. W czerwcu 2023 r. ma ruszyć pilotaż programu czterodniowego tygodnia pracy w Portugalii. Ma trwać pół roku i najpierw skierowany jest do sektora prywatnego.
Pod koniec listopada ub.r. z kolei w Belgii uruchomiono system, w którym pełnoetatowi pracownicy mogą zwrócić się do pracodawcy o przepracowanie swoich zwykłych godzin w pełnym wymiarze czasu pracy w ciągu czterech dni roboczych zamiast pięciu. Oznacza to utrzymanie ich zwykłego 38-godzinnego tygodnia pracy, ale pracę przez 9,5 godziny przez cztery dni i dodatkowy dzień wolny w ramach rekompensaty, przy zachowaniu wynagrodzenia i świadczeń.
Sukcesem zakończył się też brytyjski program prowadzony przez naukowców z uniwersytetów Cambridge i Oxford oraz Boston College, a także przez grupy non-profit 4 Day Week Global, 4 Day Week UK Campaign i brytyjski think tank Autonomy. Zgłosiło się do niego ponad 60 firm i więcej niż 3300 pracowników. Zdecydowana większość (ok. 92 proc.) uznała ten pilotaż za wielki przełom i postanowiła utrzymać na stałe taki model pracy. W Hiszpanii zaś taki program trwa od grudnia 2022 r. i skierowany jest do sektora małych i średnich przedsiębiorstw. Rząd w Madrycie stworzył w tym celu specjalny fundusz w wysokości 10 mln euro.