Kaloryfery będą zimne? Już jest fatalnie, a ma być jeszcze gorzej!
Polskie ciepłownie dochodzą do ściany. Już w sierpniu kopalnie podniosły dla nich cenę węgla prawie trzykrotnie. Niepokoją też ostatnie wyniki badań Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie, z których wynika, że tylko co piąta ciepłownia ma zakontraktowany opał do końca sezonu grzewczego. Reszta musi kombinować.
Izby Gospodarcza Ciepłownictwo Polskie (IGCP) już w lipcu wykazywała, że 30 proc. przedsiębiorstw ciepłowniczych nie ma zdolności kredytowej, a 70 proc. z nich oczekuje wsparcia ze strony rządu. Wtedy najczęściej skarżono się na kłopoty z dostępnością węgla i na jego cenę. Pierwszego miesiąca wakacji letnich, indeks PSCM2 wskazujący cenę opału fakturowaną w kopalniach, wynosił ponad 455 zł za tonę albo 18,88 zł za GJ. To wyraźnie drożej niż rok temu, kiedy węgiel ciepłowniom sprzedawany był za ok. 297 zł za tonę (12,96 zł za GJ). Ale okazuje się, że może być jeszcze gorzej, o czym świadczy najnowsze badanie przeprowadzone przez IGCP w temacie dostępności i ilości zgromadzonego opału przez ciepłownie. Wyniki są fatalne.
Ciepłownie bez węgla. Będą zimne kaloryfery?
W badaniu IGCP wzięło udział w sumie 148 podmiotów. Wśród nich ok. 55 proc. stwierdziło, że ma zapasy węgla do końca roku, ale tylko 20 proc. przepytanych przedsiębiorstw cieplnych stwierdziło, że ma zakontraktowany opał do końca sezonu grzewczego. A to oznacza, że aż 80 proc. polskich ciepłowni jeszcze nie wie, czym będzie palić przez następne miesiące. Tak źle nie było od lat.
Zdaniem ekspertów z Forum Energii taka sytuacja jest ostatecznym dowodem na to, że konieczna jest zmiana modelu biznesowego polskiego ciepłownictwa. Do tej pory polega on na bardzo prostej korelacji między sprzedanym ciepłem a uzyskanymi z tego tytułu zyskami. Tymczasem zdaniem analityków z FE przedsiębiorstwo ciepłownicze powinno być wynagradzane za dostarczenie odbiorcy komfortu cieplnego i innych usług energetycznych, produkowanych przy możliwie najmniejszym zużyciu surowców.
Cena węgla gwoździem do trumny dla polskich ciepłowni
Skąd takie kłopoty polskich ciepłowni? Przecież z dostępem do węgla nie powinno być żadnego kłopotu. PGE i Węglokoks już sprzedają ten zagraniczny, a kolej - żeby w jakikolwiek sposób nie zakłócać transportu opału - nawet przesuwa połączenia pasażerskie. Ale okazuje się, że największą bolączką jest cena węgla krajowego. Ta dla ciepłowni skoczyła od lipca do sierpnia z blisko trzykrotnym wzrostem. Tona węgla była za ok. 455 zł (18,88 za GJ), a za chwilę kosztowała już aż 1338,35 zł (54,75 za GJ). Zdecydowanie mniejszy wzrost mieliśmy w przypadku cen węgla dla energetyki zawodowej (indeks PSCM1). W lipcu tona kosztowała 344,23 zł (16,20 zł za GJ), a w sierpniu - 641,36 zł (30,36 zł za GJ).
Na rynku ARA mieliśmy zaś do czynienia z trochę odwrotną sytuacją. W połowie lipca byliśmy świadkami pobicia rekordu wszech czasów i węgiel kosztował 394,5 dol. za tonę. Na początku sierpnia mieliśmy korektę w dół do poziomów ok. 313 dol. Ale początek września to znowu zwyżka i cena na poziomie nawet 381 dol. Od tego czasu jednak węgiel w portach ARA wart jest coraz mniej. Obecnie - ok. 269 dol., co przy dzisiejszym kursie daje ceną na poziomie 1280 zł.