Rynki wstrzymały oddech, ropa spadła poniżej psychologicznej granicy. Cieszycie się? No to możecie przestać
Robi się ciekawie na rynku ropy. Z jednej strony rynek obawia się, że recesji w USA, covida w Chinach i spadku popytu na paliwa, co skutkuje niższymi cenami na giełdach. Z drugiej strony wciąż trudno liczyć na ustabilizowanie sytuacji po odcięciu się się Zachodu od dostaw z Rosji. Kraje OPEC nie mają ochoty zwiększać wydobycia, a uzależnioną od rosyjskich węglowodorów Europę straszy kryzys energetyczny. W Polsce ewentualny spadek cen ropy pożre rekordowo drogi dolar.
Notowania ropy naftowej spadły we wtorek o 7 proc. i znalazły się poniżej 100 dolarów za baryłkę. To najniższy poziom od kwietnia 2022 r. Jeśli prognozy ekonomistów, obawiających się nadchodzącej recesji, potwierdzą w środę dane o amerykańskiej inflacji, spadki mogą się pogłębić. Analitycy ankietowani przez Reutersa oczekują, że inflacja w USA wzrośnie do 1,1% miesiąc do miesiąca i 8,8 proc. w ujęciu rocznym, czyli najwyższego poziomu od 2002 r. (odczyt poznamy w środę o 14.30).
W środę rano ceny ropy poszły w górę, ale wciąż pozostawały poniżej poziomu 100 dol. za baryłkę. Kontrakty terminowe na Brent wzrosły najpierw o 0,2 proc. do 99,73 dol., by po chwili podskoczyć o 0,5 proc. do 99,97 dol.
W przypadku West Texas Intermediate było odpowiednio 0,1 proc. do 95,94 dolarów, a następnie 0,5 proc. do 95,27 USD
Strach przed recesją uderza w ceny ropy
Ropa we wtorek taniała, bo rynek obawia się, że w reakcji na najwyższą od lat inflację w USA, Fed zafunduje Amerykanom podwyżki stóp procentowych, które mogą zdusić wzrost gospodarczy. Recesja z kolei skutkuje niższym popytem na ropę, co przekłada się na jej niższe notowania. Sytuacji nie poprawiają ogólnoświatowy run na dolara i obawy wzrost zachorowań na covid w Chinach, ale też w Europie.
Handel ropą naftową odbywa się w dolarach amerykańskich. Umacniający się dolar powoduje, że surowiec dla płacących w euro, jenach czy złotym jest coraz droższy, a to znów skutkuje spadkiem popytu. Z tego też powodu w Polsce nie mamy wielkich powodów do radości. Aby cieszyć się z niższych cen na stacjach paliw, potanieć powinna też amerykańska waluta, a na to się nie zanosi.
We wtorek indeks dolara, który śledzi jego zachowanie w stosunku do koszyka sześciu innych walut, wzrósł do 108,56, najwyższego poziomu od października 2002 roku. Z kolei z danych American Petroleum Institute wynika, że zapasy ropy w USA wzrosły o 4,8 mln baryłek, a benzyny o 3 mln baryłek.
OPEC nie chce pomóc Zachodowi
Spadki cen ropy naftowej nie oznaczają wcale, że groźba wybuchu kryzysu energetycznego w Europie się oddala. W tym kontekście inwestorzy uważnie obserwują wizytę prezydenta Joe Bidena na Bliskim Wschodzie.
Jeśli przywódcy amerykańskiemu udałoby się dopiąć porozumienie z Arabią Saudyjską i innymi krajami z Zatoki Perskiej w sprawie zwiększenia wydobycia i załatania dziury po ropie z Rosji, to także wpłynie na obniżenie cen ropy na rynkach.
OPEC ze względów politycznych na razie nie kwapi się, by pomóc Zachodowi. W prognozach opublikowanym we wtorek kartel spodziewa się, że popyt będzie rósł dalej. Jak dodano, żeby ustabilizować rynek ropy do 2023 r., wydobycie powinno wzrosnąć o 900 tys. baryłek dziennie. I to już teraz.