REKLAMA

Tak z papierosami jeszcze nikt nie walczył. Brytyjczycy chcą rozdać palaczom darmowe e-papierosy

Walka z paleniem papierosów na świecie nie idzie najlepiej. Papierosy pali ponad miliard ludzi, czyli średnio co siódmy człowiek. Chociaż WHO trąbi o „papierosowej epidemii” już od 20 lat, to nie ma na koncie żadnych spektakularnych sukcesów w tym obszarze. Z grubsza tyle samo osób paliło papierosy 20 lat temu, co obecnie. Tkwimy w martwym punkcie i według samej WHO nie ma szans na to, żebyśmy wyszli z niego w kolejnych latach. Dlatego coraz więcej państw idzie własną drogą. Wielka Brytania i Szwecja dają dowody na to, że da się skutecznie gasić papierosy bez oglądania się na innych.

Tak z papierosami jeszcze nikt nie walczył. Brytyjczycy chcą rozdać palaczom darmowe e-papierosy
REKLAMA

Walka z papierosowym nałogiem sprowadza się zasadniczo do dwóch strategii. Pierwszą jest nakłanianie palaczy, żeby całkowicie rzucili ten nałóg. Drugą jest zachęcanie ich do przesiadki na mniej szkodliwe sposoby raczenia się nikotyną. Rząd Wielkiej Brytanii skłania się ku tej drugiej opcji. Ba, 1 na 5 palaczy w tym kraju (około miliona osób) ma dostać rozwiązanie jak na tacy: darmowe e-papierosy od rządu w ramach programu „Swap to stop”. Do tego dojdzie 400 funtów na zachętę dla niektórych, o czym więcej poniżej.

REKLAMA

W ostatnich 10 latach Brytyjczycy wydali 68 mln funtów na lokalne programy mające zachęcić obywateli do rzucenia palenia. Efekt? Z nałogiem pożegnało się zaledwie 100 tys. osób. To bardzo mało. Skuteczność na poziomie 10 tys. rzucających papierosy co roku przy takim budżecie wygląda fatalnie.

Dr Javed Khan, który w Wielkiej Brytanii uchodzi za autorytet w kwestiach zdrowotnych, w opublikowanym w ub. roku raporcie alarmował, że stosując dotychczasowe metody Wielkiej Brytanii nie uda się uwolnić od dymu papierosowego w zakładanym horyzoncie czasowym, czyli do 2030 roku. Jego zdaniem bardziej prawdopodobną datą byłby rok 2037.

Szansą na przyspieszenie tego procesu, pisał dr Khan, jest przekonanie palaczy do zastąpienia tradycyjnych papierosów ich elektronicznymi odpowiednikami – czyli tzw. redukcja szkód (tobacco harm reduction).

Jak widać jego plan okazał się dla rządu przekonujący. Bo brytyjski rząd ogłosił rewolucyjny na skalę światową, ogólnokrajowy program walki z papierosami, w którym redukcja szkód odgrywa wiodącą rolę.

Wielka Brytania wrzuca piąty bieg w walce z paleniem

Tym razem w puli znajdzie się ok. 45 mln funtów. Ale przekaz jest trochę inny: „Zamień, by rzucić”. Brytyjski rząd zamierza w ten sposób zachęcić do odstawienia papierosów nawet milion palaczy. Czyli 10-krotnie więcej, niż rzuciło w ostatniej dekadzie. I szybciej, bo już w ciągu 7 lat. Tak, żeby plan osiągnięcia 5 proc. palących na Wyspach w 2030 roku nie był mrzonką, ale realną perspektywą.

Departament Zdrowia Wielkiej Brytanii podaje, że „zestawy startowe” w postacie e-papierosów otrzyma około 20 proc. nałogowych palaczy. W efekcie odsetek palących w brytyjskim społeczeństwie ma spaść z 13 proc. (prawie 5,5 mln osób) do 5 proc. palących.

Wielka Brytania już dzisiaj ma drugi najniższy odsetek palaczy w Europie. Docelowo do 2030 r. ma stać się krajem wolnym od dymu papierosowego. Nie znaczy to, że tytoń całkowicie zniknie ze sklepów. W pewnym sensie alternatywne do papierosów wyroby z nikotyną – w tym np. podgrzewacze tytoniu – mogą stać się narzędziem do zwalczania tradycyjnych wyrobów tytoniowych do palenia. Właśnie dlatego hasło rządu w Londynie mówi o zmianie, która – według brytyjskiego Departamentu Zdrowia – jest rzucaniem palenia papierosów.

Politycy chcą do tej zamiany aktywnie przekonywać. Przykład? Kobiety w ciąży dostaną bon w wysokości 400 funtów na zakup środków wspomagających rzucenie palenia – albo e-papierosów czy podgrzewaczy tytoniu, określanych przez brytyjski resort zdrowia mianem „mniejszego zła”. Z badań dawnej brytyjskiej Public Health England wynika, że obydwie alternatywy do papierosów są mniej szkodliwe niż papieros – nawet o 95% mniej szkodliwe.

Nie tylko Brytyjczycy

Wielka Brytania nie jest jedynym krajem, który zdecydował się zwalczać papierosy promując wśród palaczy alternatywne wyroby z nikotyną.

W Szwecji przykładowo rekordy popularności biją snusy, czyli torebki z tytoniem lub z samą nikotyną (tzw. „biały snus”) umieszczane pod wargą. To między innymi dzięki nim Szwedzi mają obecnie najniższy odsetek osób chorujących na raka płuca w UE – jest on średnio o 41 proc. niższy niż średnia UE. Ze snusu korzysta tu dwukrotnie więcej osób, niż z papierosów. Sama Szwecja ma natomiast najniższy w Europie odsetek palaczy – dziś wynosi 5,6 proc. (spadł trzykrotnie w ostatnich 15-latach), a w tym roku ma spaść poniżej 5 proc.. To sprawi, że Szwecja będzie pierwszym europejskim krajem, który wypełni standard WHO, stając się społeczeństwem wolnym od dymu papierosowego.

Przykłady Wielkiej Brytanii i Szwecji pokazują, że niestandardowa walka z papierosami przynosi znacznie lepsze efekty, niż... kurczowe trzymanie się zaleceń WHO. Obchodząca w tym roku swoje 20-lecie Konwencja Ramowa o Ograniczeniu Użycia Tytoniu (FCTC) nie spowodowała bowiem spowolnienia tempa „papierosowej epidemii” – tak WHO nazywa palenie papierosów – na świecie. Pozwoliła jedynie poprawić naszą wiedzę o skali tego nałogu. W 2003 roku wiedzieliśmy, że z powodu papierosów umiera około 4 mln ludzi na świecie. Po 20 latach, dzięki wdrożeniu mechanizmów monitorowania skali nałogu, wiemy już, że co roku papierosy zabijają 8 mln ludzi.

Niezmiennie jednak od 20 lat na świecie papierosy pali ponad 1,1 mld ludzi. Trudno więc nazwać działania WHO sukcesem.

(Nie)Skuteczność WHO w walce z papierosową epidemią

W brytyjskim BMJ (dawnym British Medical Journal) w 2019 roku ukazał się artykuł naukowy, będący przekrojową analizą skuteczności Ramowej Konwencji WHO. Badacze wzięli pod lupę dane z 71 krajów, odpowiadające ok. 85 proc. światowej populacji i aż 95 proc. rynku papierosowego. Wnioski?

Pierwszy: „Nie stwierdzono istotnej zmiany w tempie zmniejszania się globalnej konsumpcji papierosów po przyjęciu Konwencji Ramowej WHO O Ograniczeniu Użycia Tytoniu (FCTC) w 2003 roku”.

 class="wp-image-1177466"

Drugi: „W badaniu nie znaleziono żadnych dowodów wskazujących na to, że globalny postęp w zmniejszaniu konsumpcji papierosów został przyspieszony przez mechanizm traktatu FCTC”.

Trzeci: „To ustalenie, w połączeniu z różnicami regionalnymi, powinno ostrzec przed samozadowoleniem globalnej społeczności zajmującej się kontrolą rynku tytoniowego i motywować do wdrażania sprawdzonych polityk kontroli tytoniu”.

Z kolei Unia Europejska nie jest jeszcze przekonana co do wyboru metody walki z paleniem. Dość ogólnikowy Europejski Plan Walki z Rakiem mówi o zejściu do poziomu 5 proc. palących do 2040 r. Wszystko ma się wydarzyć głównie za sprawą szeroko zakrojonych kampanii edukacyjnych. Z drugiej strony, Parlament Europejski wezwał już Komisję Europejską do badania szkodliwości alternatywnych wyrobów z nikotyną, w porównaniu ze szkodliwością palenia papierosów.

Takie badania przeprowadził już holenderski urząd zdrowotny (RIVM). Wyszło z nich, że bezdymne wyroby z nikotyną (e-papierosy i podgrzewacze tytoniu) są nie tylko mniej toksyczne, ale też mniej rakotwórcze od papierosów.

Nowa Zelandia: zakaz  

Wypadałoby też wspomnieć o chyba najbardziej jak dotąd radykalnym przykładzie walki z papierosami. Władze Nowej Zelandii uznały, że osoby urodzone po 2004 r. nie będą mogły w tym kraju legalnie kupować papierosów ani innych wyrobów tytoniowych do palenia. W teorii powinno to rozwiązać problem.

Zwłaszcza, że nowozelandzki rząd, a konkretnie Ministerstwo Zdrowia, zostawia tutaj furtkę palaczom. Aktywnie promuje wśród nich rozwiązania alternatywne, takie jak e-papierosy czy podgrzewacze tytoniu. Zachęca do zmiany. Nie dość, że nie zamierza zakazywać alternatyw do palenia, to w dodatku nie zamierza też wliczać ich użytkowników do ogólnego odsetka palaczy. W Nowej Zelandii mają zatem swój „swap to stop” – tyle że bez dopłat dla palaczy, jak w Wielkiej Brytanii.

REKLAMA

Unia Europejska i WHO mają więc lekcję do odrobienia. Wyciągnięcie wniosków z anty-papierosowych polityk Nowej Zelandii, Szwecji czy Wielkiej Brytanii mogłoby realnie pomóc politykom i samym organizacjom w znalezieniu zbalansowanej drogę do wygaszenia papierosa.

Bo nikt nie może sobie pozwolić na to, żeby zmarnować kolejne 20 lat licząc na to, że stanie się cud i palacze nagle zaczną rzucać nałóg tak po prostu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA