W Polsce zabraknie węgla? Rząd zaprzecza, ale szykuje program wsparcia dla gospodarstw domowych
Rząd i górniczy związkowcy przypominają teraz dwie grupy chłopców, którzy z dwóch ulic na osiedlu zrobili pole bitwy na śnieżki. Jedni twierdzą, że już jesienią, na starcie kolejnego sezonu grzewczego, w Polsce będzie brakować węgla. Drudzy z kolei temu zaprzeczają i utrzymują, że wszystko jest pod kontrolą, a sytuacja na rynku węgla aż tak tragiczna nie jest. Przecież są też krajowe zapasy i przygotowywany jest mechanizm wsparcia finansowego.
Już dawno rząd z górnikami nie mówili tak różnymi głosami. Od czasu negocjacji dotyczących umowy społecznej, która wraz z harmonogramem zamykania kopalni ma być fundamentem polskiej dekarbonizacji, przeważa ton konsolidacji. Wzajemne pretensje, jeśli już są, to padają w kuluarach, a nie są częścią medialnego przekazu. Ale kryzys energetyczny, zapoczątkowany manipulacjami Gazpromu z dostawami gazu do europejskich magazynów, spowodował, że ten pojednawczy ton coraz częściej zastępowany jest przez pretensje. Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności, już mówi wprost, że rząd w sprawie kryzysu na rynku węgla opałowego wydaje się całkowicie bezradny. Jednocześnie związkowcy uważają, że uspokajający ton rządzących to jedynie marketingowo-polityczna narracja, która z rzeczywistością niewiele ma wspólnego.
Rząd: w Polsce węgla nie zabraknie
Mimo tych zdecydowanych deklaracji rząd nie zmienia swojej dotychczasowej taktyki, która polega w pierwszej kolejności na uspokajaniu klientów. I tłumaczeniu im, że żadnego węgla nie zabraknie i choćby z tego powodu nie ma sensu wpadać już teraz w panikę i kupować węgiel na zapas. Do tego wszystkiego bardzo drogi.
Związkowcy z kolei wyliczają, że tylko dla klientów indywidualnych już za kilka miesięcy może brakować nawet 6 mln ton węgla, a kolejne 3-4 mln ton to deficyt energetyki zawodowej. Ale rząd uparcie twierdzi, że zasypie dziurę po węglu z Rosji. W jaki sposób? Nowymi dostawami m.in. z Australii, Kolumbii, Indonezji i RPA, ale też zwiększeniem rodzimego wydobycia i poprzez skrócenie łańcucha dostaw.
O tym, że przynajmniej energetyka zawodowa ma zabezpieczone dostawy węgla, dzięki temu, że od lat sukcesywnie miała zmniejszać import węgla z Rosji - przekonywał też wiceminister aktywów państwowych Piotr Pyzik, odpowiedzialny w rządzie za górnictwo.
Węgiel: specjalny program wsparcia dla gospodarstw domowych
Coś jednak musi być na rzeczy, bo rząd równolegle z uspokajaniem sytuacji na rynku węgla pracuje też nad specjalnym programem wsparcie dla gospodarstwa domowych, które energię i ciepło mają właśnie ze spalania węgla.
Posłowie usłyszeli też, w jakim zakresie dziurę po węglu z Rosji może zasypać rodzime wydobycie. Jeszcze parę miesięcy temu mówiło się, że sama tylko PGG może wydobyć w tym roku 1-1,5 mln ton węgla więcej. Teraz okazuje się, że produkcja węgla może rzeczywiście zwiększyć się o 1,5 mln ton, ale biorąc pod uwagę wszystkie spółki wydobywcze razem do kupy. W marcu kopalnie wydobyły 176 tys. ton węgla energetycznego, patrząc rok do roku, z kolei w kwietniu produkcja była na plusie o 151 tys. ton opału. W pierwszych czterech miesiącach roku z kolei sprzedaż węgla energetycznego wyniosła 15,3 mln ton, czyli o 615 tys. ton więcej niż rok wcześniej.