Boeing ma pomysł, jak uczynić 737 MAX wzorem bezpieczeństwa. Sięgnie po technologię z dronów
Zdublowanie odczytów z czujników kąta natarcia komputerową syntezą dostępnych danych o parametrach lotu. Wprowadzenie dodatkowego systemu bezpieczeństwa w uziemionych modelach 737 MAX ma nie tylko ułatwić uzyskanie ponownej certyfikacji tego modelu, ale także sprawić, że powtórka z katastrof w Indonezji i Etiopii będzie niemal niemożliwa.
Boeing usilnie pracuje nad wyeliminowaniem niemal do zera ryzyka błędnego odczytu danych dotyczących tego, czy samolot wznosi się, czy już opada, a jeśli tak, to jak bardzo.
To właśnie błędne odczyty czujników kąta natarcia były główną przyczyną dwóch katastrof Boeinga 737 MAX, w których zginęło 346 osób. Gdy stało się jasne, że przyczyną wypadków obu maszyn nie był błąd pilotów, lecz właściwości konstrukcyjne nowego modelu Boeinga, samoloty te zostały uziemione. Sytuacja ta trwa już niemal półtora roku.
Jak informuje agencja Bloomberg, Boeing nie chce poprzestać na naprawie wad konstrukcyjnych samolotów, lecz wprowadzić całkiem nowy system komputerowy, który ma działać jednocześnie z fizycznymi czujnikami.
A nie lepiej dodać nowe czujniki, by zminimalizować ryzyko błędu? Większość Boeingów ma po dwa fizyczne czujniki kąta natarcia, podczas gdy większość modeli Airbusa ma trzy. To jednak nie przekłada się na większe bezpieczeństwo lotów europejskich maszyn – obaj producenci mają bardzo zbliżony (czyli ekstremalnie niski) odsetek wypadków.
Amerykanie uznali, że dodanie trzeciego czujnika nie stanowiłoby więc wystarczającego „upgrade'u”, a byłoby bardzo kosztowne, dlatego postanowiono postawić na całkiem odrębny system, który nie wymaga instalowania żadnych fizycznych urządzeń na kadłubie maszyn.
System określany jest jako Synthetic Air Data Estimation, co można przetłumaczyć jako szacowanie na postawie syntezy danych aerometrycznych. Polega to na tym, że wszelkie dostępne dane dotyczące parametrów lotu są przetwarzane przez specjalny program komputerowy, który dokonuje ich syntezy i potrafi niezależnie od czujników kąta natarcia dostarczyć odpowiedni odczyt.
System syntezy danych o prędkości lotu zastosowano we flagowym modelu Boeinga – 787 Dreamliner. System ten dowiódł już zresztą swojej skuteczności. Podczas lotu takiej maszyny w barwach linii Jetstar Airways z Melbourne do Singapuru nastąpiło oblodzenie wszystkich czujników prędkości.
Jak stwierdzili australijscy eksperci w raporcie z 2017 roku, system syntetycznej analizy danych rozpoznał awarię fizycznych czujników i ostrzegł załogę o zagrożeniu. Choć nieprawidłowy odczyt trwał zaledwie 17 sekund, lot został przerwany i maszyna bezpiecznie wylądowała na lotnisku Darwin na północy Australii.
Obecnie system SADE jest rozwijany także w zaawansowanych dronach. Tego typu maszyny, które są przeznaczone do lotów w obszarach silnie zurbanizowanych, muszą wykazywać się wyjątkowym bezpieczeństwem. Ogromną zaletą tego systemu jest tu fakt, że w przeciwieństwie do tradycyjnych czujników nie powoduje wzrostu masy drona.
Będzie to przykład redundancji, czyli znanego w wielu dziedzinach inżynierii stosowania odrębnych systemów do wypełniania tej samej funkcji. Gdy jeden system zawodzi, wciąż można liczyć na kolejny. Nawet jeśli wszystkie czujniki kąta natarcia ulegną oblodzeniu i odmówią posłuszeństwa, SADE wciąż będzie w stanie wysłać załodze odpowiedni komunikat.