Boeing 737 Max wraca na niebo! Pojawi się w siatce PLL LOT i Enter Air jeszcze tej zimy
W środę spodziewana jest decyzja Federalnej Administracji Lotnictwa USA o dopuszczeniu Boeinga 737 Max do eksploatacji. Jeszcze w listopadzie podobną opinię powinien wydać europejski organ regulacyjny. Przewoźnicy deklarują, że Boeing znajdzie się w siatce połączeń jeszcze w tym roku.
Fot. Liam AllportFlickr.com (CC BY 2.0)
Federalna Administracja Lotnictwa USA kończy właśnie przegląd techniczny Boeinga i już 18 listopada powinna wydać decyzję o jego ponownej certyfikacji. FAA omówi aktualizacje oprogramowania i poinformuje producenta o warunkach, na jakich 737 Max zostanie dopuszczony do lotów komercyjnych.
Kosztowna pomyłka Boeinga
W siedzibie Boeinga już teraz słychać odgłosy kamieni spadających z serc księgowych. Producent podsumował koszty pomyłki swoich inżynierów na 20 mld dol. Ponad 8 miliardów związanych jest z wypłatą odszkodowań dla klientów za uziemienie samolotów, 5 miliardów to nietypowe koszty produkcji, kolejne 6,3 miliarda dolarów jest efektem zwiększenia kosztów programu 737 Max.
Boeing musiał także wysupłać dodatkowe 600 mln dol. na przechowywanie samolotów, aktualizację oprogramowania i szkolenia dla pilotów. Około 100 mln pochłoną natomiast odszkodowania dla ofiar dwóch katastrof lotniczych, które miały miejsce w Indonezji i Etiopii. Zginęło w nich 346 pasażerów.
Chwilę później Boeing został zmuszony do uziemienia swoich maszyn na długie 20 miesięcy. Dla amerykańskiego producenta i jego klientów był to prawdziwy dramat. Boeing zdążył już obiecać przewoźnikom, że jego najnowsze dziecko będzie spalać o kilkanaście procent paliwa mniej (które stanowi główny koszt lotu), zabierając na pokład więcej pasażerów.
Linie lotnicze nie namyślały się długo, lista rezerwacji rosła w piorunującym tempie. Choć 737 Max w momencie wycofania ledwo zdążył wejść do sprzedaży, wielu przewoźników (387 egzemplarzy) zdążyło dołączyć go do swojej floty. I chwilę później musieli chować je z powrotem do garażów. Tylko same PLL LOT za uziemienie maszyn mają dostać od Boeinga odszkodowania w wysokości 206,6 mln zł.
Mimo katastrofy wizerunkowej Boeing nie przestał jednak wierzyć w sukces maxów. W trakcie ich uziemienia rezerwacje na nowe maszyny złożył Enter Air, deklaracje dotyczące zakupu padły również ze strony Ryanaira. Choć 737 Max był przez niemal dwa lata wyłączony z eksploatacji, Boeing zdążył ich w tym czasie natłuc 450 nowych samolotów. To więcej, niż sprzedał ich przed banem nałożonym przez organy regulacyjne.
Kiedy polecimy 737 Max?
Część amerykańskich linii zadziała z wyprzedzeniem. Ubiegając decyzję FAA American Airlines zaplanował powrót Boeingów 29 grudnia 2020 r. Z kolei linia Southwest Airlines, która jest jak na razie największym odbiorcą maxów zamierza włączyć je do siatki połączeń najwcześniej w kwietniu 2021 r.
W przypadku Europy o pozwoleniu na loty 737 Max zadecyduje Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego. Decyzja spodziewana jest w jeszcze w listopadzie, niedługo po zgodzie wydanej przez FAA. Później swoją pieczątkę będą musiały przybić jednak także krajowe ograny regulacyjne. Cały proces nieco się więc wydłuży.
W gronie zainteresowanych polskich linii znajduje się PLL LOT z pięcioma samolotami i Enter Air z dwoma. Obaj przewoźnicy również zadeklarowali na łamach serwisu pasazer.com, że 737 Max pojawi się w siatce połączeń tak szybko, jak to będzie możliwe. Najprawdopodobniej nowymi samolotami Boeinga będziemy mogli polecieć już w ramach zimowego rozkładu lotów.
Nie wiadomo jednak, czy wsiądziemy do maszyn, które wciąż będą nazywać się 737 Max. W komunikacie o zawarciu umowy z Enter Air ta nazwa nie pada. Samoloty zostały w nim określone jako… 737-8. Bo choć Boeing wydał miliardy na poprawienie usterek, a Reuters, powołując się na swoje źródła, pisze, że samoloty będą monitorowane przez 24 godziny na dobę pod kątem ewentualnych problemów w trakcie lotu, pasażerowie będą potrzebowali nieco czasu, by przekonać się, że podróżowanie Maxami jest już bezpieczne.