Stracimy wszyscy – na wolniejszym postępie telekomunikacyjnym, wyższych cenach czy ochłodzeniu relacji z Chinami.
Legenda głosi, że w 1895 roku w amerykańskim stanie Ohio były jedynie dwa samochody. Traf chciał, że wyjechały one na tę samą drogę, ale w przeciwnych kierunkach i się zderzyły. Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia było z pewnością niewielkie, bo cały stan jest tylko trzy razy mniejszy niż Polska. Wypadki nie należały jednak później do rzadkości, kiedy miejską arterię dzielić musiały tramwaje, powozy konne ludzie i samochody. Brakowało przepisów i jasnych standardów. Dopiero w 1905 roku we Francji wydano kodeks drogowy, aby rok później wymóc obowiązek posiadania prawa jazdy. Rządy po kolei kodyfikowały poruszanie się po ulicach, aż w końcu po posiedzeniu grupy drogowej PIARC w 1910 roku przyjęto międzynarodową konwencję.
Później producenci samochodów zaczęli testować swoje konstrukcje, aby w razie kraksy ograniczyć ofiary wśród ludzi. General Motors spuszczało swoje samochody ze wzgórz w kierunku przeszkód już w 1934 roku, a w latach 40 powszechnie wprowadzono manekiny, symulujące zachowanie ludzkiego ciała. Dziś europejską agencją zajmującą się badaniem bezpieczeństwa samochodów jest Euro NCAP, która podaje wyniki testów w 5-stopniowej skali, gdzie pięć gwiazdek oznacza bezpieczny samochód.
Dlaczego piszę o tym wszystkim w tekście o technologii? Ponieważ stopniowy, skodyfikowany rozwój motoryzacji doprowadził do wysokiej konkurencyjności na rynku. Konsumenci skorzystali na niższych cenach i większym bezpieczeństwie, a producenci na jasnych standardach, które pozwoliły im porównywać swoje auta. Zapędy próbujące obejść regulacje w końcu zaś wyszły na światło dzienne - vide: afera Volkswagena.
Dlaczego więc podobnego przykładu nie wykorzystać przy wprowadzeniu technologii 5G? Mamy już przecież międzynarodowe standardy w postaci Common Criteria i NESAS, a do tego certyfikowane laboratoria, przeprowadzające testy bezpieczeństwa. Dzięki wynikom Euro NCAP nie możemy autorytarnie stwierdzić, że samochody niemieckie są bezpieczniejsze, niż japońskie. Zamiast tego dyskutujemy na podstawie danych. Dlaczego nie stosujemy więc tych samych standardów w kontekście 5G?
Technologię powinniśmy porównywać pod kątem osiągów i bezpieczeństwa, nie pod kątem kraju produkcji
Tymczasem projekt ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa wprowadza możliwość wykluczenia dostawców bez podania konkretnego, technicznego powodu. Ministerstwo Cyfryzacji ogłosiło projekt 8 września i dało całej branży dwa tygodnie na dyskusję. Tymczasem już wcześniej brakowało nam debaty pomiędzy operatorami, sprzedawcami, dostawcami, stowarzyszeniami czy zwykłymi użytkownikami.
„W opublikowanym projekcie zwracają uwagę proponowane terminy dotyczące wycofywania infrastruktury, znacznie krótsze niż w przypadku podobnych, już istniejących w Europie rozwiązań. Krótsze też niż okres amortyzacji i użytkowania tego typu urządzeń – wskazuje rzecznik Orange Polska Wojciech Jabczyński w oświadczeniu przesłanym Spider's Web.
Wierzymy, że wszelkie decyzje w tym zakresie będą podejmowane w dialogu z uczestnikami rynku i z uwzględnieniem dobra klientów powstających sieci
– pisze rzecznik Orange Polska.
Dodatkowo projekt wymierzony jest w konkretnego dostawcę, który na polskim rynku obecny jest od 2003 roku w budowie sieci 3G, 4G i teraz 5G.
Banujemy Huawei. I co potem?
Zastanówmy się, jakie konsekwencje może przynieść wykluczenie chińskiego dostawcy z naszej infrastruktury 5G. Operatorzy mają już przecież za sobą lata współpracy z Huawei, w których czasie nie dochodziło do incydentów bezpieczeństwa.
Mam osobiste doświadczenie z budowy sieci LTE dla Orange z Huawei i mogę powiedzieć, że był to najlepszy partner - tak technologicznie i kosztowo w trakcie realizacji projektów 3G i 4G. Jego urządzenia, to dziś większość sieci LTE u dwu dużych operatorów i raczej nie słyszeliśmy o poważniejszych incydentach jakości czy bezpieczeństwa w sieci
– mówił mi przed trzema miesiącami Piotr Muszyński z Fixmap, wcześniejszy wiceprezes Orange.
Nie ma żadnych dowodów na to, że wykluczenie Huawei zagwarantuje bezpieczną sieć.
Celem ustaw regulujących budowę sieci 5G jest zadbanie o bezpieczeństwo. W końcu telekomunikacja jest fundamentem rozwoju innych sfer naszej gospodarki – od transportu, przez medycynę, po edukację. Zwłaszcza teraz – w dobie koronawirusa - powinniśmy przywiązywać większą wagę do rozwoju świata cyfrowego i przemysłu 4.0.
Tymczasem badania udowodniły, że sprzęt Huawei nie jest niebezpieczny. Hiszpańskie laboratoria przyznały im certyfikat Common Criteria, a przed miesiącem dołączył do niego jeszcze NESAS.
„O roli telekomunikacji w budowaniu systemu cyberbezpieczeństwa powinniśmy rozmawiać od dawna, ale nie powinny to być dyskusje o charakterze politycznym, tylko merytorycznym. Chodzi o to, by wszystkie systemy wykorzystywane w kluczowych obszarach gospodarki były profesjonalne i certyfikowane”
- mówił dr Łukasz Kister, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa na łamach „Do Rzeczy”.
Pogorszenie relacji między Polską a Chinami
Chiny są dla Polski ważnym rynkiem importowym. W ciągu dwóch pierwszych miesięcy roku towary przywiezione z Państwa Środka stanowiły 13,3 proc. polskiego importu. W 2019 roku obroty handlowe między oboma krajami osiągnęły 33,4 mld dol. Import z USA stanowił na początku roku 3,6 proc. całości, a obroty handlowe w 2018 roku sięgnęły 13,4 mld dol.
Przywołanie powyższych danych ma celu pokazanie, że oba kraje są ważnymi partnerami Polski i powinniśmy nauczyć się balansować pomiędzy naciskami z każdej ze stron.
„Unia Europejska próbuje balansować między Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Unia i Chiny czekają na rozstrzygnięcia wyborów w USA. Zgodnie z postanowieniami do końca tego roku Unia i Chiny powinny zakończyć negocjacje umowy inwestycyjnej”
- mówił dr Marcin Przychodniak z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych dla Polskiego Radia.
Wykluczenie chińskiej czy amerykańskiej firmy z ważnych przetargów z pewnością wpłynie na relacje międzynarodowe i ochłodzenie stosunków bilateralnych. Nie znajdujemy się jednak w próżni i możemy korzystać z przykładów innych krajów.
Niemcy, Belgowie i Francuzi na „tak”. Brytyjczycy na „nie”
Wielka Brytania ugięła się pod naciskami Amerykanów. Po 31 grudnia 2020 roku tamtejsi operatorzy będą musieli zrezygnować z zakupów od Huawei. Mają także 7 lat na usunięcie sprzętów dostawcy ze swoich sieci.
Ostrożniej do sprawy podeszli Niemcy. Prezes tamtejszej Agencji ds. Sieci, Jochen Homann wyjaśniał, że rząd podjął odpowiednie środki bezpieczeństwa, aby upewnić się, że stosowane są wyłącznie bezpieczne technologie.
Naszym zdaniem nie ma powodu, by wykluczyć Huawei na wczesnym etapie
– tłumaczył „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Dużą rolę w działaniach tego kraju odgrywa NESAS, wokół którego budowane są wymagania technologiczne. Sąsiednia Austria wprost odwołuje się do tego standardu, rozpisując własny przetarg dla technologii 5G.
Ograniczeń technologicznych nie planują wprowadzać też Francuzi, którzy takimi samymi sami standardami obejmą wszystkich dostawców.
„Nie zakażemy Huawei inwestowania w 5G. Będziemy przy tym bronić też kwestii naszego bezpieczeństwa narodowego”
– mówił Bruno le Maire, francuski minister finansów w wywiadzie dla France Info.
Podobnego zdania są Belgowie, gdzie legislatorzy przychylili się do zdania operatorów, którzy nie chcieli ograniczeń w możliwościach doboru dostawców infrastruktury. Również Szwajcarscy operatorzy bronią wolnego rynku:
„Nie mamy żadnych dowodów na to, że Huawei jest w jakikolwiek sposób niewiarygodny. Stawiamy na racjonalność - czy ma sens wykluczanie przez operatora jednego z nielicznych producentów wysokiej jakości technologii i ograniczanie konkurencji?”
- powiedział Elmar Grasser, CTO Sunrise, drugiej największej firmy telekomunikacyjnej w Szwajcarii
Wielokrotnie mieliśmy już okazję doświadczyć konsekwencji ograniczania konkurencji na rynku. Spowalnia ona rozwój, co odbija się na konsumentach, którzy muszą płacić wyższą cenę za mniej korzystne umowy.
Straci każdy z nas
Już wcześniej pisaliśmy o bezpośrednich startach związanych z wykluczeniem Huawei z polskiego rynku, które wynieść mogą nawet 10 mld zł. To jednak nie wszystko. Jak wynika z reportu BCG Consulting inwestycje w ICT (ang. ICT – Information and Communication Technologies) bardziej wymiernie, niż w kontekście innych branż przekładają się na wzrost PKB. 20-procentowy wzrost w przypadku sektora ICT, oznacza w Polsce 1-procentowy wzrost PKB.
To właśnie dzięki inwestycjom w tym sektorze Polska jest teraz jednym z liderów rynku na arenie europejskiej. Jeśli chodzi o penetrację rynku mobilnego, ustępujemy jedynie Finom, wyprzedzając znacznie takie kraje jak Dania, Luksemburg czy Estonia. W ciągu ostatnich 15 lat byliśmy również świadkami dużego spadku taryf za transmisję danych. Płacimy obecnie przeciętnie o połowę mniej niż w 2005 roku i połowę tego, co w innych krajach Wspólnoty.
Wymienione zmiany z pewnością możemy po części przypisać pełnej konkurencji na naszym rynku i udanej współpracy Huawei z naszymi operatorami. Jej owocem było podniesienie innowacyjności polskiej telekomunikacji - część technologii wprowadziliśmy jako pierwsi w Europie.
Ban na Huaweia może być sygnałem ostrzegawczym dla operatorów – w ogromnym stopniu wpłynie przecież na posiadaną infrastrukturę i przyszłe plany. W długim okresie może to odbić się na ich polityce inwestycyjnej - operatorzy będą rozwijali się wolniej, sprawdzając każdy, najmniejszy detal w poszukiwaniu kraju pochodzenia. Już teraz wyrażają swoje wątpliwości o nowelizacji ustawy.
„Ze względu na złożoność przedstawionego projektu oraz zaproponowane szerokie zmiany regulacyjne uważamy, że 14-dniowy termin konsultacji jest za krótki na przeanalizowanie i zaproponowanie rozwiązań, które byłby korzystne zarówno dla branży telekomunikacyjnej, jak i klientów”
- czytamy w odpowiedzi Katarzyny Tajak-Pietrowskiej z biura prasowego Play.
Banowanie technologii na podstawie kraju pochodzenia to anachronizm
Weźmy tylko pod uwagę proces wytworzenia iPhone'a. Jego projekt, jak i oprogramowanie powstaje w Stanach Zjednoczonych, ale produkcją zajmują się już chińskie i tajwańskie firmy. Zdobycze najnowszej technologii są bardzo skomplikowanymi produktami, które projektuje się w jednym miejscu, a składa w innym, zwożąc komponenty z całego świata. Koronawirus doprowadzi do jeszcze większego zróżnicowania łańcucha przemysłowego, w którym wiele firm odgrywa rolę integratorów. Dlatego tym trudniejsze jest przybicie jednoznacznego tagu Made in...
O wiele lepszym wyborem zdaje się zdefiniowanie przejrzystych standardów i rozpisanie testów czy wymagań, które pozwolą porównywać dostawców. W tej sposób politycy mogliby wspierać innowacje i upewnić się, że nie wylewają dziecka z kąpielą.
*Partnerem artykułu jest Huawei.