Potężny plac budowy na pełnym morzu. Bałtyk uwolni pół Europy od widzimisię Putina
Premier Mateusz Morawiecki może być w połowie zadowolony ze szczytu energetycznego w Kopenhadze. Mimo że szefowa KE jednoznacznie odrzuciła jego propozycje reformy unijnego systemu handlu emisjami, to zdecydowanie na plus jest podpisanie z siedmioma innymi krajami deklaracji energetycznej, dzięki której systematycznie ma maleć nasze i innych uzależnienie energetyczne od Rosji, w czym pomóc ma najbardziej Bałtyk.
W trakcie szczytu energetycznego w Kopenhadze szefowa KE Ursula Von der Leyen zapowiedziała strukturalną reformą unijnego rynku energii elektrycznej. Zdradziła też, że Bruksela już pracuje nad specjalnym narzędziem awaryjnym. Ale to nie znaczy, że jest zgoda na umniejszenie roli systemu handlu emisjami ETS.
Ale von der Leyen nie zgadza się na takie postawienie sprawy. Kolejny raz dowodzi, że koszty emisji CO2 wcale nie były głównym czynnikiem przyczyniającym się do wzrostu cen energii w Europie. Koszty systemu emisji ETS stanowiły ledwie ok. 6 proc. ceny energii elektrycznej.
Deklaracja energetyczna receptą na szantaż Rosji
Ale wcale nie jest tak, że premier Mateusz Morawiecki wraca ze stolicy Danii na tarczy. Chociaż nie wszystko poszło, jak sobie planował, i pierwsza (bo też pewnie nie ostatnia) wrzutka o reformie systemu ETS nie przyniosła żadnego skutku, to warto odnotować podpisaną w sumie przez osiem państw deklarację energetyczną.
Podpisy pod dokumentem złożyli premierzy Polski, Danii, Szwecji, Łotwy, Estonii, Finlandii, kanclerz Niemiec oraz prezydent Litwy. Ustalono w ten sposób wspólny import paliw, przede wszystkim gazu skroplonego spoza Europy. Oddech od rosyjskiej energii ma też dać zwiększenie produkcji z odnawialnych źródeł energii w pierwszej kolejności z farm wiatrowych.
W ramach tego porozumienia kraje nadbałtyckie chcą siedmiokrotnie zwiększyć produkcję energii ze źródeł odnawialnych na Bałtyku. Obecnie na tym morzu jest tylko 2,8 GW mocy zainstalowanej. A podpisana deklaracja zakłada 19,6 GW do 2030 r. Cel na 2040 r. ma być wyznaczony w późniejszym terminie.
Bałtyk, czyli kluczowy element energetyki wiatrowej w Europie
Na razie duże farmy wiatrowe na Morzu Bałtyckim posiadają tylko Dania i Niemcy. Ale ekspansja już ruszyła. W Szwecji o pozwolenie właśnie ubiegają się projekty dotyczące mocy 15 GW. Finlandia chce najpóźniej w latach 2026-27 uruchomić pierwszą dużą farmę wiatrową online, a kolejną już w 2028 r. Plany związane z Bałtykiem ma polski rząd, który chce do 2030 r. pozyskiwać 6 GW, a do 2040 r. 11 GW. Pierwsze farmy wiatrowe na Bałtyku przed 2030 r. chcą postawić Estonia, Łotwa i Litwa.